━━ 20. MORZE

1.8K 184 110
                                    


                Damiano otworzył drzwi balkonowe po tym, jak wyszedł spod prysznica. Dźwięk deszczu był głośniejszy, ale dach powstrzymywał wodę przed wlaniem się do pokoju. Na zewnątrz było ciemno, na niebie nie było widać żadnych chmur z powodu zachmurzenia, a światło księżyca wydawało się niknąć w świetle zbliżających się błyskawic.

Musiałam odłożyć notatkę z powrotem na poduszkę. Zlustrowałam chłopaka wzrokiem. Po raz kolejny miał na sobie tylko dresy i brak koszulki. Il Ballo Della Vita. Taniec życia. Spojrzeniem śledziłam kontury jego mięśni, obserwując każdy jego ruch. W pomieszczeniu również było ciemno, nie włączyliśmy światła, ale wyraźnie go widziałam. Złożył koszulkę i schował ją do szafy, po czym zaczął iść w stronę łóżka.

– Wygodnie ci? – zapytał, a kąciki jego ust zadrżały, gdy zobaczył mnie owiniętą w jego koc, z głową na jego poduszce. Pachniała nim, co wywoływało u mnie przyjemne uczucie.

– Tak – wymamrotałam w miękki materiał, na co cicho się zaśmiał.

Położył się obok mnie i wtedy jego wzrok padł na notatkę. Sięgnął po nią, pozwalając jej zniknąć w swojej pięści.

– Za późno, już ją widziałam. – Posłałam mu lekki uśmiech. – Nie wiedziałam, że zostawisz ją sobie na tak długo.

– To było ostatnie, co mi dałaś – odpowiedział, jakby to było usprawiedliwienie. – Ostatnie zdanie zawsze wydawało mi się obietnicą, że nie wszystko stracone. Że dostaniemy jeszcze jedną szansę, jeśli spotkamy się w innych okolicznościach.

Zabolała mnie pierś, kiedy to powiedział. Jego głos był cichy i zachrypnięty, nawet bardziej niż zwykle.

– A teraz jesteśmy tutaj, ale męczą nas te same zmartwienia.

Damiano zmarszczył brwi.

– Tak myślisz?

– Tak, mój ojciec przyjechał tu za nami. Nie zostawi mnie w spokoju.

– Ale teraz już nie ma do ciebie żadnych praw. Do Sophii też. Możesz mu się postawić, zamiast uciekać. Mogę ci pomóc.

– Nie wiem, czy dam radę. – Westchnęłam ze szczerym zmartwieniem.

Krople deszczu nadal uderzały o okno.

– Dasz, wierzę w ciebie – zapewnił mnie. – Czekałem, aż wrócisz do domu.

Więc, Marleno, wróć do domu
Bo już zaczynam odczuwać mróz
Więc, Marleno, wróć do domu
Bo nie mogę już czekać

– Zastanawiałem się, jak często świat przypominał ci o mnie, bo mi nie pozwalał o tobie zapomnieć – dodał, przez te słowa zaschło mi w gardle.

– Nie jestem ani trochę mniej zniszczona psychicznie niż wcześniej.

– Nie przeszkadza mi to.

– Teraz tak mówisz, ale kiedy już to zrobimy, na twoich ramionach będzie spoczywał ciężar, który noszę ze sobą każdego dnia. Pożałujesz kochania mnie. – Byłam naprawdę pewna moich słów.

– Nawet tak nie mów. Nie mógłbym żałować kochania cię. Jesteśmy sobie pisani, Coraline. – Wstał z łóżka, ton jego głosu brzmiał na trochę rozeźlony.

Ja również się wyprostowałam.

– Damiano, posłuchaj...

Jego sylwetka była ciemna, gdy blask błyskawicy oświetlił niebo, zaraz potem rozległ się grzmot. Wzdrygnęłam się, ponieważ ten głośny dźwięk mnie przestraszył i przypomniał o wszystkich połamanych kawałeczkach składających się na moją duszę.

CORALINE ━ DAMIANO DAVIDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz