Wszyscy BRAIN, BRAIN, a jednak to nie on. Pierwsza zgadła *emocjonująca muzyczka* OlaOlciakowa
Harry POV
-Kendall, możemy porozmawiać? - zapytałem, gdy złapałem ją, gdy chciała już uciekać na lekcje. Niepewnie pokiwała głową, szeptając coś do swojej koleżanki, która po chwili odeszła w stronę drzwi do sali artystycznej. Wzrokiem powróciłem do brunetki, która spuściła wzrok na podłogę, nerwowo bawiąc się palcami. Podchodząc do niej podniosła wzrok, obserwując mnie, jak się do niej przybliżam.
-Chodź może na boisko, tam nikt nie będzie nam przeszkadzał. - zaproponowałam, na co niepewnie pokiwała głową i ruszyła za mną w stronę wymienionego wcześniej obiektu. W drodze do obiektu sportowego postanowiłem zacząć jako tako rozmowę, która wydawała mi się bardzo trudna.
-Jak tam zdrowie Kendall? Żyjesz jakoś? - zapytałam trochę sarkastycznie, by rozluźnić atmosferę, ale widząc zakłopotanie na twarzy dziewiczy wywnioskowałem, że marnie mi się to udało.
-Jeśli pytasz o tą cała aferę z moją śmiercią, nawet sam Brain może przyznać przywitałam się z śmiercią na jego oczach.Nawet nie wiem jakim cudem później narodziłam sie na nowo, naprawdę, nie udawałam, że umarłam.
-Nie pomyślałem tak. - broniłem się.
-No dobra. Ale teraz wiem, że moja prośba do wszystkich, żeby nie informowali inne osoby, że żyję była głupia. To fakt, ale Harry, nawet nie wiesz jaka jestem zła na siebie, jak potraktowałam Braina. Myślałam, żeby zniknąć z jego życia, bo i tak dużo w nim namieszałam, nienawidzi mnie. Po prostu... - zamyśliła się na chwilę. - Boję się, nie chcę widzieć jego spojrzenia, gdy patrzy na mnie ze złością, nie chcę go widzieć, wiedząc, ze jestem dla jego nikim i mnie nienawidzi. -powiedziała prawie szeptem, gdy doszliśmy do trybunów, na których siedliśmy. Patrzyłem jak spuściła głowę na tu, a w oczach miała łzy. Wiem, że nie była mnie na litość, już trochę ją z nam na tyle, by wiedzieć, ze to co mówi to prawda. Bała się, że po tej sytuacji Horan nie będzie mógł na nią patrzeć po tym wszystkim. Ona sama nawet nie wie, w jakim błędzie jest.
-Kendall, ty serio myślisz, że on cię nienawidzi? - zapytałem z małym uśmieszkiem, który próbowałem ukryć. Wyobrażałem sobie ostatnie słowa Braina o Kendall, gdy wyznał mi swoje uczucia skierowane do jej osoby.
-A nie? - zapytała pewnie siebie. -Kto nie był na kogoś, kto go oszukiwał kilka tygodni, pisać nim, mówiąc mu wszystko o sobie, co czuję, udając kogoś całkiem innego. On mi zaufał, i jako ja i jako ta Kendall od SMSów, już nigdy nie zyskam drugi raz jego zaufania, ale mówię szczerze, żałuję tego jak nic innego. I życzę jak najlepiej mu z jego nową dziewczyną. - odparła, przez co się zdziwiłem na jej ostatnie zdanie. Nową dziewczynę Braina? Przecież sam mi powiedział sie kocha Kendall. Coś tu nie gra.
-Jak to? Z tego co wiem, on nie ma żadnej dziewczyny, mówił mi, że się zakochał, ale myślę, że jeszcze nie powiedział o tym jej. Skąd ci się to wzięło? - spytałem z zwykłej ciekawości.
-Jak szłam na lekcje to zauważyłam Braina i Madison, którzy się uśmiechali, śmiali i na koniec pocałowali. - powiedziała i widziałem po jej minie, że było to trudno jej powiedzieć. Szczerze powiedziawszy byłem nie mało zdziwiony jej wyznaniem. To pomyłka. To musi być pomyłka.
-Kendall, musiało coś ci się pomylić. - odparłem, wpatrując się wejście do szkoły, po chwili kontynuując. -Jak chcesz, możesz go sama zapytać. - powiedziałem i czym prędzej się ulotniłem, wracając na lekcje.
Brian POV
Wkurwiłem się Madison. Może i chce dobrze, ale dla siebie. Ja nigdy nie zapomnę o Kendall, wiem, że zbyt późno to sobie uwiadomiłem, ale lepiej późno niż wcale. Chociaż w tym momencie zastanawiam się, czy na pewno nie było by dobrze i też wcale. Chwilę później gdy usiadłem do ławki drzwi się ponowie otworzyły, ktoś pewnie też się spóźnił tak samo jak ja. Jednak gdy po klasie zaczęły docierać do mnie ciche szepty podniosłem głowę, w jednym momencie tracąc na chwilę zdolność do oddychania. Wstrzymałem oddech od momentu ujrzenia Kendall, tak, Kendall, całej i żywej do momentu gdy usiadła w ławce przede mną. Jej przyjaciółka Emma popatrzyła na nią jakby widziała ducha, nie dziwię się jej, sam pewnie miałem takie spojrzenie, obserwując każdy jej ruch w tamtym momencie. Miałem tyle pytań. Jak? Kiedy? Jednak nie mogłem dostać odpowiedzi, muszę ją złapać po lekcji, nie jestem na nią zły, ale uważam, że zasługuje na jakiekolwiek wyjaśnienia, chociaż na parę słów, już zdążyłem zatęsknić za melodią w głosie.
Nawet gdybym chciał, nie udało mi się oderwać od niej spojrzenia. Mogłem przynajmniej popatrzeć na nią od tyłu, podziwiając jej piekne, ciemne włosy, które zawsze były tak przyjemne w dotyku. Do póki dzwonek nie zadzwonił nie popatrzyłem w przeciwną stronę niż Kendall. Gdy jednak urządzenie wydawało dźwięk próbowałem podejść do dziewczyny, ale w mgnieniu sekundy zniknęła. Gdy wybiegłem za nią na korytarz umknęła i jedynie jej sylwetka w drzwiach od damskiej łazienki. Trudno, będę musiał poczekać, dla niej warto.
Po przerwie niestety nie mogłem znaleźć Malik, co dziwota, Harry też gdzieś zniknął. Zrezygnowany poszedłem na lekcje. Ale po jakiś 10 minutach nie mogłem usiedzieć na miejscu. Spytałem się nauczycielki czy mogę wyjść do toalety, na co od razu się zgodziła, mrukając do mnie okiem. Przekręciłem bezsilnie głową wychodząc z klasy. Idąc korytarzem spojrzałem na wyjście, w których było widać Harr'ego, który rozmawiał z Kendall. W jednej sekundzie zacząłem kierować się w tamtym kierunku. Gdy wymieniłem spojrzenia z brunetem dziewczyna się odwróciła, zamierzając na miejscu.

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Novela JuvenilOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...