━━ 53. W SĄDZIE

860 106 10
                                    


                Kiedy zobaczyłam jego twarz, zrobiłam się blada. Cały niepokój i nerwy, których poprzedniej nocy pragnęłam się pozbyć, ku mojej niechęci powróciły. Moje palce drżały. Miałam wrażenie, że atmosfera stała się gęstsza, przez co było mi ciężej oddychać.

Napięcie ogarnęło całe moje ciało, gdy mój ojciec został wprowadzony na salę. Wyglądał na sobie garnitur wyglądający na nowy, jego włosy były uczesane, a broda zgolona. Wyglądał o wiele lepiej niż wcześniej, być może nawet bym go nie poznała, gdyby nie ta wściekłość w jego oczach, które tak bardzo przypominały moje.

Mój prawnik coś wyszeptał, kiedy ojciec usiadł. Nie do końca go zrozumiałam, gdyż tak bardzo skupiłam uwagę na drugim mężczyźnie. W końcu odwrócił się do mnie po raz pierwszy od wejścia do sali przesłuchań, cienki uśmiech na jego ustach prawie zmiótł mnie z nóg, ale dzięki złości byłam w stanie zachować zimną krew.

Wiedziałam, że gdzieś za mną w długich ławach siedziała Rosa. Po raz kolejny szybko się obejrzałam i od razu ją zauważyłam. Znajdowała się zaledwie kilka metrów dalej, chciała siedzieć najbliżej, jak tylko się dało. Skupiała wzrok na moim ojcu, marszcząc brwi. Po raz pierwszy, odkąd ją poznałam, nie wyglądała na przyjazną i pełną miłości, lecz niesamowicie wściekłą, co było niemalże przerażające.

Kiedy szybko ponownie popatrzyłam przed siebie, sędzina siadała na swoim miejscu. To wszystko wydawało się być filmem, który jedynie oglądałam. Było dokładnie jak w kryminałach tak lubianych przez Sophię.

Wiedziałam, że pod budynkiem znajdowali się dziennikarze, lecz nie wolno im było wejść do środka. Na całe szczęście, bo kilku obserwujących w ławkach było wystarczającą widownią. Sędzina rozpoczęła proces, a ja stałam się jeszcze bardziej zestresowana, kiedy odczytała zarzuty postawione mojemu ojcu. Przez cały czas czułam jego przeszywające spojrzenie na moim ciele. Postanowiłam jednak je zignorować i patrzeć prosto na sędzię, która wzrokiem lustrowała kartkę trzymaną w dłoniach.

– Pani Coraline Collins, czy potwierdzasz, że chcesz wnieść te zarzuty? – zapytała mnie. Zaschło mi w gardle, ale ku mojemu zaskoczeniu, udało mi się odpowiedzieć stanowczym „tak". – W takim razie przyjrzyjmy się wstępnym raportom i poznajmy twoją wersję, pani Collins. Proszę, byś usiadła obok mnie.

Wskazała na fotel postawiony trochę niżej od niej, był zarezerwowany dla świadków, prokuratorów, a także adwokatów, którzy chcieli zwrócić się do publiki. Od razu wstałam, mój prawnik poszedł z moje ślady. Zajęłam odpowiednie miejsce, składając dłonie na blacie, by się aż tak nie trzęsły.

– Pani Collins, proszę wytłumaczyć powód wniesienia tych zarzutów przeciwko pani ojcu – poleciła, więc odchrząknęłam.

Rozmawiałam z moim prawnikiem o tym, że okazywanie emocji nie było niczym złym, a przynajmniej nie w mojej sytuacji. To mogło nawet wyjść na moją korzyść, gdyż mogłoby przekonać sędzinę i radę przysięgłych, iż mówiłam prawdę.

Mimo wszystko spróbowałam przynajmniej trochę się opanować, nie chciałam pokazać ojcu, jak okropnie się przez niego czułam. Nie zamierzałam pozwolić, by miał nade mną taką przewagę.

– Wniosłam te zarzuty, bo choć jestem dorosła, mój ojciec ciągle mnie nachodzi. Kilka miesięcy temu byłam w Rotterdamie, mój ojciec mnie śledził i mi groził. Od tamtej pory nieustannie obawiam się, że może mnie znaleźć.

– Wspomniałaś, że cię śledził. Jak uważasz, jaki miał motyw?

– Żądał ode mnie pieniędzy. Powiedział mi o tym w prywatnej rozmowie. Jest też bardzo agresywny i nie zawahałby się przed zrobieniem mi krzywdy.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz