Rozdział 53

15.1K 1.1K 53
                                    


-Kurwa! - usłyszałam gwałtowne walenie do drzwi. Pomrugałam kilkukrotnie oczami, starając się przyzwyczaić do strasznie jasnego światła, które cholernie mnie raziło. 

-Kurwa! Otwieraj te jebane drzwi! - usłyszałam krzyk Louisa, który dobiegał zza drzwi. Zmieniłam pozycję z leżącej, na siedzącą, podciągając kołdrę wyżej, by zasłonić całe moje nagie ciało. Czekaj, co?

-Zamknij się Tomlinson. - wymamrotał Brain, którego obecność zauważyłam po chwili. Leżał on na brzuchu, a przewiewny materiał kołdry zakrywał jedynie połowę pośladków w dół. Co my robiliśmy? Czy my...?

-Nosz kurwa Horan! Po co wziąłeś klucz do pokoju Charlotte? Wszędzie go szukałem! - krzyczał po drugiej stronie ściany. 

-Bo go potrzebowałem na noc. - powiedział blondyn leżący kolo mnie, ciągle ukrywając głowę w poduszkę. 

-Jak przyjdziesz i się ogarniesz to pogadamy kurwa! - po chwili było słychać jedynie kroki na korytarzu, które  w mgnieniu oka ucichły. Przeniosłam wzrok na Braina, który położył się bokiem w taki sposób, że widziałam jedynie jego wyrzeźbione plecy. Pochyliłam się nad nim, trzymając jedną ręką kołdrę,a drugą zaczęłam go dźgać palcem. 

-Brain, Brain! - wbijałam koniuszki palców w jego skórę na plecach. 

-Mhm? - mruknął chłopak, nie odwracając się w moją stronę. 

-Wstań no! - powiedział już trochę głośniej, potrząsając jego ramionami. Po chwili chłopak odwrócił się w moją stronę, patrząc na mnie pytająco. 

-Coś się stało? - zapytał opierając się na łokciu. 

-Chyba to ja powinnam się zapytać czy coś się stało? Czemu jestem naga? 

-nie pamiętasz nic kochanie? - zmarszczył brwi, a ja pokręciłam głową. 

-Szczerze to nie jestem z siebie dumny, że rozdziewiczyłem swoją dziewczynę, a ona o tym nie pamięta. Było tak wspaniale. - mruknął, pochylając się nade mną i szybko całując mnie w usta. 

-Co? Jak kto? Kiedy? - odepchnęłam go od siebie, otwierając szeroko usta z niedowierzania

-Nic, absolutnie nic nie pamiętasz? - pokręciłam głową, na co on głośno westchnął, chowając głowę w kołdrze. 

-Jak to się stało? Tak po prostu? - zapytałam.

-Byłem, a dokładnie byliśmy trochę pijani, jak widać ja mniej, skoro mniej więcej jakoś to pamiętam. - popatrzył na mnie znacząco, przez co spuściłam wzrok na swoje ręce, bawiąc się nimi. -No i pożyczyłem od Tomlinsona klucz do pokoju jego siostry, bo wiedziałem, że zawsze, gdy jej nie ma to on jest zamknięty i nikt tu nie wchodzi. 

-Ale po co chciałeś tu wejść? 

-By być z tobą sam na sam. Tak po prostu. - wzruszył ramionami. To było nawet urocze. 

-A czemu się... no wiesz... - jąkałam się. 

-Kochaliśmy się? - na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech. -Poniosła nasz chwila, tak chyba mogę powiedzieć. 

-Matko. - jęknęłam żałośnie, chowając twarz w moich dłoniach.

-Nie jęcz kochanie, wczoraj tak jęczałaś, że chyba było słychać aż na dole. - mruknął dumny, przyciągając mnie do siebie, całując mnie szybko. 

-Nie zejdę na dół. Nie zejdę. - mruknęłam, czując jak na moją twarz wpływają dwa wielkie rumieńce. Usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Podniosłam wzrok, patrząc jak jego kąciki unoszą się ku góry. Śmiał się ze mnie idiota. 

-Urocza jesteś. - mruknął z bezwstydnym uśmiechem. 

-Chyba żałosna. - westchnęłam. Poczułam jego ciepłe dłonie na moich plecach, które q kojący sposób przesuwały się w górę i w dół. 

-Nie pomyślałbym, że jesteś taka wstydliwa. Wczoraj wieczorem było całkiem inaczej. - położył swój podbródek na czubku mojej głowy.

-W tym momencie zawstydzasz mnie jeszcze bardziej. - jęknęłam. 

-Wiem. Kocham to robić. - zachichotał.

-A ja kocham ciebie. 

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz