Rozdział 70

329 18 11
                                    

Max:

Dlaczego ja tak późno zrozumiałem co on chciał zrobić!? On może się teraz wykrwawiać na podłodze a ja próbowałem przez jebane 20 minut zrozumieć o czym on cały czas gada! Właśnie byłem pod blokiem Tonego i wysiadałem z samochodu. W piżamie i w samych butach wbiegałem po schodach nie czekając na windę. Zobaczyłem, że drzwi od mieszkania chłopaka są lekko uchylone. Bez zastanowienia wpadłem do środka od razu wołają imię Tonego. W końcu go zobaczyłem. Leżał na podłodze z żyletką i opakowaniem po lekach. Na moje szczęście nie było żadnych śladów krwi jednak na wszelki wypadek podwinąłem mu rękawy i sprawdziłem czy nie podciął sobie żył. Odetchnąłem z ulgą gdy na rękach były same stare blizny. Przyłożyłem policzek do jego ust starając się wyczuć oddech.

Oddycha.

Już o wiele spokojniejszy złapałem za pudełko po czym wyjąłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. Nie chciałem go zostawiać tak skoro nałykał się jakiś leków nasennych a kto wie czy nie zacznie się coś dziać dopiero po jakimś czasie. 

***

Siedziałem w szpitalu przy łóżku Tonego i patrzyłem na niego jak śpi cały blady. Było mi go żal, ale nie mogłem zrozumieć dlaczego tak postąpił? No i o kim on mówił? Dlaczego ktoś był u niego w nocy a po tym jak wyszedł, Tony chciał się zabić?

J.S

A może to ten chłopak co przedwczoraj go szukał? Tylko kto to do cholery jest!? Te inicjały chuj dają.

Tony co ty odjebałeś?

Najgorsze jest to, że jeszcze niecałe 2 dni temu śmialiśmy się w jego salonie...                                         Kurwa dowiem się o co tu chodzi. Za wszelką cenę pomogę Tonemu, obiecuję.

_____

257 słów

Ocena --->

Pomysły--->

Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz