NINETEEN

852 70 10
                                        

  They say insanity
Is when you do the same thing on repeat
and expect something different every time
Well that explains why lately
I've been feeling so damn crazy
feeling like I'm losing my mind

Claire Guerreso - Never Change

Dlaczego znów muszę Ci o tym przypominać?


Rozglądam się wokół siebie, próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów. To miejsce, te cztery ściany, to jego świątynia. Jest urządzony w podobnym stylu, co jego studio na poddaszu. Dwie ze ścian są pomalowane na krwistoczerwony kolor, a pozostałe na naprawdę ciemny granat. W centralnej części pokoju, w której się teraz znajduję, stoi dwuosobowe łóżko z pościelą w Amerykańską flagę. Po jego bokach, zamiast typowych szafek nocnych, stoją dwie, wysokie kolumny, na których półkach stoi niewyobrażalna ilość płyt i nagród. Ot taki mały skarbczyk. Na ścianie pomiędzy szafkami wisi antyrama z plakatem Double Exposure i ich własnym, oryginalnym logo. To jednak nie wszystko, co przykuwa moją uwagę. Naprzeciwko łóżka stoi szerokie biurko, jak u mnie, pokryte wieloma książkami i papierami, choć panuje na nim ład. Nad nim znajduje się dużych rozmiarów plansza kredowa, zapisana wieloma notatkami. Całości dopełnia jeszcze duża szafa, komoda oraz wysoki drapak dla kota, którego nie miałam okazji jeszcze zobaczyć. Nie brakuje tutaj instrumentów, choć poza piramidą wzmacniaczy i mnóstwem kabli, nie zauważam żadnej gitary. Nie wiem dlaczego, ale nawet nie wiedząc o zamiłowaniach chłopaka, powiedziałabym, że ten pokój z pewnością należy do muzyka.

– Proszę, to twoja lemoniada. Wybacz, że tak długo mnie nie było, ale tata koniecznie chciał ze mną porozmawiać – mówi Reece, podając mi kubek.

– Twój tata wydaje się naprawdę sympatyczny – mówię zgodnie z prawdą i zaczynam pić, robiąc wielkie łyki.

– I naprawdę taki jest, zresztą moja mama również. Chłopaki ich uwielbiają – odpowiada z uśmiechem i kładzie się na łóżku.

Nastaje chwila ciszy. Nie wiem, czy wolałabym, aby szatyn wreszcie się odezwał, ale teraz czuję się niekomfortowo.

– Masz kota, prawda? – zadaję najgłupsze pytanie świata, a on dźwiga się do pozycji siedzącej.

– Pokażę ci go, tylko się nie wystrasz! – woła zadowolony i wybiega z pokoju.

Nie mijają dwie minuty, a chłopak wraca do pokoju ze zwierzęciem. Trzyma go w swoich ramionach, ale gdy wreszcie dostrzegam kocurka, mimowolnie otwieram usta. On nie ma sierści! Słyszałam o takich rasach i doskonale wiem, że to sfinks, ale nigdy nie widziałam żadnego na żywo.

Uszy kociaka odstają szeroko, a jego ogromne oczy wpatrują się we mnie z zaciekawieniem. Jego skóra jest pomarszczona i pokryta wieloma czarnymi łatami.

– Brad mówi, że to taki degenerat wśród kotów, ale ja tam go lubię. Wiesz, mam alergię na sierść, a on mnie nie uczula – wyjaśnia po chwili i znów siada obok mnie, odkładając kota na materac.

Zwierzak podchodzi bliżej i niucha kawałek mojej spódniczki, a potem zaczyna się łasić. Unoszę rękę i delikatnie go głaszczę, czując pod palcami nagą skórę.

– Jak się wabi? – pytam, gdy kot zaczyna mruczeć.

– Rusty*.

– Co ma wspólnego kot i rdza? – pytam, bo z Reece'em zawsze trzeba szukać drugiego dna.

– A tak jakoś... – śmieje się i zawiesza na mnie wzrok.

Patrzymy na siebie tak, jak wcześniej. Uśmiecham się delikatnie, ale potem spoglądam na drugi koniec pokoju, by nie musieć oglądać tych jego brązowych oczu. Sięgam po plecak i wyciągam z niego swój telefon. Wygląda na to, że kolejna godzina lekcyjna już minęła, a ja powinnam się powoli zbierać, jeżeli chcę wrócić do domu na czas. W piątek zespół ma również próbę, więc nie chcę zabierać Martinowi czasu. Wzdycham cicho i uśmiecham się pod nosem.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz