Dzień pożegnania nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. W nocy leżałam w łóżku z Damiano, nasze nagie ciała się ze sobą stykały, a jego ciepło mnie ogrzewało. Trzymał mnie w swoich ramionach i gładził moją skórę, jakby chciał zapamiętać każdy jej centymetr, jakby nie chciał mnie zapomnieć. Patrzyłam na niego przez wiele godzin, podziwiając rzęsy okalające jego ciemne oczy. Śledziłam wzrokiem linię jego żuchwy i napawałam się jego perfekcją.
Na zewnątrz padał deszcz, przez co czułam się jak podczas naszego ostatniego wieczoru w Rotterdamie. Powietrze było ciepłe, a ja cieszyłam się przyjemną bryzą wpadającą do naszego pokoju przez otwarte okno. Kiedy chłodne usta Damiano błądziły po mojej skórze, po raz kolejny zapragnęłam zatrzymać czas. Opuszki moich palców tańczyły na jego ciele, śledząc kontury i dokładnie je zapamiętując.
Tamtej nocy wydawało się, iż leżeliśmy w łóżku przez wiele lat, ale w tym samym czasie następnego poranka otworzyłam oczy zdecydowanie zbyt wcześnie. Damiano już nie spał, gładził mnie po plecach. Leżałam jeszcze dłuższą chwilę, oddając się jego dotykowi, jednak w końcu byliśmy zmuszeni wstać.
Zespół miał napięty harmonogram — o dziesiątej miała podjechać po nich taksówka, a była już ósma trzydzieści. Kiedy zeszliśmy do kuchni po śniadanie, wszyscy milczeli. Nikomu nie podobała się wizja zostawienia mnie samej, a w szczególności ze zbliżającą się rozprawą sądową. Victoria nieustannie proponowała przełożenie trasy. Sophia z kolei wcale nie chciała jechać, a w zamian zostać ze mną, ale udało mi się ją przekonać.
Rosa planowała przyjechać po mnie samochodem, gdy pozostali już wyjadą. Nie miałam zostać sama na długo, maksymalnie na pół godziny.
– Cieszycie się? – zapytałam przyjaciół siedzących przy stole. Vic podniosła wzrok z szerokim uśmiechem.
– Bardzo. Będzie niesamowicie.
Sophia, która właśnie weszła do pomieszczenia, zmierzyła mnie wzrokiem. Nic nie powiedziała, lecz widziałam, iż nie była w dobrym nastroju. Wyglądała, jakby niedawno płakała. Mimo wszystko nie chciałam poruszać tego tematu.
Musiałam przełknąć gulę w gardle na jej widok. Nigdy nie rozstawałyśmy się na dłużej niż dwa tygodnie, więc to miało być trudne — być może nawet gorsze od rozstania z Damiano, bo nie umiałam żyć bez Sophii u mojego boku. Zawsze poprawiała mi humor swoim szaleństwem i luźnym podejściem do życia.
Odchrząknęłam.
– Spakowałaś wszystko? – zwróciłam się do niej. – Ubrania, szczotkę do włosów, szczoteczkę do zębów?
– Tak – przerwała mi z wymuszonym uśmiechem. – Jeśli czegoś zapomnę, będę mogła to kupić na miejscu.
– Och, na pewno o czymś zapomniałaś. Zbyt dobrze cię znam – stwierdziłam rozbawiona i potargałam jej włosy, na co się skrzywiła.
– Nie rób tak – poprosiła, odpychając moją dłoń. Posłałam jej szeroki uśmiech.
Podczas śniadania trochę rozmawialiśmy, po czym razem z Damiano poszłam na górę, aby spakować resztę moich rzeczy — w końcu ja również opuszczałam ten dom. Chłopak już zabrał wszystkie swoje bagaże, więc jedynie leżał na łóżku i obserwował, jak pakuję kilka pozostałych w szafie koszulek do walizki.
– Dziwnie będzie opuścić Włochy na tak długo – wymamrotał brunet, przez co na niego popatrzyłam.
– Byłeś już wcześniej na trasie po Europie, co nie?
– Ale nie trwała tak długo. Wtedy mieliśmy mniej koncertów.
– Wrócisz za trzy tygodnie, nawet jeśli tylko na dwa dni – zauważyłam, a on powoli kiwnął głową.
CZYTASZ
CORALINE ━ DAMIANO DAVID
Fanfic❝ Pragnie morza, ale boi się wody i może morze jest w niej? ❞ Podczas zmieniającej życie nocy w Rzymie Coraline zostawiła Damiano. Cztery lata później ponownie spotkała go w Rotterdamie i wygląda na to, że wszechświat znowu chce ich ze sobą połączyć...