SIXTY SEVEN

643 57 72
                                        

Some nights feel like every night
this one feels brand new
only got bad things on my mind
when i'm with you

DREAMERS - Sweet Disaster

Do reszty oszalałeś?

Są takie dni, w których wstaję i wyskakuję z łóżka z nieopisaną energią, ale są także i takie, kiedy nie chce mi się wyściubiać nosa zza cienkiej kołdry. Czwartek należy do tych dni pomiędzy. Budzik nieprzerwanie dzwoni, a niedawno zmieniona melodia, z systemowej na jedną z moich ulubionych piosenek, gra coraz głośniej. Uwielbiam głos Shawna Mendesa o każdej porze dnia, ale może to nie był zbyt dobry pomysł, by ustawiać Mercy na budzik. Na próżno zamykam oczy i próbuję zignorować dźwięczenie telefonu, który zaraz wejdzie w tryb drzemki, bo drzwi mojego pokoju otwierają się zamaszyście. W pokoju rozlega się tupot gumowych kapci, które cmokają na panelach. Próbuję udawać, że śpię, ale to jasne, że Shawn obudziłby każdego. Musiałabym być głucha, żeby nie słyszeć, jak głośny refren gra tuż obok mojego ucha.

Cóż, zaraz faktycznie stracę słuch, jeśli tego nie ściszę.

– Juliette, wstajemy! – woła Sue, a następnie szarpie za sznurek rolet i odsłania je.

Nadal siedzę pod okryciem, ale nie staram się zgrywać idiotki i wyłączam wreszcie budzik. Wzdycham ciężko, licząc, że jeśli zrobię to kilka razy, Sue wreszcie załamie ręce i da mi spokój. Jak widać, ona od samego rana jest naładowana pozytywną energią na cały dzień, a czasem nawet i noc.

– Muszę tam iść? – pytam cicho, zerkając na nią.

Kobieta przewraca oczami, ale uśmiecha się serdecznie. Podchodzi do mojego łóżka, a potem chwyta za mój telefon i kładzie go na szafce nocnej, by nie spadł. Następnie przechodzi do misji, która ma na celu wygonienie mnie z łóżka. Zaczyna szarpać się ze mną kołdrą, w akompaniamencie moich sprzeciwów i szczekania zainteresowanej wydarzeniem Presley, która spała w moim pokoju.

– Spóźnisz się do szkoły, Julie – przekonuje mnie, lecz na próżno.

Wiem, że się spóźnię i wiem też, że za dziesięć minut odwidzi mi się leżenie w łóżku i będę robiła wszystko, by tylko zdążyć na pierwszą lekcję, ale postanawiam się jeszcze trochę podroczyć. Sue nigdy się na mnie nie denerwuje, bo wie, że nie robię tego specjalnie, ale czasem daje za wygraną. Mam nadzieję, że tym razem nie podda się tak szybko. Presley skacze obok nas, merdając długim ogonem, a niania głaszcze ją jedną ręką po łbie, drugą nadal próbując zrzucić mnie lub kołdrę na ziemię. Na próżno, jestem twardym zawodnikiem.

– Dobrze! – oznajmia wreszcie. Już chcę powiedzieć jej, by tyle nie marudziła, bo już wstaję, kiedy ona dodaje: – Jeżeli moje prośby na nic się tutaj zdadzą, Reece na pewno cię przekona.

Jej słowa są jak wiadro zimnej wody. Podnoszę się gwałtownie, próbując wyplątać się z pościeli i zrzucić z siebie Pres, która swoje waży, gdy zauważam Sue, przykładającą do ucha mój telefon. Zwariowała, zwariowała. Serce podskakuje mi do gardła, gdy próbuję ją jakoś powstrzymać, ale nie mogę zrobić nic innego, jak rzucić w nią poduszką.

– Halo, Reece? Tutaj Sue, mam do ciebie wielką prośbę. Juliette nie chce iść do szkoły, mógłbyś tutaj wpaść i jakoś ją przekonać? – Mam nadzieję, że się zgrywa. – Dziękuję ci!

Kiedy wyłącza telefon, rzuca go w moim kierunku. W panice klikam w widget odbytych połączeń i zauważam, że ona wcale nie żartowała. Krótko, bo krótko, ale faktycznie gadała z Martinem. Przybijam sobie piątkę z czołem, załamując się.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz