-Kurwa! - usłyszałam gwałtowne walenie do drzwi. Pomrugałam kilkukrotnie oczami, starając się przyzwyczaić do strasznie jasnego światła, które cholernie mnie raziło.
-Kurwa! Otwieraj te jebane drzwi! - usłyszałam krzyk Louisa, który dobiegał zza drzwi. Zmieniłam pozycję z leżącej, na siedzącą, podciągając kołdrę wyżej, by zasłonić całe moje nagie ciało. Czekaj, co?
-Zamknij się Tomlinson. - wymamrotał Brain, którego obecność zauważyłam po chwili. Leżał on na brzuchu, a przewiewny materiał kołdry zakrywał jedynie połowę pośladków w dół. Co my robiliśmy? Czy my...?
-Nosz kurwa Horan! Po co wziąłeś klucz do pokoju Charlotte? Wszędzie go szukałem! - krzyczał po drugiej stronie ściany.
-Bo go potrzebowałem na noc. - powiedział blondyn leżący kolo mnie, ciągle ukrywając głowę w poduszkę.
-Jak przyjdziesz i się ogarniesz to pogadamy kurwa! - po chwili było słychać jedynie kroki na korytarzu, które w mgnieniu oka ucichły. Przeniosłam wzrok na Braina, który położył się bokiem w taki sposób, że widziałam jedynie jego wyrzeźbione plecy. Pochyliłam się nad nim, trzymając jedną ręką kołdrę,a drugą zaczęłam go dźgać palcem.
-Brain, Brain! - wbijałam koniuszki palców w jego skórę na plecach.
-Mhm? - mruknął chłopak, nie odwracając się w moją stronę.
-Wstań no! - powiedział już trochę głośniej, potrząsając jego ramionami. Po chwili chłopak odwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie pytająco.
-Coś się stało? - zapytał opierając się na łokciu.
-Chyba to ja powinnam się zapytać czy coś się stało? Czemu jestem naga?
-nie pamiętasz nic kochanie? - zmarszczył brwi, a ja pokręciłam głową.
-Szczerze to nie jestem z siebie dumny, że rozdziewiczyłem swoją dziewczynę, a ona o tym nie pamięta. Było tak wspaniale. - mruknął, pochylając się nade mną i szybko całując mnie w usta.
-Co? Jak kto? Kiedy? - odepchnęłam go od siebie, otwierając szeroko usta z niedowierzania
-Nic, absolutnie nic nie pamiętasz? - pokręciłam głową, na co on głośno westchnął, chowając głowę w kołdrze.
-Jak to się stało? Tak po prostu? - zapytałam.
-Byłem, a dokładnie byliśmy trochę pijani, jak widać ja mniej, skoro mniej więcej jakoś to pamiętam. - popatrzył na mnie znacząco, przez co spuściłam wzrok na swoje ręce, bawiąc się nimi. -No i pożyczyłem od Tomlinsona klucz do pokoju jego siostry, bo wiedziałem, że zawsze, gdy jej nie ma to on jest zamknięty i nikt tu nie wchodzi.
-Ale po co chciałeś tu wejść?
-By być z tobą sam na sam. Tak po prostu. - wzruszył ramionami. To było nawet urocze.
-A czemu się... no wiesz... - jąkałam się.
-Kochaliśmy się? - na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech. -Poniosła nasz chwila, tak chyba mogę powiedzieć.
-Matko. - jęknęłam żałośnie, chowając twarz w moich dłoniach.
-Nie jęcz kochanie, wczoraj tak jęczałaś, że chyba było słychać aż na dole. - mruknął dumny, przyciągając mnie do siebie, całując mnie szybko.
-Nie zejdę na dół. Nie zejdę. - mruknęłam, czując jak na moją twarz wpływają dwa wielkie rumieńce. Usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Podniosłam wzrok, patrząc jak jego kąciki unoszą się ku góry. Śmiał się ze mnie idiota.
-Urocza jesteś. - mruknął z bezwstydnym uśmiechem.
-Chyba żałosna. - westchnęłam. Poczułam jego ciepłe dłonie na moich plecach, które q kojący sposób przesuwały się w górę i w dół.
-Nie pomyślałbym, że jesteś taka wstydliwa. Wczoraj wieczorem było całkiem inaczej. - położył swój podbródek na czubku mojej głowy.
-W tym momencie zawstydzasz mnie jeszcze bardziej. - jęknęłam.
-Wiem. Kocham to robić. - zachichotał.
-A ja kocham ciebie.
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Roman pour AdolescentsOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...