TWENTY EIGHT

780 60 30
                                    

  Can't you see that you're smothering me
Holding too tightly
Afraid to lose control
'Cause everything that you thought I would be
Has fallen apart right in front of you

Linkin Park - Numb

Mamy mówić na ciebie słoneczko? 


Pustka w głowie trochę mi doskwiera, bo miałam szczerą nadzieję, że uda mi się wymyślić jakąś błyskotliwą karę dla swojego przyjaciela. To słowo ciągle z trudem przechodzi mi przez myśl. Reece Martin jest moim przyjacielem. Szczęście w nieszczęściu!

Skupiam się mocno na robieniu notatek z teoretycznej lekcji malarstwa. To ta część nauki, której nikt nie lubi. Malowanie, choć nie jest moją mocną stroną, jakoś ujdzie, praca w grupach może być nawet całkiem ciekawa, wyjazdy do galerii czasami bywają zaskakujące, ale dokładne opisywanie sztuki dziewiętnastego wieku jest katorgą. Nauczycielka zapełnia tablicę wyjątkowo szybko, co rusz klikając w przerywający i blednący marker. Nie nadążam z pisaniem, gdy tekstu wciąż przebywa. Mój nadgarstek prosi się o przerwę, a palców nawet już nie czuję. Martwię się też, że nabawię się zeza, bo ciągle spoglądam na tablicę i zeszyt, starając się pisać w miarę czytelnie. Nagle z mojej prawej strony słyszę jednego z chłopaków, z którymi chodzę na zajęcia. Szybko zerkam w jego kierunku, gdy z odrazą rzuca swój długopis na ławkę, krzyżuje ręce na ramionach i z obrażoną miną opiera się o krzesło.

– Tak się nie bawię! – warczy pod nosem, a ja chichoczę cichutko i wracam do przepisywania notatki, która nagle powiększyła objętość o kilka kartek.

Najchętniej postąpiłabym tak jak tamten blondyn, ale znając naszą nauczycielkę, będzie chciała zrobić dla nas sprawdzian, a jeżeli nie będę mieć tych notatek, nie zdam. Mija kilkanaście kolejnych minut, gdy wiedziona malutką iskierką odwagi unoszę głowę w kierunku okrągłego zegara, wiszącego nad drzwiami. Wskazówki są tak małe, że chwile zajmuje mi odczytanie odpowiedniej godziny. Do dzwonka zostało jeszcze dziesięć minut.

– W porządku. Jakieś pytania? – głos nauczycielki sprowadza mnie na ziemię. – Przy okazji, czy ktoś jest zainteresowany pracą na dodatkową ocenę? – pyta kobieta i siada przy biurku.

Kilka osób w klasie podnosi rękę, a ja tylko rozglądam się wokół, nadal kurczowo ściskając długopis, który chyba skamieniał w mojej dłoni. Wzruszam ramionami i wracam do przepisywania ostatniej części notatki. Kto normalny dobiera sobie pracę na dodatkową ocenę z malarstwa?

Chyba jednak nie lubię tego przedmiotu.

~~~

Gdy lekcja wreszcie się kończy, niemal natychmiastowo zakładam na głowę słuchawki i włączam pierwszą lepszą piosenkę Three Days Grace, którą mam na telefonie. Głośne i dudniące dźwięki muszą mnie trochę uspokoić. Ciągle nie mogę przestać myśleć o tamtej sytuacji w samochodzie. Wiem, że moja podświadomość trochę za bardzo szarżuje, bo nigdy w życiu nie byłabym na tyle śmiała, by wyobrazić sobie, jak Reece mnie całuje. Należę raczej do osób dość nieśmiałych, jeśli o to chodzi. Nie wiem więc, dlaczego mój umysł wyszedł z tak surrealną inicjatywą pokazania mi tak nieprzyziemnego pragnienia. Mimo wszystko muszę jednak przyznać, że nawet w marzeniach ta sytuacja jest po prostu bajeczna i nie wiem, jak zareagowałabym, gdyby Martin zrobił to naprawdę. Gdyby nie brać pod uwagę naszych przyjacielskich stosunków, co mogłoby mu w tym przeszkodzić? Byliśmy sami, siedziałam na jego kolanach, byłam zaledwie centymetry od jego twarzy. On nie reagował, był całkowicie obojętny. Zdążyłam już zauważyć, że jego buźka wyraża dokładnie każde uczucie. A te brązowe oczy w szczególności. Wczoraj były jednak takie chłodne, obojętne i puste. Dla niego nic nie znaczył fakt, że sam chciał, żebym na nim usiadła. To była zwykła czynność, bez podtekstów. A pomyśleć, że ja śmiałam sobie coś wyobrazić!

Juliette | DE #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz