THIRTY TWO

703 66 17
                                    

All of my hopes
All of my own words
Are all over written on the signs
But you're on my road
Walking me Home

Ed Sheeran - I'm A Mess

To na pewno powinnam być ja?


– Żartujesz? Naprawdę chcesz zrobić sobie tatuaż? – pytam, wciąż niedowierzając.

Szatyn stoi obok mojej szafki i opiera się o nią, rzucając mi tajemnicze spojrzenia.

– Jeśli nie chcesz iść ze mną do studia, to po prostu powiedz – rzuca wreszcie i przygryza wargę.

Jak mogę się nie zgodzić?

Po lekcji Reece podszedł do mnie i prosto z mostu zapytał, czy pójdę z nim do studia tatuażu. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego ja mam mu towarzyszyć. Mówił, że chłopcy są zajęci, ale przecież równie dobrze mógłby zabrać kogoś innego.

– Nie o to chodzi, chętnie z tobą pójdę – odpowiadam, a on uśmiecha się przebiegle. – Chcę tylko wiedzieć, czy na pewno to przemyślałeś. Wiesz, że tatuaż zostaje na całe życie. No i co na to twoi rodzice, co? – Zamykam szafkę i razem z Reece'em kieruję się w stronę sal, idąc prawie pustym korytarzem.

– Moja mama na początku była zaskoczona, ale spędziłem cały weekend na tłumaczeniu im, że wiem, co robię. Mam urodziny dopiero za pięć miesięcy i wtedy nie będę potrzebował ich zgody, ale oni już ją podpisali. Proszę...?

Przewracam oczami, co chłopak odczytuje jako zgodę. Nie wierzę, że mój Reece naprawdę chce zrobić sobie tatuaż. Nie miałam pojęcia, że takie rzeczy go interesują.

– A przynajmniej wiesz, co chcesz sobie wytatuować?

– Wiem, ale dowiesz się wszystkiego wieczorem.

–Wieczorem? – Jestem zdezorientowana. – Dzisiaj? Przecież mamy próbę!

– Jestem umówiony w studiu po próbie, znalazłem termin. Wszystko w swoim czasie. Odwiozę cię do domu i jeśli chcesz, to nawet porozmawiam z twoją mamą.

Jego słowa łapią mnie za serce.

– Nie musisz, powiem jej, że wrócę później. Tylko Reece, to na pewno powinnam być ja?

– Nie wyobrażam sobie, żeby cię tam dziś nie było – żartuje w odpowiedzi, a ja po prostu się rozpływam.

Uśmiecham się lekko. Przecież te słowa nie mogą robić na mnie wrażenia, taka była umowa, której wcale a wcale się nie trzymam. Po co w ogóle wymyślam jakieś plany odsunięcia się od niego, skoro w geście pocieszenia sama rzucam mu się na szyję?

– Muszę iść na lekcje. Do zobaczenia w Standardzie! – Żegna się cmoknięciem mnie w policzek i odchodzi, zostawiając mnie samą w korytarzu.

On nigdy się nie odwraca.

~~~

Tupoczę nogą rytm jednej z piosenek, gdy kartkuję zeszyt w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby się nadać na piątkowy występ. Wiem, że Reece mówił, że razem napiszemy piosenkę, ale ja i tak staram się znaleźć przynajmniej jakiś punkt zaczepienia.

– Coś o podążaniu, coś o podążaniu... – mamroczę pod nosem.

Stresuję się dzisiejszą próbą i trudno jest mi to ukryć. Nie wiem, jak damy sobie radę. Nigdy nie pisałam piosenek pod presją, a tekst powinien być gotowy najpóźniej w środę, by przećwiczyć go razem z muzyką, której też nie mamy. Boję się, że polegniemy na pierwszym zadaniu. Czuję się jak w jakiejś grze z horroru. Dajmy na to, grupa przyjaciół musi wykonać określoną ilość zadań, aby ocalić czyjeś życie. Nie brzmi znajomo?

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz