THIRTY

715 72 17
                                    

Cut off my wings and come lock me up
Just pull the plug yeah, I've had enough
Tear me to pieces, sell me for parts  

Bring Me The Horizon - Doomed

Tęskniłaś? 


Miałam nadzieję, że pierwszy dzień czerwca i jednocześnie początek zimy będzie trochę mniej deszczowy, jednak od samego rana po szybach skrapla się przeźroczysty, ciepły płyn. Słońce co prawda przebija się przez chmury, ale na dworze i tak jest dość szaro. Uparcie wpatruję się w ekran swojego telefonu, czekając, aż temperatura podniesie się chociaż do dwudziestu stopni. Niestety, na to nie ma co liczyć. Znów ubieram sztyblety i narzucam na plecy kurtkę przeciwdeszczową.

Dzisiaj jadę do szkoły z Bailey, ponieważ całe popołudnie i tak spędzę w wytwórni. Dziś mamy poznać zespół, z którym będziemy rywalizować. Świetne rozpoczęcie piątku i początku miesiąca. Czerwony Ford staje przed furtką, więc tylko narzucam plecak na plecy i wybiegam z domu, pędząc do jej samochodu. Pomimo kurtki naprawdę nie chcę zmoknąć. Gdy tylko wsiadam do środka, szatynka uśmiecha się do mnie szeroko. Próbuję to odwzajemnić, ale wychodzi mi tylko jakiś krzywy grymas.

– Czekaj, wróć się. Chyba zapomniałaś humoru z domu – żartuje i rusza sprzed willi.

Tym razem prycham cicho i chichoczę. Bai znów udowadnia mi, że pomimo padającego deszczu, ona zawsze jest wesoła.

– Zdaje mi się, że mam jeden zapasowy w szkole – odpowiadam, a ona mruga do mnie z dumą, że załapałam jej żart.

Całą drogę rozmawiamy o najprawdziwszych głupotach. Dziewczyna kilkakrotnie wspomina, że będzie trzymać za nas kciuki podczas trwania bitwy kapel.

Samochód zatrzymuje się tuż przed wejściem do szkoły, a Bailey każe mi już wysiadać, bym później nie zmokła. Rzucam więc "do zobaczenia" i wychodzę, znów uciekając przed deszczem. Zimy w Australii takie są. Jednego dnia pada deszcz, drugiego znów jest słonecznie, choć temperatury nie dorównują już tym grudniowym, gdy niektóre szkoły są zamykane z powodu upałów i pożarów instalacji. W każdym razie doskonale wiem, że mogło być gorzej. Gdybym mieszkała w Londynie, każdego dnia niebo byłoby zasnute, a deszcz tylko wisiałby w powietrzu. Wiem, ponieważ tata spędził tam kiedyś kilka tygodni, realizując kolejny projekt. Ale słyszałam, że w Nowym Jorku wcale nie jest najgorzej. Pada nawet śnieg! Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz robiłam w nim aniołki. Ostatni rodzinny wypad do Lake Mountain* był naprawdę wiele lat temu, byłam wtedy małym dzieckiem i niewiele pamiętam. W każdym razie deszcz też ma jakieś swoje plusy, bo nikt nie chce powtórki z Czarnej Soboty**.

Pierwszą piątkową lekcją jest dziś wyjątkowo dodatkowa lekcja chemii. Jeszcze nie ochłonęłam po tej ostatniej, dlatego teraz jak na skazanie idę w kierunku klasy chemicznej.

Wystarczy przetrwać te siedem godzin i po krzyku.

~~~

Chciałabym podejść do Cody'ego, ale blondyn siedzi z Reece'em. Zachowuję się dziecinnie! Ustaliłam już sama ze sobą, że nie będę unikać go jakoś przesadnie, bo to na nic się nie da. Poza tym słyszałam, że osoby uzależnione nie powinny z dnia na dzień odstawiać tego czynnika, który sprawia, że są uzależnione. Spróbuję zastosować tę zasadę w relacji z Martinem. Nabieram powietrza do płuc i powoli je wydycham, przystępując kilka kroków do przodu. Chłopaki siedzą na schodach i nie mają pojęcia, że od nich podchodzę. Jedyne miejsce, które mogę zająć, jest obok Reece'a, ale nie będę wybrzydzać.

– Cześć, chłopcy. – Posyłam im miły uśmiech.

– No witaj, słoneczko. Już myśleliśmy, że nigdy do nas nie podejdziesz – odpowiada Cody i uśmiecha się chytrze, na co przewracam oczami.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz