━━ 44. WIERSZE W NOCY

1.1K 134 26
                                    


                Słońce już dawno zaszło, wszyscy byli pijani i w dobrym humorze. Opierałam się o pierś Damiano z zamkniętymi oczami, wsłuchując się w dźwięki fal, ale głosy moich towarzyszy zagłuszały morze.

– Chyba pójdę przejść się po plaży – wymamrotałam i już chciałam wstać, kiedy Damiano mnie przed tym powstrzymał.

– Czemu? Coś się stało? – zapytał.

– Nie, nie. Po prostu chciałam posłuchać morza – przyznałam, dopiero wtedy uświadamiając sobie, jak głupio to brzmiało. Nerwowo się zaśmiałam. – Um, tak...

W ciemności zauważyłam szeroki uśmiech Damiano, który wstał. Następnie pomógł mi do siebie dołączyć oraz splótł ze sobą nasze palce.

– Chodźmy razem – zaproponował, na co przechyliłam głowę.

– Nie ufasz mi? Myślisz, że znowu wpakuję się w zagrażającą życiu sytuację?

– Odkąd ponownie się spotkaliśmy, znalazłaś się w większej ilości niebezpiecznych sytuacji, niż przez całe cztery lata, które spędziliśmy razem, więc lepiej, bym uważał. – Puścił moją dłoń, by objąć mnie ramieniem i przyciągnąć bliżej siebie.

Uśmiechnęłam się pod nosem.

– Prawdziwy dżentelmen – skomentowałam rozbawiona, na co parsknął.

Szliśmy wzdłuż plaży, dość blisko wody. W pewnym momencie niechcący weszłam do morza, a moje trampki stały się mokre. Przeklęłam, przez co Damiano zaczął się ze mnie śmiać. Fale były głośniejsze niż wczoraj, prawdopodobnie przez to, że był dzisiaj silniejszy wiatr, włosy ciągle wpadały mi w twarz, ale chłodne powietrze było przyjemne.

Razem z chłopakiem przez dłuższą chwilę nic nie mówiliśmy, skupiając się na odgłosach natury, cichnących głosach naszych przyjaciół, zapachu słonej wody i uczuciu naszych ciał obok siebie. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się na małym podwyższeniu, nawet w ciemności widziałam znajdujące się przed nami morze. Damiano objął mnie ramionami od tyłu i oparł podbródek na moim barku.

– Sophia i Ethan myślą o sobie na poważnie, co? – spytał, a ja lekko kiwnęłam głową.

– Szkoda, że nie widziałeś, w jakim stanie byli, kiedy byłyśmy w Londynie. Rzadko kiedy widziałam ich takich załamanych.

– Oboje są świetnymi, niesamowicie uczuciowymi, miłymi i szczerymi ludźmi. Pasują do siebie – mruknął brunet.

Ethan i Sophia byli naprawdę świetną parą.

– Tak, ja też tak myślę. Miło widzieć ich takich szczęśliwych – przyznałam. – A Vic naprawdę nie jest zainteresowana Matteo? Byłoby miło, gdyby kogoś sobie znalazła. Thomas też.

– Nie znasz Vic tak, jak ja. Jest najszczęśliwsza z przyjaciółmi, często chodzi na randki, ale czeka na odpowiednią osobę. Nie wejdzie z nikim w poważny związek, dopóki nie będzie pewna, że ta osoba jest dla niej odpowiednia.

– To fajnie. Niewiele osób tak myśli.

Damiano przytulił mnie jeszcze mocniej, podczas gdy ja zaciągałam się jego zapachem. Przez chwilę milczeliśmy.

– Popatrz na księżyc. – Wskazał palcem na pełnię oświetlającą ziemię. Odbijała się w wodzie, dzięki czemu błyszczała.

– Piękny – wymamrotałam, a on złożył pocałunek na mojej szyi.

Ponownie popatrzyłam w miejsce, w którym księżyc widać było w morzu, zamyślając się.

– Dlaczego jest we mnie morze, Damiano? – zapytałam nagle. Już wiele razy zadawałam sobie to pytanie.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz