FIFTY

632 57 32
                                    

Outside looking in
Starin' at the great wide open
Young girl, hustlin' on the other side of the ocean
She can be anything at all in America, America
I say, can't see
Just close your eyes and breathe

X Ambassadors - American Oxygen

Próbujesz go usprawiedliwiać?


Gdy otwieram oczy, czuję się nieco lepiej. Tak naprawdę ledwo pamiętam moment, w którym doczłapałam się do hotelu, wzięłam szybki prysznic, bo potem urwał mi się film. Nadal jestem trochę zmęczona i zupełnie nie orientuję się w tym, która jest godzina, poza tym jestem przeokropnie głodna i bolą mnie wszystkie kości, ale tak poza tym – jestem w Nowym Jorku, czy to przypadkiem nie rekompensuje wszystkich skutków ubocznych mojej podróży?

Mało energicznym ruchem strzepuję z siebie cienką kołdrę w delikatną kratkę i ziewając, podchodzę do okna. O ile dobrze pamiętam, znajduję się teraz w dzielnicy West Village na Manhattanie i według mojego taty, jesteśmy jakieś trzy mile od uniwersytetu, co naprawdę nic mi nie mówi, bo nie mam pojęcia, ile kilometrów wynosi mila. Podciągam roletę i spoglądam na niewielką uliczkę, dostrzegając pobliski park, o którym słyszałam z opowieści ojca. Mieszkając w Washington Square Hotel mam dość duże pole do popisu, ponieważ stacje metra znajdują się bardzo blisko i gdybym tylko nie była pewna, że się zgubię, chętnie wybrałabym się sama na jakąś przejażdżkę. Opierając się o szeroki parapet, wdycham prawdziwe amerykańskie powietrze, obserwując ludzi, którzy spacerują po chodniku. Wiem, że nie będę tutaj zbyt długo, ale grzechem byłoby siedzenie w pokoju, dlatego wciąż niewyspana podchodzę do swojej walizki i wybieram z niej ubrania na dzisiaj. W przeciwieństwie do Australii tutaj właśnie zaczęło się lato i zbliżają się lub nawet trwają już wakacje. Ciężko jest się przyzwyczaić do tak ogromnej zmiany, bo nasz system wbrew pozorom nie jest najgorszy.

Stawiając, że czerwiec w Stanach jest dość ciepły, wybieram pierwsze lepsze spodnie dżinsowe i najzwyklejszą, białą koszulkę z rękawem do łokci, a potem się przebieram. Wykonując poranną toaletę, równocześnie sprawdzam też swoją komórkę, którą wcześniej pozostawiłam wyciszoną. Czas w telefonie, który przestawił się automatycznie, wskazuje dziesiątą rano. Idąc do pokoju, sprawdzam jeszcze zegarek na bransoletce, wciąż ustawiony na czas australijski i gdy orientuję się, że dochodzi północ*, decyduję się na napisanie esemesa do Camillii i zostawienie wiadomości na grupowym czacie.

Juliette Rivers:

Pogubiłam się w strefach czasowych i nie jestem do końca pewna do tego, którą mamy godzinę, ale mam nadzieję, że nie obudzę nikogo tą wiadomością, bo u mnie jest dopiero dziesiąta rano. W każdym razie, pozdrowienia z Nowego Jorku!

Cody Marks:

W naszej paczce tylko Brad chodzi spać po wieczorynce, więc nie musisz się martwić. Światowa dziewczyna, jak tam miasto? Opowiadaj 

Juliette Rivers:

Lot był dość ciężki i wciąż dochodzę do siebie, przypuszczam, że spałam wieki. Przed chwilą wstałam, ale niedługo zbieram się do wyjścia i wtedy wszystko wam opowiem.

Nagle Cody zaczyna dobijać się do mnie na prywatnej konwersacji, ale odbieram jego wiadomość.

Cody Marks:

Wiem, że Reece nie zareagował zbyt pozytywnie...

Juliette Rivers:

Powiedział wam coś?

Cody Marks:

Mniej więcej. Nie musiał mówić o tym, że mu przywaliłaś, bo ciągle chodzi z czerwonym policzkiem. Masz mocne uderzenie, ale ja nie o tym. Czy ten głupek wywalił cię z zespołu?

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz