Rozdział 30

19.3K 1.4K 177
                                    


Z w miarę spokojnego snu wybudził mnie donośny dźwięk dzwonka mojego telefonu. Wstałam jak poparzona z łóżka, zerkając do tyłu, czy chłopak, który spał po mojej lewej stronie się obudził. Na szczęście jedynie na jego twarzy gościł jakiś grymas i coś tam  mruczał pod nosem

Podniosłam komórkę, marszcząc brwi, gdy zauważyłam numer mojego taty. 

-Halo? - szepnęłam, by nie obudzić Braina. 

-Kendall?  Gdzie ty jesteś? Jest 2 w nocy,a ciebie nie ma w domu. Gdzie ty jesteś. - oddaliłam od siebie telefon, by sprawdzić godzinę. Zaklęłam się w myślach, przyznając mu rację, gdy na ekranie widniała godzina 2.15. 

-Nie widziałeś kartki, którą ci zostawiłam na lodówce, że idę później do Emmy i prawdopodobnie zostanę u niej w domu? - wymyśliłam coś szybko na poczekaniu. Nie chciałam mu mówić, ze jestem u Braina. Wyobrażałby sobie wiele rzeczy. A dodając, tata go nie lubi. I to bardzo. Nie chcę go dodatkowo martwić

-Nie było żadnej kartki. 

-To musiała spaść lub coś. 

-Kendall... - warknął do słuchawki. 

-Nie martw się tato, nie mam 5 lat, daj spokój, dobra?

-Uhhh, ok.Ale jutro zaraz po szkole widzę cię w domu, musimy pogadać. 

-Dobrze. Dobranoc. 

-Dobranoc córeczko. - odpowiedział, odkładając słuchawkę. Westchnęłam głośno. Nadal traktuje mnie jak małą dziewczynkę, ale co mu się dziwić.  

Położyłam komórkę na stolik nocny i wróciłam do łóżka. Ułożyłam się na boku łózka, szczelnie przykrywając się kołdrą. Po chwili poczułam czyjeś szorstkie i ciepłe dłonie na moich plecach,które przesunęły się  z nich na talie. Zostałam mocno pociągnięta do tyłu. Czułam na karku podmuch ciepłego powietrza i ręce, które oplatały mnie w talii. 

-Nie uciekaj nigdzie. Jesteś najpiękniejszym snem, jakbym mógł sobie wyśnić. Bez ciebie to będzie koszmar. - mruknął w moje włosy. Uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam oczy. Jutro czeka mnie trudny dzień. 

~Następny dzień~

-Kendall? - do moich uszu doszedł dźwięk głosu, które wypowiadało moje imię. Podniosłam się do pozycji siedzącej, ocierając piąstkami dłoni oczu. Podniosłam wzrok na chłopaka z burzą blond włosów, które rano wyglądały niczym wielkie gniazdo. 

-No tak, to ja. - uśmiechnęłam się niewinnie. On natomiast zmarszczył brwi, skupiając swój wzrok na mnie. 

-Ale skąd ty się tu wzięłaś? My spaliśmy ze sobą, czy co?  - i po tym już wiedziałam, ze nic nie pamięta. Nic. 

-Niall do mnie zadzwonił, żebym po ciebie przyjechała, zawiozłam cię do domu, a ty chciałeś, żebym z tobą została. Nie do niczego na całe szczęście między nami nie doszło. - mruknęłam. Odwróciłam od niego wzrok, skupiając swoją całą uwagę na widoku słonecznego poranku, który można było zauważyć za oknem. 

-Rozumiem. Przepraszam cię, musiałaś robić coś ważnego. - powiedział po chwili. Odwróciłam się do niego, zauważając, że przegryza swój policzek od wewnątrz. Jakby się czymś denerwował. 

-Jedynie  czym mi przeszkodziłeś, to w nowym sezonie Teen Wolfa nędzniku. Ale jak wrócę do domu, to nadrobię go, nie martw się. - uniosłam delikatnie kąciki ust,  wykrzywiając w ten sposób moje usta w coś rodzaju uśmiechu. 

-Ale zdążysz przed wieczorem? - zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. On widząc moją minę szybko dodał. -Miałem cię gdzieś wziąć wieczorem, pamiętasz?

-A no tak. - przypomniałam sobie. -A mogę wiedzieć, gdzie pójdziemy?

-Nie. - uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym rząd swoich idealnie białych zębów. 

-Mam się ubrać jakoś wygodniej, czy co? Nic nie wiem. 

-Pamiętasz jak byłaś w szkole  w jednej koszulce z logiem Green Day? - pokiwałam niezrozumiale głową. 

-No tak...

-Ubierz jeszcze do nich te swoje czarne jeansy z dziurami, ewentualnie na to kurtkę skórzaną. Tak będzie idealnie. 


~~~~~~~~~~~

Kto płaczę ze mną z powodu nowego odcinka Teen Wolfa? :((((((((((((((

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz