-Tony! Chodź zbieramy...co ty tu robisz?- Usłyszałem za nami głos ojca.
-Ja już pójdę. Pamiętaj o czym ci mówiłem. Nigdy nie wiesz do czego człowiek jest zdolny.- Powiedział Vincent kładąc mi rękę na ramieniu po czym wyszedł z pokoju.
-Czego od ciebie chciał?- Tata wydawał się być chyba zły. Nie wiem czy mam wierzyć Vincentowi...
-Niczego. Idziemy?- Zmieniłem temat. Po chwili szliśmy już po schodach na dół aby założył buty i wyjść z domu. W sumie to nawet nie wiedziałem gdzie, ale podejrzewam, że do jakiejś restauracji czy coś.
***
Przechodziliśmy różne ulice Tajlandii gdy nagle tata zasłonił mi oczy. Prowadził mnie gdzieś a już po chwili słyszałem głośną muzykę i zapach potu oraz alkoholu.
-Gdzie my jesteśmy?- Zapytałem. Domyślałem się, że to jakiś klub, ale dlaczego tata mnie tu zaprowadził? Nagle odsłonił mi oczy a przede mną na scenie tańczyły praktycznie gołe laski. Spojrzałem na tatę nie rozumiejąc o co chodzi.
-Nie krzyw się tak. Powinieneś mi teraz dziękować za to, że cię leczę.- Co?
-Leczysz? Ale z czego?- Ćpał coś?
-Z gejonizmu.- CO
-To takie coś w ogóle istnieje?-Wtf
-Tak. Jesteś gejem więc masz chorobę gejonizmu.-JAPIERDOLE
-Ty jesteś zdrowy? Gorączkę masz? Ćpałeś coś? A może to po prostu twój debilizm przez który jesteś popierdolony?- Nie wierzę w to co się dzieje.
-Nie tym tonem a po drugie idź do tej w czerwonym bo zarezerwowałem ją dla ciebie. Pokój 2105. Gdy skończysz powiedz czy było dobrze.- SŁUCHAM?
Nie ma mowy!- Krzyknąłem po czym ruszyłem szybkim krokiem w stronę wyjścia. On jest jakiś chory na głowę! Jak można coś takiego w ogóle mówić? Dalej nie ogarniając co się dzieje szedłem chodnikiem wzdłuż ulicy.
-Tony czekaj!- Usłyszałem jak ojciec mnie wołał. Zacząłem biec co chwilę skręcając w jakieś przypadkowe uliczki tylko aby go zgubić. Nie mam zamiaru z nim jak na razie rozmawiać, nie po tym co powiedział i zrobił. Odwróciłem się aby spojrzeć czy ojciec jest blisko gdy na kogoś wpadłem.
-Przepraszam -Spojrzałem na twarz. (lekkie deja vu)- Max? Co ty tu robisz?
-Tony?- Chłopak zmarszczył brwi.- Biegałeś?
-Tak, uciekałem przed ojcem. Ej mam takie głupie pytanie.
-No mów.
-Mogę dzisiaj nocować u ciebie w hotelu? Nie mogę wrócić dzisiaj do domu.- Jezu jak mi teraz głupio.
-Um...jasne. Czemu nie? Chodź.- Ruszyliśmy w kierunku hotelu. Znowu czułem ten dziwny skręt w brzuchu na myśl, że będę miał spędzić noc z Maxem w jednym pokoju. Chwila, ale tam jest jedno łóżko?! Błagam nie...
Przecież spałeś z nim w jednym łóżku już wcześniej.
Niby tak, ale to było co innego. Po za tym wcześniej się nie całowaliśmy...
Doszliśmy do hotelu po czym weszliśmy do środka. Max miał pokój na 10 piętrze więc postanowiliśmy skorzystać z windy. Jechaliśmy w ciszy czekając aż w końcu winda zatrzyma się na odpowiednim piętrze.
-Tooo co robiłeś gdy na ciebie wpadłem?- Boże jak to idiotycznie zabrzmiało.
-Wracałem z siłowni. -Ćwiczy...też powinienem.
CZYTASZ
Tony Monet-przegrał życie?
Teen FictionHistoria jednego z barci Monet. Opowiada o jego ciężkim życiu i problemach związanych z życiem jako Monet. (tagi)