Rozdział 49

382 20 3
                                    

Shane:

Jakieś pół godziny temu dzwonił do mnie Dylan i coś gadał, że Tony gdzieś wyszedł. Tak szczerze to trochę miałem to w dupie bo zacząłem ufać mojemu bliźniakowi. Jakoś dotarło do mnie, że to już nie jest ten sam człowiek co przed ucieczką. Zmienił się, ale na lepsze. Nie jest już tym rozpieszczonym gówniarzem co nie szanuje ludzi. Naprawdę podziwiam go bo przynajmniej mam pewność, że nie zostanie taki jak ten pajac Dylan. Chociaż teraz trzeba grubo się zastanowić czy ja taki nie jestem?

Szedłem właśnie jednym z korytarzy szpitalnych w stronę sali Tonego. Podobno miał tam na mnie czekać ten przygłup, ale czy czegoś już nie odwalił to nie wiadomo. Ku mojemu zdziwieniu siedział na krześle i po prostu robił coś na telefonie.Podszedłem do niego i trzepnąłem go głowę.

-Dlaczego siedzisz na telefonie zamiast go szukać?- On spojrzał się na mnie jakbym był największym klaunem świata.

-Ja siedzę na krześle. Telefon trzymam w ręku.- Japierdole... nie mam siły do niego. Tak szczerze to, to się już robi przykre. Olewając go całkowicie ruszyłem w kierunku pokoju z monitoringiem. Może jak się postaram to udzielą mi dostępu do nagrań a jak nie to zadzwonię do Vincenta i on to ogarnie.

                          ***

Siedziałem właśnie na jednym z foteli i patrzyłem jak jakiś koleś przewija nagranie z monitoringu 40 minut do tyłu. Nie mam pojęcia jak mi się udało tak po prostu wejść, poprosić i dostać, ale podoba mi się to. Spojrzałem na ekran który właśnie staną w miejscu. Czekałem jakieś 5 minut gdy w końcu zobaczyłem Tonego idącego korytarzem. Wszedł do jakiejś sali z której po chwili wyszedł z...Mattem? Co on tutaj robi? Patrzyłem jak idą korytarzem rozmawiając po czym wchodzą do jakiegoś gabinetu. Patrzyłem cały czas na drzwi czekając aż się w końcu otworzą jednak minęło 10 minut a z pokoju nikt nie wychodził. 

-Może pan przyśpieszyć to nagranie?- Zapytałem się jednego z mężczyzn. Ten jedynie skinął głową po czym zaczął coś klikać. Nagranie przyśpieszyło a na górze było widać która to godzina. 

-Stop.- Spojrzałem jak Matt znieruchomiał na ekranie. Wyglądał na zadowolonego z siebie, ale dlaczego? No i gdzie jest Tony? Dlaczego został w środku?

-Dziękuję panom.- Powiedziałem po czym wyszedłem z pomieszczenia. Ruszyłem w kierunku gabinetu aby sprawdzić czy Tony tam cały czas jest. Nie rozumiałem dlaczego Matt go tam zostawił. A może po prostu wyszedł chwilę później a ja tego nie zauważyłem? Lepiej sprawdzić bo coś mogło mu się stać. Niby to jego chłopak, ale ostrożności nigdy za wiele. Stanąłem przed odpowiednimi drzwiami i chwilę się wahałem czy zapukać, ale ostatecznie po postu złapałem klamkę i wszedłem do środka.

DLACZEGO JA ZAWSZE MAM DOBRE PRZECZUCIE?

Podbiegłem do leżącego na ziemi Tonego. Nie miał na sobie koszulki a jego spodnie były rozpięte.

-Tony...-Szepnąłem. Nie wiedziałem co mu się stało i dlaczego leży tutaj prawie cały nagi.

(Tak, Shane to idiota i nie ogarnia jak działa świat)

-Shane ubierz go a następnie zanieś na salę.- Odwróciłem się żeby zobaczyć stojącego w drzwiach Vincenta. Nie mam pojęcia skąd on wiedział, że tu jestem, ale teraz mnie ratuje. Zrobiłem to co mi kazał po czym podniosłem go. Zastanawiało mnie teraz wiele rzeczy, ale ta jedna najbardziej błądziła mi po głowie.

Dlaczego on się nie budzi?

_____

537 słów

Ocena --->

Pomysły --->



Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz