Gdy następnego dnia obudziłem się z Maxem w łóżku(Nie, Nie ruchali się) Jedyne co pamiętam z wczorajszego wieczoru to jak Max mnie przepraszał za jego zachowanie i że nie powinien mnie próbować całować. Miło z jego strony, ale jakoś już mu nie ufam gdy jest po alkoholu. Jutro mam urodziny i tak szczerze to nie czuję jakiejś zmiany. Jedyne co się zmienia to 7 z 8 i to, że w niektórych krajach mogę legalnie pić Alkohol co też nie jest dla mnie szczególnie ekscytujące ze względu na mój fałszywy dowód.
Max nie wiadomo dlaczego strasznie się przeraził gdy dotarło do niego, że nie ma żadnego prezentu. Ja tam nie potrzebuję żadnego, ale jeżeli już to może mi kupić coś dobrego do żarcia a będę zadowolony. Spojrzałem na chłopaka jeszcze śpiącego pomyślałem co by powiedział na to Matt? Mija właśnie tydzień od jego śmierci a ja już śpię z innym chłopakiem w łóżku i na dodatek imprezuję w klubach zamiast być pogrążony w żałobie. Wiem, że mnie nawet nie przeprosił za spoliczkowanie mimo, że raczej powinien ale nie jestem na niego zły za to. Tak właściwie to nigdy nie byłem mimo, że sporo osób na moim miejscu byłoby. Mi się należało, nie powinienem "rysować" po swoim ciele wmawiając, że to nie jest samookaleczanie się.
Wstałem z łóżka biorąc po drodze z szafy czyste ubrania po czym poszedłem do łazienki. Chciałem zrobić coś przez co na pewno nigdy nie zapomnę Matta. To będzie ostatni raz kiedy to robię.
Wyjąłem żyletkę zza etui telefonu po czym na lewej ręce napisałem trochę krzywe Matt. Teraz przynajmniej wiem, że go nie zapomnę, już na zawsze będzie ze mną. Wszedłem pod prysznic po czym umyłem się i spłukałem krew z ręki. Nie była to bardzo duża rana więc nie szczypała za bardzo dzięki czemu mogłem wziąźć dłuższy prysznic. Ubrałem się po czym wyszedłem z łazienki. Na łóżku już nikogo nie było a na dodatek zostało ono pościelone. Poczułem zapach jajecznicy i aż mnie cofnęło gdy przypomniałem sobie jak Vincent kazał mi ją jeść. Wszedłem do kuchni gdzie Max stał przy kuchence i tak jak już mówiłem wcześniej smażył jajecznicę.-No hej, robię śniadanie. Chcesz trochę jajecznicy?- mówiłem.
-Nie dzięki, nie lubię jej.-kiedyś tak, teraz nie.
-Co?! Nie lubisz? Jak?-No kurwa normalnie.
-Długa historia, nie chce mi się opowiadać.
-Właśnie, nie zapytałem cię co chcesz jutro na śniadanie urodzinowe.-podstawówka, jebana kurwa podstawówka.
-Nic, naprawdę możemy pójść do jakiegoś baru i posiedzieć tam. Tyle mi wystarczy.-Skończ temat.
-No dobra, jak chcesz. Nie będę cię przecież zmuszał do niczego.-Dziękuję.
Zrobiłem sobie kanapkę bo od jakiegoś czasu staram się wyjść z zaburzeń odżywiania i się już nie głodzić. Nie mówię od razu, że zacząłem jeść normalnie ale małymi krokami zbliżamy się do celu. Po śniadaniu umyłem zęby po czy ruszyłem w miasto. Rozglądałem się po różnych kafejkach i restauracjach pytając czy nie potrzebują nikogo do pomocy. Chyba dopiero za 10 razem znalazłem ogłoszenie wywieszone na drzwiach, że szukają pracowników. Była to jakaś mała, przytulna kawiarnia gdzie zamiast jednej ściany była biblioteczka. Wszedłem do środka słysząc dzwoniący dzwoneczek zawieszony nad drzwiami. Podszedłem do lady gdzie stała jakaś dziewczyna na oko 22 lata z czarnymi włosami spiętymi klamrą i niebieskimi oczami.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- odezwała się czarnowłosa.
-Dzień dobry, ja co do tego ogłoszenia. Dalej aktualne?
-Tak, chce pan tu pracować?- skinąłem głową po czym pracowniczka ruszyła na tyłu pokazując ręką abym szedł za nią. Byliśmy w jakimś małym pomieszczeniu gdzie stało parę szaf. Dziewczyna wyjęła parę dokumentów po czym podała mi je razem z długopisem.
-Przeczytaj to sobie a potem podpisz, jak skończysz to mi oddaj i zaczynasz od jutra. Codziennie od 10- 17, dobrze?
-Mhm.- mruknąłem skupiając się na papierach. Gdy skończyłem oddałem je dziewczynie.
-Jestem Kayla, witamy w twojej nowej pracy.- podała mi rękę po czym ją uścisnąłem.
No i zajebiście, jestem tu chyba trzeci dzień i już mam pracę, mieszkanie no i niestety wspólokatora. Wyszedłem z kawiarni zadowolony ze swojego osiągnięcia.Ciekawe czy Matt by się cieszył.
Tony kurwa przestań! On...nie żyje.
Wtedy sobie uświadomiłem, że mój były chłopak nie żyje. Wmawiałem sobie, że jeszcze go znajdę całego i zdrowego, ale nie mam jak.***
Wróciłem do mieszkania i jedyne na co miałem ochotę to położyć się i przestać o wszystkim myśleć.
Nawet nie przywitałem się z Maxem a zdjąłem buty i walnąłem się na łóżko. Słyszałem kroki w stronę sypialni, ale nie zabardzo mnie to interesowało. Leżałem tak sobie gdy nagle poczułem jak materac obok się ugina a po chwili ramię oplatające moją talię. Max przyciągnął mnie do siebie tak, że moja dupa była przy jego kroczu.
-Max? Co robisz?-Nie mam pojęcia dlaczego, ale zacząłem się stresować.
-Cicho.-Powiedział chłopak jeszcze bardziej się wtulając.
-Ale...-Max westchnął po czym przekręcając się położył swoje ręce na moich nadgarstkach po czym zawisł nade mną.
-Nie ma żadnego ale.-Obserwował mnie chwilę gdy zapytał- Coś się stało?- Patrzyłem na niego nie wiedząc czemu nie mogłem wydusić z siebie żadnego słowa.
Gdy chwilę tak się nie odzywałem Max zszedł ze mnie i położył się obok. Odetchnąłem nawet nie zdając sobie sprawy, że wstrzymywałem powietrze. Podniosłem głowę aby spojrzeć na chłopaka który leżał z zamkniętymi oczami a jego wyraz twarzy był łagodny. Opuściłem gwałtownie głowę i zamrugałem.Co się do chuja dzieje?
_______
879 słówOcena ---->
Pomysły ---->
CZYTASZ
Tony Monet-przegrał życie?
Teen FictionHistoria jednego z barci Monet. Opowiada o jego ciężkim życiu i problemach związanych z życiem jako Monet. (tagi)