━━ 03. MILIARDY

2.4K 172 107
                                    


                Po śniadaniu wszyscy pojechaliśmy do Areny Ahoy, gdzie miała być reszta uczestników. Niemcy, Szwajcaria i Włochy byli za nami w ich busach, więc byliśmy pierwszą delegacją, która pojawiła się na miejscu. Tego dnia mieliśmy jedynie pozwiedzać arenę i poznać się z resztą reprezentantów. Dodatkowo towarzyszyła nam ekipa filmowa, a także mieliśmy udzielić kilku krótkich wywiadów.

Podczas drogi Elle dokładnie wytłumaczyła mi, kiedy powinniśmy gdzie być. Mieliśmy wrócić do hotelu późnym popołudniem i mieć wolną resztę dnia, żeby odpocząć przez zaplanowanymi na jutro ważniejszymi wywiadami.

Już wcześniej przyjrzałam się wszystkim uczestnikom i słuchałam ich piosenek, więc nie byłam szczególnie zdenerwowana, gdy spotkaliśmy się za kulisami, ale za to moja siostra z ekscytacji gryzła paznokcie - nawyk, którego próbowałam ją oduczyć od lat.

- Ci z Finlandii są uroczy - stwierdziła Sophia, na co zmarszczyłam brwi.

- Nie użyłabym tego słowa - przyznałam z szerokim uśmiechem. - Są trochę przerażający.

- Moim zdaniem są przystojni. - Trwała przy swoim.

- To pasuje do nich bardziej niż uroczy - zgodziłam się, lekko szturchając ją łokciem.

Reszta muzyków była naprawdę przyjazna i co najmniej tak samo podekscytowana jak ja, że może być w Rotterdamie. Zwłaszcza reprezentant Norwegii, TIX, był naprawdę miły.

Każdy kraj miał swój własny pokój za kulisami, w naszym znajdował się całkowicie nowy fortepian identycznego modelu, jaki miałam w domu i cieszyłam się z tego jak małe dziecko. Podczas finału miałam wystąpić na scenie wraz z instrumentem, więc to dobrze, że mogłam przyzwyczaić się do niego już wcześniej. Choć posiadałam identyczny egzemplarz w domu, usłyszałam różnicę, kiedy przycisnęłam klawisze.

Po jakichś trzydziestu minutach ktoś zapukał do naszych drzwi i zostaliśmy wezwani do pokoju spotkań, gdzie czekała już większość innych krajów. Organizator wydarzenia powiedział, że będziemy spędzać tam dużo czasu, bo w Eurowizji nie chodzi tylko o wygraną, ale o nawiązywanie przyjaźni. Razem z Sophią szybko wymieniłyśmy spojrzenia.

Ze względu na to, że za każdym uczestnikiem podążała cała delegacja, było tam dość dużo ludzi, lecz nigdzie nie widziałam Włochów. Choć prowadzący nadal mówił, to niezbyt przykuwałam uwagę do jego słów, gdyż moje spojrzenie wodziło dookoła.

W kątach znajdowały się wygodne kanapy, kilka instrumentów, w tym fortepian, a dodatkowo stół bilardowy. Ogólnie było dość przytulnie i mogłam sobie wyobrazić, jak uczestnicy się tutaj ze sobą zapoznają. Nagle grupa się rozeszła, więc popatrzyłam zaskoczona na Elle, która była zajęta pisaniem w swoim notatniku.

- Dlaczego wszyscy sobie idą? - spytałam szeptem Sophię.

- Nie słuchałaś - zauważyła, a ja przewróciłam oczami. - Tamten facet powiedział, że będziemy zwiedzać arenę w małych grupach, ale to chyba jeszcze nie nasza kolej. Musimy poczekać, aż inni wrócą.

- Kto jest w naszej grupie?

- Wielka Piątka, oczywiście.

- Okej.

Udałam się w stronę jednej z kanap, ciągnąc za sobą Sophię. Elle chciała coś powiedzieć, jednak w zamian odwróciła się do Jareda. Opadłam na niebieskie posłanie i odetchnęłam z ulgą. Byłam strasznie zmęczona, ponieważ w nocy naprawdę kiepsko spałam. Moja siostra siedziała obok przez kilka sekund, ale dość szybko ponownie skoczyła na nogi.

- Nie chcę tak siedzieć, Cora. Poróbmy coś - jęknęła, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

- Co byś chciała?

Wydawała się nad tym myśleć.

- Gramy w bilarda?

- Cokolwiek.

Pozwoliłam jej mnie podnieść.

- Tak przy okazji masz ładną sukienkę - skomplementowała mnie, na co szeroko się uśmiechnęłam.

- Dostałam ją od ciebie.

- Wiem.

Sięgnęła po kij i wepchnęła mi go do ręki. Grałyśmy przez dłuższą chwilę i już miałam się rozluźnić, kiedy nagle ktoś stanął za moimi plecami. Poczułam jego obecność jeszcze zanim go zobaczyłam albo zauważyłam, że dotknął mojego ramienia.

Włoski na moim ciele stanęły, a ja obejrzałam się za siebie, widząc twarz Damiano. Jego spojrzenie było skupione na stole.

- Myślałem, że nauczyłem cię grać - powiedział po włosku, a jego głos odbił się echem w mojej głowie.

- Obawiam się, że Sophia jest nie do pokonania - odparłam szybko i starałam się skupić na białej bili, w którą celowałam.

- To nie zadziała.

Zanim zdążyłam się zorientować, chłopak położył swoją lewą dłoń na mojej, która trzymała kij. Jego prawa ręka zaś znalazła się na moich plecach.

- Mogę? - spytał o wiele za późno.

- Jasne - zgodziłam się słabo.

Zmienił miejsce kija, szturchając moją dłoń swoim kciukiem, a mój oddech przyspieszył. Boże, był tak niesamowicie przystojny.

- Tak powinno być dobrze - stwierdził i zabrał jedną rękę, ale drugą nadal pozostała na moich plecach.

- Dzięki - mruknęłam, po czym stuknęłam bilę, trafiając w tę po prawej. Szeroko się uśmiechnęłam. - Widzisz, Sophia? Udało mi się.

Dziewczyna popatrzyła na mnie sceptycznie.

- Właściwie to był Damiano.

Kąciki jego ust zadrżały, kiedy zobaczył mój szeroki uśmiech.

- Vic powiedziała mi o waszej rozmowie - przyznał ciszej, więc odłożyłam na bok kij, ignorując protesty Sophii. - Podobno myślisz, że jestem na ciebie zły?

To było pytanie, nie stwierdzenie.

- Miałbyś do tego prawo. - Po raz kolejny zauważyłam, jaka mała byłam w porównaniu z nim.

- Coraline, ja... - zaczął, lecz przeszkodziła mu Elle, która wepchnęła się pomiędzy nas.

- Ty musisz być Damiano. Jestem Elle, menedżerka Coraline. Miło cię poznać. - Posłała mu czarujący uśmiech.

- Ciebie również, Elle. - Kiedy mówił po angielsku, w jego głosie nadal było słychać włoski akcent.

- Fajnie, że się ze sobą dogadujecie. - Damiano posłał mi zaskoczone spojrzenie. - Ale obawiam się, że będę musiała zabrać ze sobą Coraline. Musimy coś omówić.

- Elle, nie możesz...?

Przerwała mi, zanim zdążyłam dokończyć.

- To nie potrwa długo. Proszę, chodź. Do zobaczenia, Damiano.

Chłopak wyglądał na skołowanego, kiedy posłałam mu przepraszające spojrzenie.

- Wieczorem będę u Vic - powiadomiłam go po włosku, na co przytaknął.

- W takim razie do zobaczenia.

- Co jest takie ważne? - spytałam Elle po drodze do pokoju Wielkiej Brytanii.

- Mamy mały problem. Dzwonili z hotelu, w recepcji od kilku godzin jest jakiś mężczyzna, który podaje się za twojego ojca.

Nie mogłam złapać oddechu. To niemożliwe, żeby mój ojciec był w Rotterdamie.



CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz