Rozdział 39

459 20 122
                                    

-Kurwa Tony szybciej! Zaraz nas dogonią!-Krzyczał Max. Jechałem jak najszybciej, ale na tym gównie nie dało się jechać więcej niż 150km/h. Mój motocykl jest o wiele lepszy.
-Tony oni strzelają do nas!-O chuj. No to mamy problem. Skręciłem w jakąś boczną uliczkę gdy nagle usłyszałem strzał i syk. Przeleciałem razem z Maxem kilkanaście metrów dalej po czym nastała ciemność.

Kilka godzin wcześniej...

Umówiłem się z Maxem o 21 pod jego hotelem. Jarałem się tym spotkaniem bo jednak dawno się nie widzieliśmy. Ubrałem się w bluzę i spodnie, które zostawiłem specjalnie w łazience po czym wsadziłem w nerkę telefon, portfel i na wszelki wypadek klucze jakbym nie potrafił wejść inaczej niż drzwiami, wyszedłem przez okno. Sprawdzałem wcześniej lokalizację hotelu i miał być niby 15 minut na piechotę. Wsiadłem na motorówkę po czym odpłynąłem w stronę drugiego lądu gdzie widać było tysiące migakących światełek. Kochałem noc. Była ona jakaś taka lepsza od dnia. Uwielbiałem gwiazdy i księżyc, które pokazują się gdy nadchodzi noc.

                          ***
Dotarłem pod odpowiedni budynek po czym wybrałem numer Maxa. Po 3 sygnale chłopak odebrał a w słuchawce rozbrzmiał jego radosny głos. Lubiłem jak był szczęśliwy bo to od razu poprawiało mi humor.

-Tony? Jesteś już? Ja zaraz schodzę.- Słyszałem jak zamykał drzwi i podbiega zapewne do schodów lub windy.

-Spoko, nie śpiesz się tak bo się spocisz.- Chociaż może on nie ma tak gównianej kondycji jak ja.

Przez całe 5 minut czułem jak z każdą chwilą stresuję się coraz bardziej. Obiecałem przecież Mattowi, że nie będę zadawał się z Maxem a teraz właśnie wychodzę z nim na miasto! Co jeżeli się dowie? Będzie zły na mnie? Zostawi mnie? Nie mogłem teraz o tym myśleć bo właśnie zobaczyłem chłopaka.

O kurwa...

Ubrany był w czarną lekko obcisłą koszulkę z krótkim ręka, na szyi miał srebrny łańcuszek i czarne jeansy z trochę szerszą nogawką. Nieświadomie przygryzłem wargę ciągle patrząc na niego. Trzeba mu przyznać, że ciało to ma dobre.

-Siema, aż tak dobrze wyglądam?- On widział jak się na niego gapiłem!?

-Wyglądasz zajebiście a teraz chodź.-Wiedziałem, że w Tajlandii jest ciepło, ale aż tak?
Czując się strasznie dziwnie ruszyłem przed siebie. Zaplanowaliśmy wcześniej, że pójdziemy do jakiegoś baru lub klubu się napić, ale ja miałem inne plany. Wszedłem do jakiegoś sklepu spożywczego typu żabka i kupiłem wódkę. Mam zamiar zabrać go w miejsce, które przypomina mi o czasach jak byłem mały. Zawsze kiedy byliśmy w Tajlandii ma wakacjach lubiłem tam chodzić więc czemu nie pokazać je Maxowi? Wróciłem do chłopaka i pokazałem mu co trzymam w ręce.

-Chcesz pić czystą bez niczego?- A widać abym miał coś jeszcze?

-Tak.- Krótko i na temat.
Schowałem do kieszeni bluzy flaszkę po czym skierowałem się w stronę plaż. Wiedziałem, że Max podąża za mną więc nawet nie odwracając się zacząłem biec w kierunku murku oddzielającego plaże od chodnika. Przeskoczyłem go po czym jak najszybciej skręciłem w prawo. Schowałem się za krzakami i czekałem aż Max dobiegnie. Minęło 5 minut a ja go dalej nie widziałem.

-Boo- usłyszałem głos za swoimi plecami.

-Japierdole!- odskoczyłem.-MAX!
Ten debil zaszedł mnie od tyłu.

-Miałeś mi coś pokazać a uciekasz przede mną. Idziemy?- Pokiwałem głową na tak trzymając rękę na sercu. Jeżeli on mnie kiedyś nie doprowadzi do zawału to będzie cud.

Szliśmy teraz już spokojnie przez plażę. Było ciemno a jedynym światłem były latarnie z podbliskich ulic. Wiedziałem, że jesteśmy już blisko, ale jakoś ten spacer był przyjemny i nie chciałem go kończyć.

Tony Monet-przegrał życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz