Rozdział 41

18.8K 1.2K 188
                                    

*Tak, teraz to odpowiednia książka XDD*

Chodząc po szkolnym korytarzu czułam na sobie spojrzenia większości osób. To takie typowe w takich sytuacjach. Dwójka osób, które z początku się nienawidziło, później zaczęli się przyjaźnić a na końcu skończyli na związku. To jest tak popularne, że ludzie powinni chyba już nie powinni zwracać na to uwagi. Nie lepiej zając się swoimi problemami? Na pewno mają ich aż za dużo, a zamiast tego wolą na ans patrzeć i plotkować.

-Nie denerwuj się tak słońce, bo robi się z ciebie dojrzały pomidor. - zaśmiał się melodyjnie.

-Ciebie nie denerwują te spojrzenia? Szepty? To mnie po prostu wkurwia i chciałabym im wreszcie zamknąć te jadaczki. - wkurzyłam się.

-Wyszczekana ta twoja sunia. - odezwał się ktoś za nami. Oboje się odwróciliśmy w tamtym kierunku, zauważając wysokiego bruneta, który grał w szkolnej drużynie piłki nożnej. Zawsze wszystkim dogryza i uważa, ze to śmiesznie, a to wręcz odwrotnie.

-Odezwał się ktoś, kto ma ryj jak krzyżówka szczura ze świnią. - prychnęłam, patrząc na Theo.

-Nieźle ją tresujesz Brain, brawo! - zaklaskał chłopak, cicho się śmiejąc.

-Odpierdol się od niej Raeken. - syknął mój chłopak, przyciągając mnie do siebie

-Daj spokój Horan, na żartach się nie znasz?

-Znam, jeśli te żarty są śmieszne. - prychnął, pociągnąć mnie za rękę . Poszliśmy w kierunku sali gimnastycznej, gdzie za chwilę mieliśmy mieć WF. Dzisiaj mieliśmy właśnie grać w siatkówkę, tym samym wybierając skład na zbliżające się zawody, które mają odbyć się w poniedziałek, dzień wcześniej niż mój konkurs i dwa dni wcześniej niż wycieczka klasowa.

-Brain! Kendall! - usłyszeliśmy. Przystanęliśmy na chwile, znowu się odwracając.

-Max! Siema stary, dawno cię nie widzieliśmy. - przywitał się z chłopakiem.

-A, tak jakoś wyszło. Macie jakieś plany na ten weekend? - zapytał nas.

-Jak na tą chwilę to ja nie mam. A ty Kendall? - zwrócił się do mnie,

-Myślę, że również nie. A coś proponujesz? - spojrzałam na Maxa.

-Moi rodzice jada na cały weekend do Chicago, mają jakąś konferencje czy coś takiego. Ale nieważne. Będę robił imprezę u mnie w domu, wpadniecie? - zapytał.

-Kto będzie? - spojrzałam na niego pytająco.

-No ogólnie to wszyscy, cała szkoła, kilku znajomych z siłowni i pewnie dołączą się też jakieś przypadkowe osoby.

-Ok. To postaramy się być. - uśmiechnęłam się lekko.

-To super! Do zobaczenia! - i polecił jak burza gdzieś dalej. Pokręciłam ze śmiechu głową, ruszając do szatni. Puszczałam dłoń Braina, byśmy mogli się przebrać.

-Chodź, przebierzesz się u nas. - zaproponował nieśmiało chłopak.

-Spoko. Mogę się rozbierać do bielizny przy dwudziestu napalonych chłopakach. - wzruszyłam ramionami.

-Dobra, dobra. Idź się tam do siebie przebierać. Do później. - popchnął mnie w kierunku damskiej szatni, po chwili sam wchodząc do męskiej.

Weszłam do szatni, gdzie było może tylko pięć dziewczyn, które nie były nawet przebrane, a stały obok siebie i o czymś rozmawiały. Gdy weszłam spojrzały na mnie, a ja mogłam zauważyć, jak ich kąciki ust delikatnie się unoszą do góry.

-Ooo, Kendall! - przywitała się ze mną jedna, jeśli dobrze pamiętam to była Malia.

-No cześć. - odpowiedziałam, rzucając w kąt moja torbę, z której wyjęłam strój sportowy.

-To prawda, ze jesteś z Brainem w związku? - zapytała druga, Lydia.

-Tak. - powiedziałam, przebierając czarne legginsy na krótkie, dresowe spodenki.

-To super! Strasznie się koło niego kręciła ta cała Madison. Ale mnie ona wkurwiała. - powiedziała z grymasem na twarzy Kira.

-Nie ciebie jedną. - dopowiedziała Malia, cicho się śmiejąc.

-Nie lubicie jej? - zdziwiłam się trochu, ściągając z siebie bluzę i szary podkoszulek.

-Nie. To była taka typowa suka, jak w tych wszystkich fanfiction. - powiedziała Lydia, a dziewczyny jej zawtórowały.

-To miło, że ktoś podziela moje zdanie. - uśmiechnęłam się lekko, zakładając na siebie białą koszulkę. Dziewczyny zaczęły znowu coś do siebie mówić, a ja w tym czasie poszłam już na salę gimnastyczną, gdzie zaczęło się już rozgrzewać kilka osób. Dołączyłam do nich. Po kilku minutach na sali znaleźli się wszyscy uczniowie oraz Ashton.

-Brain! Harry! Na środek i wybieracie drużyny. Później z nich wybiorę te, które pójdą na zawody. Zrozumiano?

-Tak. - odpowiedzieli chórem i zaczęli wybierać po kolei

W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się lekko zdenerwowany mój tata. .

O kurde, od trzech dni są codziennie rozdziały, omg, co się ze mną dzieje.

A tak ogólnie teraz będzie się trochę więcej działo, bo dodałam parę dodatkowych wątków. 

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz