SIXTY NINE

629 56 66
                                        

No this is not the time or the place for a broken-hearted
'cause this is the end of the rainbow
Where no one can be too sad
No I don't wanna leave but I must keep moving ahead
'cause my life belongs to the other side
Behind the great ocean's waves

Sunrise Avenue - Hollywood Hills

Chyba czegoś szukałem

Brad

Kiedy słońce wdziera się do mojego pokoju, odwracam się plecami do okna i ziewam głośno. Czuję się jak Simba na tej swojej Lwiej Skale. Sobotni poranek, a właściwie prawie południe, bo wstawanie w weekend wcześniej niż o dziesiątej graniczyłoby z cudem, zaczyna się nawet nieźle. Nie słyszę krzyków swoich braci, rodzice może też dokądś wybyli i jeżeli będę miał szczęście, uda mi się dorwać do telewizora i obejrzeć jakiś głupkowaty program.

W mojej rodzince od zawsze walczymy o pilota. Jest nas trochę dużo, każdy jest potwornie niezdecydowany i ciężko nam się dogadać. Mama jest typową kobietą, uwielbia oglądać filmy, które mają w nazwie gatunku coś z romansem, a tata to zapalony fan thrillerów i dokumentów o kosmosie. Ryder jest z kolei dzieckiem, które kocha kreskówki i różne filmy animowane, więc ogląda je na okrągło, a Jaxon potrafi spędzić przed ekranem pół dnia, by obejrzeć jakąś słabą produkcję sci-fi. I właśnie w takich momentach, gdy mamy w domu jeden telewizor, nikt nie potrafi się ze sobą zgodzić. A mojej miłości do musicali i komedii jakoś nie podzielają.

Śmiech to zdrowie!

Wykopuję się z pościeli i przeczesuję ręką włosy. Przydałoby mi się wybrać do fryzjera, bo naprawdę zaczynam wyglądać jak lew. Podchodzę do biurka, na którym leży mój telefon, podłączony do ładowarki, i odblokowuję ekran, sprawdzając powiadomienia. Na naszej grupowej konwersacji czeka już milion wiadomości, więc opieram się o blat i zaczynam czytać.

Cody Marks:

Ktoś mi wreszcie powie, czy ta runda jest nasza?

Reece Martin:

Daj się potrzymać w niepewności :v

Cody Marks:

Jak ja cię zaraz potrzymam...

Juliette Rivers:

Zawsze z rana jesteś tak agresywny? :D

Cody Marks:

Tylko dla Reece'a, nie musisz się martwić.

Dennis Soler:

A ja wiem, gdzie mieszkasz 8)

Reece Martin:

Też znam twój adres, kołku.

Dennis Soler:

Za tego kołka popamiętasz, Martin.

Reece Martin:

Może ktoś chciałby się nade mną zlitować?

Juliette Rivers:

Teoretycznie mogłabym ci pomóc, ale...

Reece Martin:

Ale? Julie, nie rób mi tego!

Juliette Rivers:

Chyba mama mnie woła.

Dennis Soler:

Twój czas nadszedł 8)

Wybucham głośnym śmiechem, a potem czytam konwersację po raz drugi. Moi przyjaciele to idioci jakich mało, ale naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby ich nie było. Na ostatnim koncercie udowodnili mi, że staną za mną murem, nieważne, co się stanie. Na początku było mi głupio za moich rodziców - zrobili mi wstyd przed całym zespołem, ludźmi, którzy pracowali w The Triffid i facetem z wytwórni. Nie wiedziałem, co sobie o mnie pomyślą. No bo jak, mam prawie osiemnaście lat, jestem basistą, mam grać koncert, a tu nagle wpadają rodzice i mówią, że jedziemy sobie na wesolutką wycieczkę na wyspę Fraser. Gdyby nie pomoc Rune'a i Reece'a, którzy ułaskawili mojego ojca, a także pociągnęli koncert dalej, nie wybaczyłbym sobie. Fakt faktem, że i tak musiałem opuścić hangar i wyjechać na weekend, ale miałem czystsze serce. I wiedziałem, że mam przy sobie prawdziwych przyjaciół.

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz