You say that money, isn't everything,
But I'd like to see you live without it.
You think you can keep on going living like a king.Silverchair- Tomorrow
Ile prawdy jest w moim kłamstwie?
Pukam w ciężkie drewniane wrota i czekam, aż mama pozwoli mi wejść. Jej gabinet od zawsze był świętym miejscem, do którego nie można było sobie ot tak wchodzić. Słyszę przyduszone "proszę", więc naciskam klamkę i uchylam drzwi. Mama jak zwykle siedzi przy ogromnym biurku pośrodku i przekłada papiery z jednego stosu na drugi, nazywając to pracą. Tym razem stuka również zawzięcie w płaską klawiaturę swojego designerskiego laptopa i ledwo co podnosi wzrok, gdy siadam w miękkim fotelu naprzeciwko.
– Sue mówiła, że chciałaś mi o czymś powiedzieć – zaczynam, delikatnie przekręcając głowę, aby przeczytać drobny druczek na jednej z luźnych kartek.
Mama zabiera dokument, zamykając odrobinę klapę komputera i splatając dłonie na mahoniowym biurku. Jej wypielęgnowane do granic możliwości paznokcie zdobi dziś granatowy lakier, idealnie pasujący do eleganckiej białej bluzki z żabotem.
– Dzień dobry – mówi, ganiąc mnie za brak manier. – Gdybyś przyszła punktualnie, Sue nie musiałaby cię o niczym informować. – Kończy swoją niepotrzebną uwagę, którą wysłuchuję ze spokojem. – Tata wraca w przyszłym tygodniu i bardzo chce gdzieś z tobą pojechać. – Jej oczy rozbłyskają. – Ale do tego czasu musisz utrzymać nienaganne oceny, inaczej nici z niespodzianki!
Uśmiecham się szeroko, zapewniając mamę, że wszystkie moje wyniki wciąż takie są, a potem żegnam się z nią, zamykając za sobą drzwi. Jak zwykle, tylko to jej w głowie. Udaję się na drugie piętro, a potem zaszywam się w swoim pokoju, jedynym miejscu w całym domu, które ma jakiś charakter. Bladofiołkowe ściany komponują się z białymi meblami, tworząc nowoczesny, ale jednak przytulny kącik. Biurko stojące pod oknem jak zwykle usłane jest mnóstwem zeszytów i książek, których nie odłożyłam na miejsce. Na krześle biurowym wisi kilka sukienek i żakietów, które ubierałam w zeszłą niedzielę na obiad z mamą. Tylko tutaj panuje bałagan.
Podłączam telefon do ładowarki i zabieram się za sprzątanie, ni to upychając, ni to składając ubrania do szafy. Starannie odkładam książki na biblioteczkę, wdychając zapach ich kartek. Ściągam niewygodne kozaki, rzucając je pod duże łóżko. Siadam na materacu, próbując nie dać się zjeść rutynie. Niestety, ona zaraz znów zapuka do moich drzwi. Wyciągam ze szkolnej torby podręcznik do ćwiczeń z biologii i zabieram się za uzupełnianie braków. Zdaję sobie sprawę, że biologia to może nie moja kula u nogi, ale bułką z masłem jej nazwać nie mogę. Trudzę się nad zadaniem, nie przestając nucić piosenki bez nazwy, którą podsłuchałam dziś na próbie. Gdy kończę ostatnie ćwiczenie, zamykam z hukiem książkę i rzucam ją na poduszkę. Podchodzę do dużej tablicy korkowej i dokładnie śledzę swój tygodniowy planner, mówiący, że przez najbliższe dni nie zapowiada się na żadne sprawdziany, co oczywiście przyjmuję z ulgą.
A teraz przychodzi czas na Ezrę.
Mowa tu oczywiście o moich skrzypcach.
Czasami patrzę na mój instrument z obrzydzeniem, choć kocham ten pusty kawałek drewna. Przelałam przez niego wiele łez, przesiedziałam mnóstwo godzin na prywatnych lekcjach, ale mimo to, darzę go sympatią. Gram od wielu lat, codziennie ćwicząc i ćwicząc swój kunszt. I choć grę na fortepianie wolę o wiele bardziej, to zwykle skrzypce zabieram ze sobą, gdy gdzieś wyjeżdżałam.
Sięgam po instrument zawieszony nad łóżkiem i delikatnie opieram brodę o podbródek, chwytając chwilowo za podstrunnicę. W prawą rękę chwytam smyczek, stawiając go w odpowiedniej pozycji. I wtedy zaczynam grać.
CZYTASZ
Juliette | DE #1
أدب المراهقينPIERWSZA CZĘŚĆ SERII "DOUBLE EXPOSURE" Juliette ma ambitne marzenia - stać się jedną z najlepszych kompozytorek muzyki filmowej. Ma talent i potrafi go wykorzystać, pisząc muzykę do szkolnych przedstawień. Jest jednak pewien problem, z którym dziew...