Rozdział 44

442 19 36
                                    

Obudziłem się rano w okolicach 6. Rozejrzałem się po pokoju, w którym się znajdowałem. Nagle przypomniałem sobie wczorajszy wieczór...

Japierdole...

Spojrzałem na śpiącego obok Maxa po czym odsłoniłem koudrę i spojrzałem na swoje ciało.

Czyli to nie był sen.

Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki, w której zostawiłem swoje ciuchy. Napisałem Maxowi liścik, że już idę do domu bo jak wrócę później to mnie chyba zjedzą po czym wyszedłem z pokoju.

***
Gdy dotarłem na wyspę było około 7:30. Po cichu wszedłem do środka mając nadzieję, że każdy jeszcze śpi.

-Anthony Monet.-Pierdolę moje życie. Odwróciłem się w stronę ojca.

-Hej tato. Jak tam ci życie mija?- Jakbym miał ocenić od 1-10 jak zły jest to takie mocne 8.

-Gdzie ty byłeś i dlaczego uciekłeś?!-Wysyczał w moją stronę. Nie darł mordy pewnie ze względu na resztę która jeszcze śpi.

-Tato uciekłem ponieważ uważałem, że jesteś pięrdolnięty i nie powinienem spędzać czasu w towarzystwie ludzi którzy źle na mnie wpływają.- Brzmię jak Vince.

-Chyba sobie ze mnie teraz kurwa żartujesz gówniarzu. Jak ty się do ojca odzywasz?- Nie robiąc sobie nic z tego jego gadania przeszedłem do kuchni i wyjąłem szklankę. Pijąc wodę zobaczyłem jak kątem oka tata również idzie za mną.

-Nie możesz być...-Japierdole

-Gejem?-Dokończyłem za niego.

-Dokładnie.-Niech się jebie.

-A to niby dlaczego?-Czy on jest w ogóle poważny?

-Nie możesz być i tyle.-Przynudza.

-Mogę. A tak dla twojej wiadomości gdy mnie nie było ruchałem się z pewnym chłopakiem a nie tą twoją striptizerką.-Niech on ją sobie wyrucha.

-ŻE CO?!- Wydarł się na mnie. Chyba już go nie obchodziło czy inni śpią czy nie.

-Gówno, głuchy jesteś?- Ojciec wyglądał jakby miał zaraz rzucić się na mnie. Nie pomyliłem się jakoś bardzo bo ten złapał za nóż i podszedł do mnie.

(dlaczego każdy kto dawał mi pomysły w jakiś rozdziałach chciał tortury, morderstwa itp? Co jest z wami nie tak?😭)

-Co ty powiedziałeś?!-Nie zabije mnie przecież.

-Ruchałem się z Maxem! Chuja sobie wsadź w dupę, nie przestanę być gejem czy ci się to podoba czy nie.- Tata zamachnął się po czym wbił mi nóż w brzuch. Zgiąłem się w pół czując, że chyba zaraz zwymiotuję. Ojciec zaczął mnie ciągnąć w stronę wejścia do piwnicy. 

-Pomocy!- Wydarłem się jak najgłośniej potrafiłem. Próbowałem się cały czas wyrywać, ale nie wiele to dawało. -Pomocy!- Spróbowałem jeszcze raz. 

-Zamknij się.- Powiedział po czym kopnął mnie w twarz. Otworzył drzwi prowadzące do piwnicy po czym zrzucił mnie ze schodów. Przeturlałem się na sam dół na koniec waląc plecami o ceglaną ścianę. Leżałem tak parę minut próbując się podnieść, ale z każdą chwilą traciłem siły. Miałem dosyć mojego życia, ale jednocześnie śmierć nie była dobrą opcją. Chciałem po prostu móc żyć normalnie z Maxem...

Czy ja wymagam tak wiele?

Rozejrzałem się po pomieszczeniu szukając jakiejś szmatki aby zatamować krwawienie. Jak na złość nic tutaj nie było oprócz jakiś kartonów. Zapewne w nich mogłem coś znaleźć, ale doczołganie się do nich było wręcz niemożliwe w moim aktualnym stanie. Leżałem tak jakiś czas praktycznie nic nie widząc. Było ciemno a na dodatek pojawiły mi się mroczki przed oczami. 

-Do zobaczenia mamo. Nareszcie będę mógł cię lepiej poznać. Mam nadzieję, że przedstawisz mi Charlotte...-Powiedziałem po czym zamknąłem oczy. 

Czyli to mój koniec. Tak się kończy moja historia. Historia 18 letniego chłopaka, który nie dał rady wygrać walki ze światem...

_______

526 słów

Kocham was.

Ocena --->











Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz