ROZDZIAŁ NIE MA ZWIĄZKU Z FABUŁĄ. JEST TO DODATEK ŚWIĄTECZNY, PRZYGOTOWANY SPECJALNIE DLA WAS. MIŁEGO CZYTANIA <3
-Kendall! Pomóż nam! - usłyszałam krzyk mamy. Wstałam z łózka, ubierając na stopy parę różowych, ciepłych par kapci w kształcie królików, które dostałam na Mikołaja od Braina.
-Już idę mamo. - krzyknęłam, będąc na schodach i szybko schodząc na dół. Wchodząc do kuchni już od rana pachniało potrawami, które dopiero będziemy mogli zjeść wieczorem. Między tym wszystkim zabiegana latała moja mama, niosąc tu garnek z barszczem, a tu kapustę.
-Nie stój tak dziecko, tylko mi pomóż! Tyle roboty jeszcze zostało, a ty w piżamie łazisz! - machała rękami, chodząc od jednego garnka, do drugiego, cała wnerwiona. Podeszłam do niej, obejmując ją od tyłu, kładąc podbródek na jej ramieniu.
-Weź mamo trochę wyluzuj. Połóż się na chwilę, bo od kilku godzi tylko gotujesz, sprzątasz, gotujesz, sprzątasz i tak w kółko. - uśmiechnęłam się lekko.
-A kto to wszystko skończy? Tyle rzeczy jeszcze zostało... - złapała się za głowę.
-Poradzę sobie. Jest jeszcze tata przecież. Idź i zrób sobie loki czy jakiegoś makijażem. Odstrzel się jakoś, w końcu gwiazdka jest tylko raz w roku. - zaśmiałam się cicho, a rodzicielka mi zawtórowała.
-Może masz rację,,..
-Na pewno mam. Naprawdę poradzę sobie, idź już. - pokiwała głową, wychodząc z kuchni. Podeszłam do blatu kuchennego, na którym poukładane były miski z farszem, kapustą, mięsem, ciastem. Jęknęłam, patrząc na ilość jedzenia, w duchu współczując mamie, że musiała sama się z tym męczyć wcześniej.
-Tato! - zawołałam, a po chwili zauważyłam tatę, który spoglądał na mnie za drzwi.
-Tak słoneczko?
-Pomożesz mi z tym wszystkim? Kazałam mamie chwilę odpocząć, bo od rana tu stała w garnkach.
-I dobrze zrobiłaś. Już do ciebie idę, tylko rozłożę choinkę, a wieczorem ją ubierzemy.
-Okej.
Minęły dwie godziny i mogę śmiało powiedzieć, że prawie wszystkie dania mamy już gotowe. Wspólnie z tatą poukładaliśmy je na boku, by mogły się ostudzić, a ciasta włożyliśmy do piekarnika, by do wieczerzy były już gotowe.
-I jak wam poszło? - usłyszeliśmy za tyłu. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy wystrojoną mamę, niczym coroczna choinka, którą zaraz będziemy ubierać.
-Już prawie kończymy. Przyszłaś w idealny momencie. - uniosłam delikatnie kąciki ust, gdy tata podszedł do niej i lekko musnął jej policzek.
-Pięknie wyglądasz kochanie. - mrugnął cicho, uśmiechając się szeroko.
-A ty śmierdzisz pierogi kapustą i jesteś uwalony z mąki. - zmarszczyła nos, cicho chichocząc.
-Wiesz co. Za kogo ja wyszedłem. - burknął rozdrażniony, chcąc się odsunąć, ale mama przyciągnęła go do siebie i namiętnie pocałowała w usta,
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...