━━ 52. NIGDY WIĘCEJ

879 97 11
                                    


ostatnio miałam sytuację jak coraline i wypiłam za dużo wina — naprawdę nie polecam nikomu ://

ogólnie to tłumaczyłam ten rozdział na kacu, także niezła ironia XDDDD



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



                Obudziłam się z bólem głowy — wino pozostawiło po sobie ślad. Z jękiem usiadłam. Łapy Chili uderzały o podłogę, więc na nią popatrzyłam. Stała przed łóżkiem i się we mnie wpatrywała, jakby miała do mnie wyrzuty.

– Oj, nie patrz tak na mnie. – Przetarłam oczy, ponownie opadając na materac. – No chodź.

Poklepałam miejsce obok mnie. Zaledwie kilka sekund później piesek zwinął się w kulkę, a ja oparłam dłoń na jego futrze i go przytuliłam. Gdy już prawie zasypiałam, rozbudził mnie dzwonek telefonu informujący, iż otrzymałam nową wiadomość. Po raz kolejny jęknęłam zirytowana, po czym sięgnęłam na szafkę nocną. Po krótkich poszukiwaniach uniosłam urządzenie ponad twarz.

Wybacz, wczoraj byliśmy na afterparty. Później do ciebie zadzwonię.

Ten SMS był od Damiano. Otworzyłam rozmowę i przypomniałam sobie, że wczoraj po powrocie z restauracji oraz po zakończeniu ich koncertu próbowałam do niego zadzwonić. Domyśliłam się, że był na jakiejś imprezie, więc nie myślałam o tym zbyt wiele — byłam na to zbyt pijana, a poza tym miał wszelkie prawo świętować po występie.

Okej, to nic – odpisałam i dodałam serduszko. Chili oparła łeb na mojej piersi. Zachichotałam, gdy popatrzyła na mnie zmęczonymi oczami. Zrobiłam zdjęcie psiaka leżącego na łóżku, by wysłać je do Damiano, następnie wyłączając komórkę i wracając do głaskania Chili. Zwracałam uwagę tylko na nią przez co najmniej pół godziny, zanim w końcu postanowiłam wstać. W końcu była smutna z powodu nieobecności pozostałych, potrzebowała trochę miłości. Zaczynałam mieć przeczucie, że naprawdę będziemy się dogadywać.

W kuchni spotkałam Rosę, która wydawała się być w naprawdę dobrym stanie.

– Jak możesz mieć taki dobry humor? – zapytałam marudnie, pocierając swoje czoło, na co się wyszczerzyła.

– Lata wprawy. – Po prostu musiałam się zaśmiać. – Jacopo i Alice jedzą śniadanie na zewnątrz. Możesz do nich pójść, są na tarasie.

Kiwnęłam głową i przeszłam obok niej. Para spędziła tu noc, ponieważ po naszym powrocie było już bardzo późno, a poza tym oboje pili.

– Dzień dobry – powitał mnie chłopak, gdy wyszłam na dwór, musząc kilka razy zamrugać, aby przyzwyczaić się do jasnego światła. Chili jak szalona wybiegła do ogrodu.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz