Obserwowałam, jak taksówka znika za rogiem ulicy. Bolało mnie serce i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, dopóki Chili na mnie nie wskoczyła. Radośnie machała ogonem oraz piszczała — w końcu nie rozumiała, co się działo. Nie wiedziała te, że nie zobaczy Vic przez naprawdę długi czas. Podniosłam małego pieska i przytuliłam go do swojej piersi. Polizał mnie w policzek, przez co szeroko się uśmiechnęłam.
– Jeszcze ich zobaczymy – powiedziałam, choć tak naprawdę chciałam przypomnieć o tym samej sobie.
W domu było całkiem cicho po raz pierwszy, odkąd przyleciałam do Włoch. Kuchnia świeciła pustką, panował tam porządek, a kiedy weszłam po schodach, drzwi do wszystkich pokoi były zamknięte, nie licząc sypialni mojej i Damiano.
Kiedy wrócą z trasy, nie będą już tu mieszkać, ponieważ ten dom był tylko ich studiem — Damiano miał własne mieszkanie w centrum Rzymu, natomiast pozostali nadal mieszkali z rodzicami, Vic planowała niedługo się wyprowadzić i znaleźć lokum niedaleko swojego przyjaciela.
Położyłam Chili na łóżku, a ona od razu się położyła oraz zaczęła obserwować, jak zbieram resztę moich rzeczy. Miałam dwie walizki i plecak, dość dokładnie się pakowałam, ale i tak sprawdziłam, czy niczego nie zapomniałam.
Czułam się bezużyteczna, więc opadłam na posłanie obok Chili, która się we mnie wtuliła. Po raz kolejny piszczała i nie wiedziałam dlaczego, więc pocieszająco połaskotałam ją za uszkiem.
Zegar na ścianie cicho tykał. Rosa miała przyjechać po mnie za jakieś piętnaście minut, dlatego postanowiłam znieść moje bagaże na dół. Chili przez cały czas z zainteresowaniem za mną chodziła. Kiedy kobieta podjechała swoim samochodem, od razu wyszłam z domu, nawet nie zdążyła zadzwonić dzwonkiem. Pomachała mi z uśmiechem i szybko wysiadła, aby pomóc mi włożyć wszystko do bagażnika. Chili powitała ją szczeknięciem, na co Rosa poklepała ją po głowie ze śmiechem.
– Długo ich nie ma? – spytała, przytulając mnie.
– Dopiero jakieś pół godziny.
– Jedźmy do domu.
Podniosłam Chili i zaniosłam ją do pojazdu, Rosa w tym czasie opierała dłoń na moich plecach. Dom. To brzmiało tak miło.
Kiedy dotarliśmy do rezydencji Davidów, słońce było o wiele wyżej na niebie, asfalt na drodze był nagrzany, a ja się pociłam. Ciągnięcie walizek w słoneczne południe było męczące, lecz gdy to już nam się udało, Rosa przygotowała nam chłodne napoje. Daniele, który również był w domu, zaniósł moje rzeczy na piętro do starego pokoju Damiano, gdzie miałam spać.
Przez jakiś czas siedziałam w ogrodzie z Rosą, obie obserwowałyśmy, jak Chili wącha krzaki i tarza się po trawie. Kobieta była nią zachwycona, już od jakiegoś czasu marzył jej się pies, ale nigdy nie miała na niego czasu.
– Jacopo wpadnie do nas jutro wieczorem, będzie oglądał mecz z Danielem. Alice też przyjedzie, więc możemy zrobić sobie babski wieczór.
Cieszyłam się, że od razu włączyła mnie w swoje plany. Entuzjastycznie kiwnęłam głową.
– Jasne, bardzo chętnie.
– Niedawno w pobliżu otworzyli restaurację, możemy tam pójść – zaproponowała, na co się zgodziłam.
Chili do nas podbiegła i na mnie wskoczyła, więc ją podniosłam. Zaśmiałam się, gdyż próbowała mnie polizać.
– Chyba pójdę na górę i pokażę Chili jej legowisko – powiadomiłam Rosę, która przytaknęła.
CZYTASZ
CORALINE ━ DAMIANO DAVID
Fanfiction❝ Pragnie morza, ale boi się wody i może morze jest w niej? ❞ Podczas zmieniającej życie nocy w Rzymie Coraline zostawiła Damiano. Cztery lata później ponownie spotkała go w Rotterdamie i wygląda na to, że wszechświat znowu chce ich ze sobą połączyć...