━━ 11. GORĄCE ŁZY NA ZIMNEJ SKÓRZE

1.9K 166 21
                                    


                Po drodze do tylnego wyjścia wpadło na mnie mnóstwo ludzi, ale próbowałam przepchnąć się między nimi poprzez szturchanie ich łokciami.

– Hej piękna, chcesz zatańczyć? – Usłyszałam obok siebie głos, którego właściciel próbował złapać mnie za rękę. Odwróciłam się, żeby mu to uniemożliwić.

– Nie, dziękuję – odparłam, dalej idąc naprzód, bez spoglądania na tego gościa.

Duchota i mnóstwo ludzi nagle zaczęły sprawiać, że poczułam się nieswojo. Niski sufit jedynie wzmacniał klaustrofobiczne uczucie. Niemalże przebiegłam obok baru, a barman posłał mi zdziwione spojrzenie.

W końcu znalazłam świecący na zielono znak wyjścia, więc popchnęłam ciężkie, metalowe drzwi, gdy tylko znalazły się w zasięgu moich rąk. Zamiast znaleźć się bezpośrednio na zewnątrz, jak się spodziewałam, drzwi poprowadziły mnie do wąskiego korytarza z ciemną wykładziną i czarnymi ścianami. Nadal czułam się tam klaustrofobicznie.

Na końcu pomieszczenia, w którym nikogo nie spotkałam, znajdowały się kolejne drzwi. Z ulgą je otworzyłam i od razu poczułam otaczające mnie świeże powietrze. Wzięłam głęboki oddech, wychodząc na zewnątrz. Metalowa powłoka prawie bezdźwięcznie się za mną zamknęła.

Na tyłach klubu znajdował się plac bezpośrednio połączony z ulicą. Światło latarni słabo padało na teren. Widziałam zarysy sylwetek, jednak nigdzie nie zauważyłam tej Damiano. Przeklęłam się za zostawienie kurtki przy stoliku i owinęłam ramiona wokół ciała. Przynajmniej miałam długi rękaw.

Zapalone papierosy były wszędzie, gdy chowałam się w cieniu, żeby nie zostać zauważona i móc dalej szukać Damiano. Kilka metrów dalej rozchichotana dziewczyna opierała się o klatkę piersiową swojego chłopaka, więc oderwałam od nich wzrok. Zauważyłam, że na placu byli prawie wyłącznie mężczyźni.

Nadal słyszałam cichą muzykę dobiegającą z klubu, głównie brzmienie basu. Zastanawiałam się, czy Sophia i Ethan nadal siedzieli na kanapie, ale nie chciałam też zbyt wiele myśleć o tym, co robili.

Po raz kolejny przeniosłam spojrzenie na tamtych ludzi i moje ramiona opadły. Chłopak, którego uznałam za drugą połówkę chichoczącej dziewczyny, przez co nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi, miał rozpiętą marynarkę. Jego klatka piersiowa była zasłonięta przez dłonie jego towarzyszki, lecz byłam w stanie rozpoznać początek wytatuowanego napisu.

Przyjrzałam się jego twarzy i wstrzymałam oddech, rozpoznając go. To był Damiano. Z pieprzoną dziewczyną, która obmacywała go, jakby należał do niej. Jeździła palcami po jego piersi oraz wydawała się coś do niego szeptać. Wydawali się sobie bliscy.

Nie mogłam powstrzymać łez napływających mi do oczu, kiedy zobaczyłam, jak pochyla się w jej stronę. Musiałam odwrócić wzrok, ponieważ nie chciałam widzieć go szepczącego jej do ucha lub całującego ją w taki sposób, w jaki kiedyś robił to ze mną.

To głupie, że tak zareagowałam. Damiano i ja nie byliśmy razem, nie mogłam mieć do niego wyrzutów, a jednak widok jego z kimś innym tak niemiłosiernie bolał. Ostatnie kilka dni dało mi nadzieję, że będziemy mogli wrócić do tego, co było kiedyś. Najwidoczniej się myliłam.

Chciałam złapać oddech, ale z mojego gardła wydobył się przepełniony bólem odgłos, gdyż tak bardzo starałam się powstrzymać od płaczu. Byłam zła na samą siebie. Kilka osób od razu popatrzyło w moją stronę. Damiano również, co zauważyłam po tym, jak ponownie się do nich odwróciłam. Nieznajoma zabrała ręce z jego klatki piersiowej, jednak nadal stała bardzo blisko niego.

– Cora? – Głos chłopaka przerwał ciszę.

Widziałam, jak próbował zauważyć mnie w ciemności. Oświetlało go światło lampy ulicznej. Szybko pokręciłam głową, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Odsunął się od dziewczyny i zaczął iść w moją stronę. Cofnęłam się o kilka kroków, nadal mając ramiona owinięte wokół ciała, chociaż było mi już gorąco. Mimo wszystko nadal miałam gęsią skórkę spowodowaną chłodnym powietrzem.

– Hej, Cora, co się stało?

Nie mogłam w to uwierzyć.

– Co się stało? – powtórzyłam cicho, mój głos był niewiele głośniejszy od szeptu. – Pytasz, co się stało?

Wyglądał na skołowanego, jakby nie miał pojęcia, o czym mówiłam, ale po chwili szeroko otworzył oczy i spróbował złapać mnie za rękę.

– Cora, posłuchaj mnie. To nie to, na co wygląda. – Próbował mnie zatrzymać, co poszło na marne, ponieważ ciągle się cofałam.

– Och, ten przystojniak jest twoim chłopakiem? Nie wiedziałam, że jest zajęty, ale nic dziwnego, w końcu wygląda tak dobrze – odezwała się nieznajoma z udawanym zaskoczeniem. Brzmiała cynicznie.

– Co do cholery?

Choć mój głos ponownie stał się opanowany, to byłam wściekła. Byłam wściekła i rozczarowana, że nawet nie wątpiłam w prawdziwość słów dziewczyny, kiedy powiedziała je mi prosto w twarz z pieprzonym uśmieszkiem.

– Co ty odpierdalasz? – warknął w jej stronę Damiano.

Wykorzystałam jego nieuwagę, żeby opuścić dziedziniec i wyjść na chodnik.

– Coraline, błagam, posłuchaj mnie. Mogę to wytłumaczyć – błagał, próbując mnie gonić.

– Co chcesz tłumaczyć? Myślałam, że ci na mnie zależy, ale najwidoczniej takie dziewczyny jak ona są dla ciebie ważniejsze. To nic takiego, w końcu nie byliśmy razem ani nic – powiedziałam o wiele spokojniej, niż się spodziewałam.

– To nie tak.

Przechyliłam głowę.

– Więc jak?

W tamtym momencie każdy zebrany na placu na nas patrzył, ale nie rozumieli, co mówiliśmy, gdyż rozmawialiśmy po włosku. Dziewczyna stojąca obok Damiano obrzydliwie się wyszczerzyła. Wydawała się doskonale wiedzieć, czego dotyczyła nasza kłótnia.

– Proszę, chodźmy gdzieś indziej, wszystko ci wytłumaczę – poprosił ponownie.

– Więc wcale nie pozwoliłeś się dotykać tej pieprzonej lafiryndzie? – syknęłam.

Brunet jęknął i złapał się za głowę, ale nic nie powiedział.

– Rozumiem. Dzięki za szczerość, Damiano. – Niemalże splunęłam podczas wymawiania jego imienia, a następnie stanowczo popatrzyłam mu w oczy. – Nie jestem na ciebie zła. Jestem zła na siebie, bo myślałam, że między nami coś było. Najwidoczniej było to jednostronne. Tracisz mnie po raz kolejny i szczerze mówiąc, nie wiem, czy tym razem chcę, byś mnie odzyskał.

Zaczęłam od niego odchodzić. Damiano wołał moje imię i chciał za mną iść, ale tamta dziewczyna zaczęła coś do niego mówić. Przeklął, po czym usłyszałam, jak uderza pięścią w ścianę, na co się wzdrygnęłam.

Zalało mnie to samo klaustrofobiczne uczucie co wcześniej, lecz tym razem nie było spowodowane duchotą czy tłumem ludzi - czułam się, jakby całe moje ciało ogarnął ból. Łzy w końcu wypłynęły z moich oczu i popłynęły strumieniami po moich policzkach, gdy głośno szlochałam.

Chłodny wiatr owiewał moją skórę, a przez płacz wszystko było rozmazane. Nie widziałam, gdzie szłam. W pewnym momencie znalazłam ławkę przy brzegu rzeki, którą wcześniej mijaliśmy. Usiadłam na niej i ukryłam twarz w dłoniach. Moje włosy były potargane od biegu, jednak miałam to gdzieś.

Byłam w stanie myśleć tylko o dłoniach tej dziewczyny na ciele Damiano oraz tym, jak pochylił się, żeby ją pocałować.



CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz