FOURTY FIVE

651 68 11
                                    

Do you ever wanna run away?
Do you lock yourself in your room?
With the radio on turned up so loud
That no one hears you screaming

Simple Plan - Welcome To My Life

                                                                            Dlaczego nie śpisz?

C

iągle wydaje mi się, że spędzenie tak długiego czasu z chłopakami to niezbyt dobry pomysł. Miałam pobyć z Camilą i odseparować się od szatyna chociaż na dwa dni, a ona wepchnęła mnie w jego ramiona. Może nie dosłownie, ale jednak! Nie mogę być pewna, że nic się nie stanie, że znów się nie pokłócimy, że mnie nie zrani. Że nie pokażę mu, że mi zależy. Tyle może się zdarzyć w ciągu nocy.

Z drugiej strony, faktycznie poznam chłopaków lepiej i zbliżę się do nich. W końcu wciąż wielu rzeczy o nich nie wiem, a już nazywam ich przyjaciółmi.

– Nie bój się, Julie, przecież jesteś tu bezpieczna. – Brad wbija mi palce pod żebra, więc uśmiecham się lekko.

– Nie boję się. Po prostu... myślałam, że może wolicie sobie zrobić taki typowo męski wieczór, a nie użerać się ze mną. Nie chcę wchodzić wam na głowę.

Chłopcy, z wyjątkiem Reece'a, zaprzeczają, że bardzo chętnie spędzą ze mną trochę czasu. Tylko Martin siedzi w ciszy, popijając parującą herbatę i zastanawia się nad czymś.

Może on mnie tutaj nie chce?

Wlepiam wzrok we wściekle żółtą kanapę i wzdycham, gdy Cody oznajmia, że idzie pożegnać się z rodzicami. Dowiedziałam się, że zwykle chłopcy spotykali się u Dennisa, ale teraz nie ma tam wolnego pokoju, więc korzystając z okazji, że państwo Marks wychodzą na kolację ze znajomymi, przyszliśmy tutaj. Powoli zbieramy się, żeby pójść na górę i dopiero wtedy postanawiam prosto z mostu zapytać Reece'a, co sądzi o tym, że tutaj jestem. Czy zależy mi na jego zdaniu? Sama nie wiem, przecież chłopcy powiedzieli, że chcą ze mną pobyć, a on jeden zostałby przegłosowany, gdyby się nie zgodził. Posłusznie idę za Bradem, zrównując się z wysokim szatynem.

– A ty uważasz, że to dobry pomysł, żebym została? – pytam cicho, ale on nie odpowiada. – Naprawdę nie chcę wam przeszkadzać i może jednak powinnam...

– Chcę, żebyś została. – Jego głos jest niski, porównywalny do szeptu. – Nie przeszkadzasz nam.

Tylko, czy on mówi to szczerze? Z wyrazu jego twarzy nie da się niczego wyczytać, to znów maska. Czasami ten chłopak jest naprawdę zbyt trudny do rozszyfrowania. Jest zbyt trudny dla mnie. Nie odzywam się więcej i w końcu wchodzę do pokoju Cody'ego. Nie jest jakoś przesadnie duży, ale jasny i przytulny. Najbardziej podoba mi się cudna fototapeta Sydney i gitary, które stoją przy biurku. Na podłodze leżą cztery materace, na których siadają chłopcy. Ja postanawiam zająć miejsce na parapecie, gdzie znajduje się kilka poduszek, więc wskakuję na niego i krzyżuję nogi w kolanach.

– Trzeba cię wtajemniczyć – decyduje Cody. – Zwykle na takich „męskich nocowaniach" po prostu gramy w gry, ogarniamy sprawy zespołu i gadamy o bzdurach, ale skoro jesteś gościem, to może masz pomysł na coś innego?

– Dostosuję się – odpowiadam natychmiast, nie chcąc jeszcze bardziej podpaść Reece'owi.

– Okej, udało mi się znaleźć wersję Rock Bandu w edycji z Green Day. Co wy na to? – Chłopcy przystają na to, aby zagrać.

Siadają przed telewizorem, który znajduje się w pokoju i sięgają po niewielkie, plastikowe instrumenty, służące do grania w tę grę. Nie znam się na tym, ale wygląda na niezłą zabawę. Właściwie zmuszona przesiadam się bliżej, niechętnie zajmując miejsce obok Reece'a, któremu w pierwszej rundzie przyszło zagrać na perkusji. Trochę mi przykro, że nie jestem do końca pewna, czy nie kłamał, ale muszę mu uwierzyć.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz