Usłyszałem dzwonek do drzwi. Chwiejnym krokiem podszedłem do nich i próbowałem trafić kluczem do dziurki. Gdy w końcu mi się to udało uchyliłem na oścież drzwi i spojrzałem na chłopaka.
-Maaax! Co ty tutaj robisz?- Chciałem do niego podejść lecz o mało się nie wywaliłem o własne nogi i padłem mu w ramiona.
-Tony? Dobrze się czujesz?- Patrzyłem na jego twarz widząc jak marszczy brwi.
-Ja? Zajebiście jak jeszcze nigdy.- Język mi się plątał jednak nie zwracałem na to uwagi.
Max wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić do środka. Zamknął drzwi po czym położył mnie na kanapie.
-Nie chce tutaj, chodźmy do mojej sypialni.- Ciekawe czy mnie przebierze.
-To nie jest najlepszy pomysł.- Chłopak zaczął się rozglądać po salonie po czym schylił się po pustą butelkę po winie.
-Dużo wypiłeś?
-Tylko trochę
-A dokładniej?
-Nie wiem, wódkę, ale taką dobrą cytrynową. Wino, trochę whisky. Coś tam jeszcze było, ale nie pamiętam.
-To nie jest "tylko trochę" Tony. Dlaczego tyle wypiłeś?
-Nagle się o mnie martwisz?- Chłopak zamilkł jednak po chwili odezwał się dosyć cicho.
-Ciągle się o ciebie martwię.- Chyba muszę umyć uszy.
-Nie słyszałem, powtórz!
- Mówiłem, że nie powinieneś tyle pić.
-Pierdu pierdu, nic się przecież nie stało.
-A rano co powiesz gdy na kacu będziesz musiał wstać do pracy. Co powie Micheal? - od razu na to imię spoważniałem.
-Błagam nie każ mi iść do pana Smith! Zrobię co chcesz tylko nie każ mi iść do niego. - Przecież to ja to zrobiłem a nie Micheal.
To twoja wina. Jesteś ohydny.
-O co ci chodzi? Dlaczego boisz się iść do niego? Zrobił ci coś?- Nie odpowiedziałem bo cały czas czułem obrzydzenie do siebie. Jedyne co mi teraz krążyło po głowie to, to, że jeżeli ktoś sie o tym dowie to mnie znienawidzi.
Co jak Max się o tym dowie!?
Przecież on ciebie nawet nie obchodzi.
Ale on jest dla mnie ważny.
Nie jest.
Kocham go...
Nie kochasz.
A co jakbym go teraz pocałował?
To by cię znienawidził.
A może by znowu było dobrze między nami?
Nigdy już nie będzie.
Dlaczego?
Bo to zepsułeś?
Ja?
A kto inny?
Ale ja nie chciałem...
-Wiesz, że podobno tylko psychopaci rozmawiaj z samym sobą w głowie?- Odezwałem się do Maxa który w między czasie usiadł obok mnie. Poprawiłem się do siadu tak aby być naprzeciwko niego jednak spuściłem wzrok na ziemię.
- Nie wiem. Skąd nagle ci się wytrzasnęło coś takiego?- bo jestem nienormalny?
-Bo właśnie się kłóciłem sam ze sobą. -Spojrzałem na niego gdy jego twarz wydawała się teraz bardzo blisko a jednocześnie za daleko.
-O co się kłóciłeś?
- Czy gdybyś się dowiedział to czy dalej byś mnie chciał. I co by się stało jakbym...- Przerwałem pod koniec zdania nie wiedząc czy na pewno chcę to powiedzieć.
-o czym dowiedział? Co by się stało jakbym wiedział o czym?
-O...- Przybliżyłem się trochę.- o tym, że chciałem...zjeść pizzę.-Nie powinienem.
Max zaśmiał się po czym wstał z kanapy i złapał za swój telefon.
-Jaki smak?
-Nie musisz zamawiać. i tak nie powinienem tyle jeść.
-Po pierwsze to i tak zamówię a po drugie co niby dzisiaj jadłeś? - Śniadanie.
-Jedzenie.
-Jakie?
-Normalne.
-Tony.
-Jogurt.
-Co jeszcze?
-...
-Tony.
-No nic, ale nie byłem głodny.
-Człowieku jest 23 a ty jadłeś tylko jogurt rano a na dodatek wlałeś w siebie litry alkoholu! Mów mi w tej chwili jaką chcesz pizzę i jakie sosy do tego.
-Margherita z sosem czosnkowym.
-Okej to zamawiam.- Chłopak wybrał numer po czym stanął kawałek dalej i zaczął rozmowę. Patrzyłem na niego jak patrzy przez okno myśląc jedynie o tym, że prawie doszło do tragedii.
______
545 słów
Ocena--->
Pomysły--->
CZYTASZ
Tony Monet-przegrał życie?
Teen FictionHistoria jednego z barci Monet. Opowiada o jego ciężkim życiu i problemach związanych z życiem jako Monet. (tagi)