Rozdział 57

336 19 14
                                    

Max:

-Wiesz...muszę ci coś wyznać.- Podpierałem się na łokciach nawet nie wiedząc dokładnie co chcę powiedzieć. Tony leżał obok mnie a wokół nas była jedynie czarna przestrzeń.

-Wal śmiało.- Spojrzałem na niego. Tony był piękny. Jego cudowne oczy działały na mnie hipnotyzująco a gdy tylko zaczynał coś mówić oddawałem się jego głosie. 

-Pamiętasz gdy zacząłeś się częściej spotykać z Mattem?- Matt to chuj.

-No pamiętam, wtedy też się wyprowadziłeś.- Przytaknąłem mu.

-Wyprowadziłem się...bo tak jakby byłem zazdrosny?- Powiem mu teraz co czuję.

-O co byłeś?- Dasz radę Max.

-O ciebie...- Chłopak uśmiechnął się po czym odezwał się. 

-Jak chciałeś oglądać film to trzeba było powiedzieć a nie się wyprowadzać.- Film? Nie zrozumiał...

Uśmiechnąłem się do niego starając się nie pokazywać nic po sobie.

-Max.- Spojrzałem na niego.

-Hmy?

-To nie twoja wina.

-Co?

-To nie była twoja wina.

-Ale w czym?

-To nie twoja wina.

-Wiem...

-Daj mi to wytłumaczyć.

-Nie chcę...

-Nie możesz.

-Nie mogę czego? Jakbym chciał twoje tłumaczenie to bym je przyjął. 

-To daj mi to wytłumaczyć.- Do oczu zebrały mi się łzy.

-Nie! Nie rozumiesz nic! Zostawiłeś mnie na rok. Kochałem cię.

-Już nie?

-W jakim sensie już nie?

-Już mnie nie kochasz?

NIE NIE NIE NIE Nie Nie nie nie?

-Zostaw mnie.- Po moich policzkach leciały łzy. Słyszałem głuchą ciszę jednak byłem pewny, że Tony jeszcze za mną stoi.

-Odejdę. Tylko pamiętaj, że jak zniknę to już nie wrócę.- I dobrze.

-Idź stąd.- Powiedziałem stanowczym tonem. Po chwili odwróciłem się aby nie widzieć już nic. 

Czyli to naprawdę koniec z nami.
_____
260 słów

Ocena --->

Pomysły --->


Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz