━━ 31. LONDYN

1.4K 160 35
                                    


                Odgłos wiatru uderzającego o zewnętrzną część samolotu nie pozwalał mi spać, chociaż byłam tak zmęczona, że oczy same mi się zamykały. Siedząca obok mnie Sophia zasnęła z głową na moim ramieniu, brązowe włosy zasłoniły jej twarz i ukryły czerwone plamy wywołane płaczem.

Wróciliśmy do hotelu, kiedy ptaki już śpiewały i pojawiały się pierwsze promienie słońce, jednak żadne z nas nie chciało się kłaść, ponieważ kolejny dzień nieubłaganie się zbliżał, a to oznaczało tymczasowe pożegnanie. Sophia, która z natury była radosną osobą, płakała bardziej niż my wszyscy razem wzięci. Nie mogła znieść rozłąki z pozostałymi, do których ponownie tak bardzo się zbliżyła przez ten okres czasu.

Próbowałam jakoś się trzymać, dobrze wiedząc, że cierpiałaby jeszcze bardziej, gdyby widziała mój smutek, ale to nie było łatwe. Świadomość, iż nie będę mogła dotknąć Damiano, zobaczyć go na żywo, wpaść w ramiona Vic czy też bić się dla żartów z Thomasem i Ethanem przez kilka tygodni, a może nawet miesięcy, niebywale bolało.

Ku mojemu zaskoczeniu, prawie udało mi się nie płakać. Dopiero kiedy zostałam sama z Damiano przed hotelem, a kierowca busa ze zniecierpliwieniem trąbił, ponieważ nasz samolot odlatywał wcześniej niż ten do Włoch, w moich oczach pojawiły się łzy.


– Nie płacz, Coraline. – Pogładził mój policzek palcem, by otrzeć każdą pojedynczą łzę. – Już niedługo się zobaczymy, obiecuję.

Następnie przycisnął wargi do mojego policzka. Moje łzy moczyły jego skórę.

Każda twoja najmniejsza łza jest oceanem na mej twarzy

– Już za tobą tęsknię – wyszlochałam, na co się uśmiechnął.

– Byłbym rozczarowany, gdybyś powiedziała coś innego – stwierdził, po czym wskazał na pojazd za mną. – Musisz już wsiadać, bo inaczej spóźnisz się na samolot. Dobrze zaopiekuj się moim sercem, zostawiam je z tobą.

Ponownie zaczęłam płakać na zaledwie sekundę, w tym samym czasie się śmiejąc.

– Jesteś taki głupi. Kocham cię, idioto.

– Ja też cię kocham.


Tuż przed lądowaniem w Londynie Sophia się obudziła. Pod jej oczami widać było ciemne worki. Mocno ją przytuliłam, gdy zaczęła się trząść. Już miała znowu zacząć płakać, jednak gdybym jej na to pozwoliła, prawdopodobnie również bym się rozkleiła.

– Dziewczyny, już prawie jesteśmy. Weźcie swoje rzeczy i się przygotujcie. – Usłyszałam za sobą głos Elle, miała niewiarygodnie dobry nastrój.

– Dobrze, Elle.

Z westchnięciem zebrałam moje przynależności. Podczas lądowania poczułam nieprzyjemne uczucie w brzuchu, naprawdę było mi niedobrze ze smutku.


– Spędziliśmy razem cudowne trzy tygodnie, teraz czekają nas okropne chwile, ale będzie warto, kiedy ponownie się zobaczymy. Będę cierpiał przez tyle miesięcy, by móc zobaczyć cię na choć jeden dzień – powiedział Damiano ubiegłej nocy, zanim zasnęliśmy.


Lotnisko Heathrow w Londynie było zatłoczone. Ludzie czekali na swoje loty lub na rodziny i przyjaciół. Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam, jak mówią po angielsku ze znajomym brytyjskim akcentem, za którym tęskniłam w Rotterdamie.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz