Rozdział 58

356 23 43
                                    

Max:

Otworzyłem szeroko oczy podnosząc się z łóżka do siadu. Spojrzałem na zegarek który wskazywał 2:27. Przetarłem mokrą od łez twarz.

To był sen.

Wiedząc, że sam raczej nie zasnę poszedłem do kuchni po jakieś tabletki nasenne. Chciałem wziąć ze dwie popijając wodą i wrócić do mojej sypialni jednak w mojej głowie znowu usłyszałem jego głos.

Daj mi to wytłumaczyć.

-NIE CHCĘ DO CHOLERY TWOICH TŁUMACZEŃ!- Wydarłem się.

Boże chyba na serio muszę pogadać z Tonym. Jeżeli nie zwariuję do rana to będzie cud. 

Co jeżeli naprawdę to był ważny powód?

Niby jaki? 

Westchnąłem po czym podszedłem do szafy i zarzuciłem na siebie bluzę. Założyłem buty po czym zamykając za sobą wybiegłem z domu. Chyba jebany wszechświat chce abym wysłuchał tych jego tłumaczeń. Nie czuję już nic do niego więc po tym po prostu odejdę już na zawsze. Zapomnę o nim.

***

Stałem przed starym mieszkaniem Tonego. Teraz właśnie pomyślałem, że trochę z dupy pukać do niego o 3 w nocy w samej piżamie. 

Przecież to nic takiego.

Odważyłem się i podniosłem rękę do drzwi. Zapukałem do nich cicho licząc, że Tony śpi i nie usłyszy. Ku mojemu zdziwieniu chłopak otworzył mi bardzo szybko a na dodatek był ubrany w te same ciuchy co popołudniu.

-Max? Co ty tu robisz?- Ładnie mu w nie ułożonych włosach.

-Ja?

-A ktoś inny tu stoi?- Widziałem jak zaskoczenie na jego twarzy zmienia się w obojętność. 

Też go tak potraktowałem...

-Nie, sorry. Głupie pytanie.

-Coś chciałeś czy znowu mi mówić, że ciebie zostawiłem? A może tak naprawdę porwały mnie jakieś baby kosmitki i przez to cię zdradziłem?- Ej czegoś takiego nie wymyśliłem.

-Przyszedłem...

-Bo?

-Przyszedłem bo chcę wiedzieć.

-Chcesz wiedzieć co?

-Dlaczego zniknąłeś na rok.- Ten spojrzał na mnie z kpiną jednak po chwili przewrócił oczami i uchylił mocniej drzwi.

-Właź.- Stresuję się.

Chłopak zapalił światło w salonie i wskazał ręką na kanapę. Usiadłem na niej a on zaraz obok mnie.

-No to co chcesz wiedzieć? To jak postawiłem się ojcu? Gdy chciał mnie on zabić? Moją śpiączkę? A może jak mój były mnie zgwałcił?- Okej czegoś takiego się nie spodziewałem.

-Jak to zabić?! Gwałt?! O czym ty mówisz? Dlaczego ja nic o tym nie wiem?- Patrzyłem na niego w szoku gdy on nawet nie mrugnął.

-Nie chciałeś moich tłumaczeń to nie wiesz. Proste? Proste.- Spuściłem wzrok na ziemię czując się teraz winny za całą tą sytuację.

-Teraz chcę. Chcę wiedzieć.

-Mam ci opowiedzieć wszystko w skrócie?

-Jak chcesz. Jeżeli czujesz, że możesz.

-Niech będzie.- Tony zaczął opowiadać. Nie mogłem uwierzyć, że to nie była po prostu chęć seksu a praktycznie śmierć. On jednak mówił to niewzruszony jakby nic go to nie ruszyło.

On nie jest taki. To nie jest Tony którego znam.

Gdy skończył popatrzył się na mnie tym obojętnym wzrokiem zapewne czekając aż coś powiem. Ja jednak miałem mętlik w głowie i nie wiedziałem co mam zrobić. To wyglądało jakby nasze role się odwróciły.

Tylko, że ja go nie chcę znowu.

(Pierdolisz Max)

Jakoś w moim umyśle na końcu naszej rozmowy miałem dać mu z liścia, ale teraz to głupio mi by było.

-Tony ja...

-ta ta, nie wiedziałeś. Nie jestem na ciebie zły więc odpuść. Idź dalej żyj swoim życiem i po prostu mnie zostaw. Zapomnij o mnie.


Zapomnij o mnie.

Zapomnij o mnie.

Zapomnij o mnie.

Zapomnij o Tonym.

___________

509 słów.

Ocena --->

Pomysły --->

Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz