TWENTY

838 70 15
                                    

  Dreaming's
I was only dreaming
Of another place in time
Where my family's from

Green Day - Before The Lobotomy

Chyba ktoś tutaj nie mył zębów! 

Brad


Samochód terenowy podskakuje na wybojach, a dwóch moich braci skacze w swoich fotelikach. Przewracam oczami i nadal wpatruję się w ekran niewielkiej komórki, próbując skupić się na wyświetlanej stronie internetowej. Jak na złość akurat dziś musiałem zapomnieć słuchawek!

– Mamo, Jaxon mnie popycha! – drze się nagle Ryder i kopie w przednie siedzenie.

Mam dość tej beznadziejnej dwójki. Przeklinam dzień, w którym powiedziałem mamie, że chciałbym mieć rodzeństwo. Chodziło mi o siostrę! Jedną, młodszą siostrę, a nie rozwydrzonych bliźniaków! Jaxon i Ryder to małe, siedmioletnie diabły, które wciąż się kłócą i biją. Najgorzej jest jednak, jak ta dwójka zmówi się przeciwko mnie. Osobno są denerwujący, ale razem...

– Spokojnie, Ryder. Jax, przeproś brata – komenderuje mama, jakby to miało w czymś pomóc.

Od niechcenia spoglądam na braci, którzy pokazują sobie środkowe palce i obrażają się na siebie.

Już nawet nie chcę wiedzieć, od kogo podłapali ten gest.

~~~

Żar leje się z nieba, gdy wreszcie wytaczamy się z samochodu. Moja koszulka jest przemoknięta od potu i lepi się do mojego ciała, więc szybko się jej pozbywam i zostawiam ją na tylnym siedzeniu. Marzę tylko o wejściu do oceanu i zanurzeniu się w turkusowej wodzie. Wiem, że to mnie rozbudzi. Po trzygodzinnej podróży jestem zmęczony i ledwo stoję na nogach, do tego wciąż muszę wysłuchiwać narzekań braci. Rodzice wydają się niewzruszeni, a na ich twarzach pojawiają się szerokie uśmiechy, gdy podążamy w stronę niewielkiego domku przy plaży. Ojciec wynajął go na cały weekend, bo chłopakom od dawna marzyło się zobaczyć prawdziwe wieloryby.

– Mamo, mamo! Kiedy pójdziemy na plażę?! – krzyczy wesoło Jaxon.

– Już niedługo, mamy przecież całe dwa dni na leżakowanie – odpowiada moja rodzicielka, a diabeł kiwa głową.

Czasami mam ochotę się ich wyprzeć, zostawić w środku lasu, w hipermarkecie i zrobić sobie pranie mózgu. Kłopot w tym, że są do mnie zbyt podobni. Tak samo, jak ja mają złote włosy, choć ich są o wiele krótsze. Mają też podobny kolor oczu, choć ich błękit jest sporo jaśniejszy. Z pozoru wyglądają jak dwa aniołki, ale wysuń tylko palec w ich stronę, a go stracisz. Są jak piranie!

Bez słowa wchodzę do domku letniskowego i kładę swoją torbę na jasnych panelach. To miejsce przypomina mi krajobraz z broszur, które dostaje się w biurach podróży. Może nie przypomina chatek z Tajlandii, ale z pewnością ma coś w sobie. Całe wnętrze urządzone jest w kolorach błękitu i bieli, co naprawdę wprowadza mnie w wakacyjny stan. Szkoda, że wakacje niedawno się skończyły. Mogliśmy przyjechać tutaj wcześniej, choć nawet w jesień to miejsce ma swój klimat.

– Brady – zwraca się do mnie ojciec, używając znienawidzonego zdrobnienia. – Twój pokój jest na piętrze, drugi po prawej.

Znów podnoszę torbę i wspinam się po schodach, idąc zgodnie z jego instrukcjami. Drzwi do mojego tymczasowego pokoju są uchylone. Błagam, żeby nie dostało mi się mieszkać z braćmi w jednym, małym pomieszczeniu, ale na szczęście, gdy tylko pcham drzwi, zauważam jedno łóżko i oddycham z ulgą. Rzucam torbę na materac i od razu podbiegam do panoramicznego okna, mimowolnie otwierając usta. Widok robi wrażenie. Z piętra widzę całą plażę, niewielką promenadę i co najważniejsze, niekończący się ocean. Gdy bardzo przybliżam się do szyby, zauważam także kawałek portu w oddali. Zapewne wybierzemy się tam na rejs. Nagle ktoś puka do drzwi, więc odwracam się szybko.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz