TWENTY ONE

826 75 14
                                    

  When oblivion
Is calling out your name
You always take it further
Than I ever can

Bastille - Oblivion 

Wierzysz w duchy? 


Camila uśmiecha się do mnie znacząco, gdy wreszcie zajmuję miejsce obok niej. Drewniana ława jest nagrzana od słońca, mimo że siedzimy w cieniu. Po piątkowym omdleniu nie ryzykuję przegrzaniem i wolę nie ruszać się z miejsc, w których wieje przyjemny wietrzyk. Zerkam na swój nadgarstek, który dziś wyjątkowo zdobi niewielki zegarek, a następnie znów spoglądam na przyjaciółkę. Blondynka nie spuszcza ze mnie wzroku, skanując każdy detal mojej twarzy i uparcie wyczekując spowiedzi. W sobotę powiedziałam jej o wszystkim, co zaszło, a właściwie nie zaszło, a ona koniecznie chciała znać dalszą część historii z najdrobniejszymi szczegółami.

– Nic mi nie powiesz? – nie wytrzymuje i zadaje wreszcie długo wyczekiwane pytanie.

– To nowa koszulka? – Wzruszam ramionami, oglądając nowy nabytek dziewczyny.

Naprawdę wolałabym oglądać jej nową tunikę bez ramiączek, której przód zdobią azteckie wzroki, ale ona nigdy nie daje za wygraną.

– Widzę, że nic mi nie powiesz, więc pozwól, że ja będę mówić. Julie, nie możesz być ciągle na straconej pozycji. Reece cię lubi, jesteś naprawdę fajną dziewczyną i powinnaś wreszcie w siebie uwierzyć. Może Martin jest zbyt nieśmiały, żeby się z tobą umówić? Zrób pierwszy krok – zachęca mnie.

– Umawianie się w pracy byłoby nieprofesjonalne – udaje mi się wydukać, bo tak naprawdę Camila ma rację, ale ja nigdy nie powiem tego na głos.

– Masz siedemnaście lat, nie czterdzieści i jesteś w zespole, a nie w firmie prawniczej, w której wszyscy są sztywni jak drut. Dlaczego nie chcesz mnie posłuchać? – zaczyna swoje wyrzuty dziewczyna, ale zaraz przerywa monolog i zerka gdzieś za mnie.

Odruchowo spoglądam w to samo miejsce, zauważając Cody'ego i Dennisa, powoli spacerujących w naszą stronę. W oczy od razu rzuca mi się nowa fryzura Denny'ego. Jeszcze do niedawna chłopak był fanem grzywek opadających na oczy, ale teraz większość czekoladowych kosmyków sterczy nad jego czołem, wywijając się ku tyłowi, a boki głowy były idealnie sczesane. W takiej fryzurze mu do twarzy. Chłopak ma naprawdę ładnie wykrojoną buzię i duże, brązowe oczy, których zwykle nie było widać. Mój wzrok zjeżdża nieco niżej na białą koszulkę, opinającą się na jego ramionach. Kontrast pomiędzy bielą, a naturalnie opaloną skórą chłopaka jest przyjemny dla oka. Cody jednak nie pozostaje w tyle. Jak zawsze ma idealnie ułożone włosy i choć ma dziś na sobie zwyczajne dresowe spodnie i rozciągniętą koszulkę, wygląda naprawdę ładnie.

– Hej, Julie i dziewczyno, której nie znamy – wita się Dennis i znów wyszczerza białe zęby w uśmiechu.

– Camila – prycha moja przyjaciółka, interesując się już tylko kanapkę, którą wyciągnęła uprzednio z torebki.

Chłopcy bez zaproszenia siadają obok mnie, jeden z jednej strony, drugi z drugiej, kompletnie blokując moje ruchy. Kolano Cody'ego lekko styka się z moim, a ramię Dennisa oplata się na mojej talii. Camila podnosi głowę i wlepia we mnie zaskoczone spojrzenie. Ja sama nie wiem, co tutaj się wyrabia i skąd te nagłe czułości z ich strony. Co prawda z Codym o wiele lepiej się rozumiem, a z Dennisem rozmawiam dość rzadko, ale żeby aż tak?

Daj spokój, Julie. Za dużo myślisz, to zwyczajne gesty.

– Czegoś chcieliście, chłopcy? – pytam, mrużąc lekko oczy i odwracając się w stronę blondyna.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz