Kendall POV
Parę minut temu do szpitala przyjechali moi rodzice i Zayn, którzy przywieźli mi ciuchy na zmianę. Gdy ja poszłam się przebrać oni udali się do mojego lekarza prowadzącego po wypis.
Przebrana w czarne jeansy, białą bokserkę i czerwoną koszulę w kratę siedziałam na brzegu szpitalnego łóżka, przeglądając portale społecznościowe na telefonie. Dużo się działo podczas tych paru dni, kiedy nawet na minutę nie weszłam w ten cały internet. Ale jak w dzisiejszych czasach, nie wchodź na media przez jeden dzień, a dowiadujesz się, ze ktoś sobie znalazł chłopaka, zrobił sobie tatuaż na pamiątkę, a potem został rzucony, albo ktoś został uprowadzony, ale się okazało, że to jego babcia wzięła na weekend, na obiad. Tak, w jeden dzień może się naprawdę wiele zmienić. Na przykład ja. W jeden dzień spotkałam się ze swoim przyjacielem, jako swoja kuzynka, co jest chore, potem umarłam, a potem znów wróciłam do żywych. Jestem normalnie jak Tom Raider. Albo może ktoś inny, z siłami nadprzyrodzonymi? Nigdy się tak nad tym nie zastanawiałam.
Moje rozmyślenia nad moimi siłami nadprzyrodzonymi przerwało głośne pukanie do drzwi. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć do środka wszedł mój brat, który od razu podszedł do mnie i wziął do ręki moja torbę, w której miałam ubrania z piątku oraz te, w których przebywałam w szpitalu.
-Zrobiłbym jakąś imprezę powitalną, ale wolisz być nadal nieżywa i chyba muszę zrezygnować ze swoich planów. - westchnął, na co ja jedynie się cicho zaśmiałam. Wstałam z łóżka, idąc w ramię, ramię z Zaynem przez korytarz, aż do recepcji, gdzie czekała nasza mama. Po chwili dołączył do nich tata, który trzymał w ręce kilka kartek, zapewne mój wypis ze szpitala i informacje o moim stanie zdrowia. Podchodząc bliżej zamknął mnie w mocnym uścisku.
-Jak dobrze, ze jesteś już cała i zdrowa córeczko. - szepnął, po chwili oderwawszy się. Uśmiechnął się szeroko, co odwzajemniłam. Następnie moja mama zamknęła mnie między swoimi ramionami i delikatnie wykrzywiając usta w uśmiech, który miał chyba mnie podnieść na duchu, co ledwo poskutkowało. We czwórkę opuściliśmy budynek, kierując się do auta. Mój brat rzucił moją torbę do bagażnika i chwilę później znalazł się obok mnie w środku auta, zapinając sobie pasy oraz mi, jak powiedział, nie mogę się przemęczać. Jeśli będą mnie mnie traktować jak niepełnosprawną albo dziecko przez długi czas to ja chyba zwariuję.
Przez czas jazdy nie odzywałam się prawie w ogóle, jedynie wydawałam krótkie ,mmhm'' lub zaprzeczałam, jeśli moi rodzice mnie o coś pytali. Gdy staliśmy na światłach obróciłam głowę w kierunku jezdni i zauważyłam tak znajomego jeepa, że moje serce na chwilę stanęło. Nagle jego głowa się stronę i jakby zamarł, zauważając mnie. Po chwili światło zmieniło się ponownie i ruszyliśmy. Chłopak dopiero po momencie również ruszył, słysząc za sobą głośne dźwięki klaksonów. Odetchnęłam z ulgą, gdy straciłam go z oczu.
Brian POV
Brian, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - usłyszałem, podnosząc głowę znad moich splecionych dłoni. Tak rozmyślałem nad ostatnimi wydarzeniami, ze całkiem zapomniałem sobie, że jestem w swoim rodzinnym domu, a mama robi mi wywiad z ostatniego tygodnia.
-Przepraszam mamo, jestem trochę...
-Zamyślony? Chodzisz głową w chmurach? - dokończyła za mnie mama.
-Coś koło tego. - zaśmiałem się lekko.
-Kochanie, wiesz przecież, że mi możesz wszystko powiedzieć, prawda. - westchnąłem i pokiwałem głową.
-Mamo...Pamiętasz Kendall? Tą Malik?
-Oczywiście słonko. Darzyliście siebie taką nienawiścią jak pies z kotem.
-Do niedawna. Ale od jakiegoś czasu wszystko sobie wyjaśniliśmy. Zostaliśmy przyjaciółmi.
-To świetnie, cieszę się.
-Ale to nie wszystko. Zaczynałem czuć do niej coś więcej. Zależało mi na niej jak cholera.
-Zależało? To teraz już zmieniłeś swoje uczucia do niej? - spojrzała na mnie zmartwiona.
-Ona...ona nie żyje mamo. Przeze mnie. Pokłóciliśmy się o coś i pobiegłem do auta i odjechałem, ona chciała mnie dogonić, ale została potrącona przez auto. A w szpitalu zmarła. Przy mnie. Widziałem jak osoba, na której mi tak bardzo zależało umiera. I to wszystko przeze mnie. - powiedziałem, na końcu prawie szeptając. Pozwoliłem nawet uronić łzę, ale szybko ją wydarłem, żeby moja rodzicielka jej nie zauważyła. Ona jedynie podeszła do mnie, wycierając koniuszkiem palca resztki łez na moim policzku, mówiąc.
-Pozwól sobie płakać. To łzy pokazują, że człowiek ma uczucia i wszystko potrafi go złamać. I to nie była twoja wina, synku, tylko tej osoby, która w nią wjechała. - powiedziała, a ja głośno westchnąłem. Dlaczego wszyscy uważają, że to nie moja? Przecież gdyby na nią nie nakrzyczał i bym nie uciekł ona by nie musiała mnie gonić, mając jeszcze coś do wytłumaczenia. Nie zostałaby wtedy potrącono przez to cholerne auto, nie musiała leżeć szpitalu. Nie... nie musiałaby umrzeć. Powinienem być na jej miejscu, nie zasługuje na śmierć, prędzej już ja.
-Będę się zbierał już mamo, wpadnę przy najbliższej okazji, dobrze? - stałem z kanapy, przytulając ją na pożegnanie. Odpowiedziała ciche ,,oczywiście'', po czym wyszedłem z domu, wsiadając do swojego auta. Prowadząc auto włączyłem radio. Usłyszałem melodie ,,Stitches'' Shawna, którego tak bardzo Kendall lubiła. Wszystko mi ją przypominało. Czytałem ciągle nasze wspólne SMS-y. Teraz czuję się jak idiota, że się nie zorientowałem wcześniej, że to ona. Po wielu wiadomościach mógłbym wywnioskować, że to właśnie Malik, ale sam nie wiem dlaczego. Może po prostu nie chciałem?
Stojąc na światłach stukałem nerwowo o kierownicę w rytm melodii. W pewnym momencie odwróciłem głowę w bok i w jednej chwili dostałem zawału. W aucie, z tyłu siedziała drobna brunetka, która była strasznie podobna do Kendall. Dziewczyna również patrzyła w moją stronę, aż odjechała. Chciałem wysiąść i biec za nią, ale głośne dźwięki klaksonów za mną przypomniały mi, że stałem na światłach, które zmieniły już swój kolor na zielony i mogłem jechać.
W międzyczasie, uważając, bym nie spowodował wypadku wyciągnąłem swój telefon, ustawiając go na głośnomówiący. Wybrałem odpowiedni numer i po dwóch sygnałach gdy odebrał powiedziałem.
-Harry, zapis mnie proszę do psychiatry.
-Dlaczego? - spytał zdziwiony Styles.
-Widzę zmarłe osoby. To jest konkretny powód?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
UWAGA! Gdy prosiłam was, zebyście mi wysyłali swoje propozycje na okładki, to niektórzy wysyłali mi równiez na e-meila. I wybrałem zwycięzką pracę, jedynie nie wiem jak nazywa się użytkowniczka, bo się nie podpisała. Jeżeli to czytasz napisz mi na pv, że to twoja praca. :) Dziękuję serdecznie za nią. :)
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...