Rozdział 25

693 24 46
                                    

Już chciałem przeprosić gdy spojrzałem na twarz...
__
Matta!? Patrzyłem na niego w tak wielkim szoku. Przecież on nie żyje, co on tu robi? Jak on stoi? Dlaczego nie jest duchem? Mam zwidy jakieś? Co się kurwa teraz dzieje? Może to jakaś jebany hologram?

-M-Matt?- głos mi drżał od emocji.
Chłopak spojrzał na mnie i widziałem jak momentalnie jego twarz się zmienia.
-Tony? Co tu tutaj robisz?- Nie kurwa, to ja tu zadaję pytania.
-To raczej ja powinienem się o to pytać. Podobno leżysz teraz 3 metry pod ziemią.-Czułem pieczenie pod powiekami, ale nie zwracałem na to uwagi. Skoro nagle każdy mnie okłamuje to czekam aż Max powie, że jest seryjnym mordercą przebranym za konia. Zrobiłem krok w jego stronę czując wylewające się z moich oczu łzy. Byłem na niego wściekły jednocześnie tak bardzo za nim tęskniłem...
-Jak ty żyjesz?-Zanim zacznę wypytywać go dlaczego nic nie mówił chcę się dowiedzieć jak przeżył. Czy jason go w ogóle postrzelił?
-Ten chłopak...Nie trafił w głowę a w ramię. Widziałeś jak odrzuciło mi głowę, ale to było przez siłę strzału.- Nie strzelił mu w głowę...
-Przepraszam...-Matt żyje...
-Wiem, że teraz mnie pewnie nienawidzisz ale chcę Ci to wytłumaczyć. Chcesz się jutro gdzieś spotkać? Numer mam ten sam więc jeżeli coś...to wiesz...A i wszystkiego najlepszego...-Nie odpowiedziałem tylko patrzyłem się w przestrzeń. Ile osób jeszcze wie?

***
Tak jak przez ostatnie 2 dni leżałem w łóżku, nic nie jadłem i nigdzie nie wychodziłem. Ciągle zastanawiałem się jak to się stało, Matt żyje? Czy ktoś jeszcze o tym wiedział? Dlaczego wyleciał do Anglii? Dlaczego dał mi myśleć, że nie żyje? Po co to zrobił? Nie rozumiałem tego. Co jeżeli mnie nie kochał i wykorzystał szansę na pozbycie się mnie ze swojego życia? Czy ja dalej go kocham? Nie znałem odpowiedzi na żadne z tych pytań. Chciałem jednocześnie krzyczeć na Matta i go przytulić mówiąc, że wszystko jest dobrze. Nic się nie stało, że to nie jest jego wina ,że go rozumiem. Gówno prawda, żadne nie jest prawdziwe, ale mówienie mu, że jest okropny, że to jego wina i obrażenie się na cały świat też nie było dobrym pomysłem. Usłyszałem pukanie do drzwi sypialni, nie chciałem gadać z Maxem, ale tak jak już mówiłem nie mogę obrażać się na każdego.

-Proszę.- powiedziałem trochę zachrypniętym głosem. Max uchylił drzwi i wystawił głowę.

-Masz gościa.- Chyba sobie ze mnie teraz żartujecie. Dlaczego wszechświat zawsze się nade mną znęca?

Do pokoju wszedł nikt inny jak Matt. Czego ja się spodziewałem? Vincenta? Dylana? Jebanego Santana? Już każdy z nich byłby lepszy.

-Cześć.- przywitał się Matt, widać było że nie czuje się zbyt komfortowo tak jak ja. Będzie tak bardzo niezręcznie podczas naszej rozmowy...

-Po co przyszedłeś?- Kulturka u mnie to podstawa.

-Wiem, że nie chcesz mnie widzieć ale muszę ci wytłumaczyć dlaczego nagle żyję, jestem w Anglii i na dodatek nic ci nie powiedziałem.- No w sumie mogę go posłuchać a potem kazać wypierdalać.

Skinąłem głową i czekałem aż zacznie mówić.

-Gdy ten chłopak postrzelił mnie w ramię od razu po tym strzelił ci w brzuch i zemdlałeś. Wtedy twój brat rzucił się na niego i zabił rozcinając mu nożem gardło.- Jezu nazywaj go po imieniu.

-Ten chłopak ma na imię Jason.- Nie, matka nie uczyła mnie jak odzywać się do starszych.

-Gdy twój brat, chyba Shane zabił Jasona zaczął uciskać ci ranę. Ja dalej siedziałem postrzelony na krześle i czułem jak odpływam. Patrzyłem na ciebie chcąc ci pomóc, ale mój stan i sznury uniemożliwiały mi to. Po jakimś czasie przyjechał Vincent i jeszcze jakiś. Blondyn zajął się tobą a Vincent podszedł do mnie i rozwiązał mi sznury. Dalej nic nie pamiętam bo zemdlałem i obudziłem się dopiero w jakimś szpitalu. Obok mnie siedział twój najstarszy brat.

Groził mi, że jak nie zostawię cię i nie wyjadę do Anglii to...- tu urwał jakby nie chciał mi mówić o co chodziło.-Szantażował mnie po prostu.

-Czym?- Byłem tak wkurwiony na Vincenta, że gdyby tu stał to gówno by mnie obchodziło kim jest. Rzuciłbym się na niego i tak wpierdolił, że by zapamiętał aby nie wtrącać się w moje życie.

-Wiem, że dalej mnie nienawidzisz za to co ci powiedziałem wtedy i jeszcze na dodatek nie mówiłem, że ży...-Nie dokończył bo ja w paru krokach stanąłem przed nim o oplotłem go w pasie.

Jak ja dawno go nie przytulałem...

Za wcześnie na całowanie, nawet nie wiem czy to się jeszcze kiedyś wydarzy, ale ważne jest to co dzieje się teraz. Matt żyje, nie jest to jego wina, że mi nie powiedział a właśnie, trzeba zająć się jakoś Vincentem... To będzie zemsta, którą do końca życia zapamięta.

Pierdole to, potrzebuję go do życia. Nie ważne czy będziemy znowu razem czy on mnie w ogóle będzie chciał. Wproszę mu się na chatę i będę tańczył na pieprzonej rurze tylko żeby mnie zauważył.
-Nie jesteś zły?-idiota.
-Nie na ciebie, za to jeżeli zobaczę Vincenta to chyba ktoś mnie będzie musiał od niego odciągać bo tak mu wpierdole, że się nie pozbiera.-Chłopak się zaśmiał. Mówiłem już kiedyś, że uwielbiam jak się śmieje? Albo uśmiecha? Lub złości, ale nie na mnie. Nie ważne co zrobi on zawsze będzie idealny dla mnie.
I to mnie właśnie przeraża. Udawał, że nie żyje a po chwili rozmowy ja już mu wybaczyłem,za uderzenie mnie też nawet nie powiedziałem nic. Gdy 2 tygodnie temu krzyczał na mnie też nic nie powiedziałem... Za co miałby się złościć na niego? Nie ufać mu? Gdy raz powiedział,że mi nie ufa to nie zaskoczyło mnie to. Nie wiem jak teraz wygląda nasza relacja, ale boję się że znowu oddam mu wszystko co mam i dalej będę czuł, że nie wystarczam.
-Przepraszam...- może jednak to nie jest takie ważne. On mnie chce i będzie, prawda? Nigdy mnie już nie zrani. Wszystko będzie dobrze bo już jest okej. Jest okej.
______
974 słów

Ocena--->

Pomysły ---->

Brawa dla tych którzy zgadli albo pomyśleli o Matcie.



















Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz