-Na serio on prawie się rozpłakał? - nie mogłam powstrzymać śmiechu i zaczęłam śmiać się jak opętana na całą kawiarnię.
-No, ja ci mówię. Gdy się dowiedział o tej twojej śmierci, to majaczył, że stracił jedyną godną jego nauczania osobę, jedyne światełko nadzei wśród dzisiejszej młodzieży. - Brain również nie urywał rozbawienia. Siedzieliśmy przy stoliku już godzinę, a nasze kawy już dawno był zimne i nie dobre, ale dalej je piliśmy.
-W tobie mógłby pokładać duże nadzieje. - powiedziałam wielce poważnie, powstrzymując się od zaśmiania. Chłopak jedynie pokręcił głową z dezaprobatą, chichocąc.
Nagle Horan spoważniał, obracając w ręce papierowy kubek.
-Mogę cię o coś zapytać? - powiedział, ledwo słyszalnie, ale zrozumiałam.
-Jasne. Śmiało pytaj. - odpowiedziałam, biorąc łyka kawy.
-Dlaczego jesteś z Niallem? - zadał to pytanie w taki sposób, jakby trudno to było mu przechodzić przechodzić przez gardło. Ale pewnie mi się wydaję.
-Jak pamiętasz w dzieciństwo powiedziałeś mu, że się w nim podkochuje. I to chyba nie minęło. - mruknęłam, przeklinając się w duchu za tak jakby kłamstwo. Z jednej strony kochałam Nialla, ale jako przyjaciela, nic więcej.
-Chyba? - zmarszczył brwi.
-Minęło tyle lat i powoli przestawałam darzyć go takim uczuciem, ale gdy wrócił, to powróciło. Nie całkiem, jak wspomniałam, trochę czasu jednak minęło. - odparłam niemrawo, zniżając się lekko, by ukryć poczucie winy wymalowane na mojej twarzy.
-A czemu pytasz?
-A nic, nic. Tak z ciekawości. - odparł szybko, jednak nerwowo. Nie zrozumiałam o co mu może chodzić, ale szczerze jakoś specjalnie mnie to nie interesowało. Ważne, że nadal myśli, że na serio jestem z farbowanym blondynem.
Przytaknęłam cicho, zerkając na zawartość mojego napoju. Dobiłam go ostatnim, dużym łykiem i wyrzuciłam opakowanie do kosza, który był obok stolika. Wyjęłam z kieszeni spodni telefon w celu sprawdzenia godziny. Gdy zauważyłam ile czasu już minęło mruknęłam cicho na ten cholerny czas.
-Coś się stało? - poruszył się niebezpiecznie Brain, patrząc na mnie.
-Już późno, powinnam wrócić do domu. - odpowiedziałam, wstając z miejsca, sprawdzając czy mam wszystko przy sobie.
-Ok. Odwiozę cię. - mruknął, również podnosząc się ze swojego miejsca.
-Nie trzeba Brain. Poradzę sobie jakoś, tobie też na pewno się śpieszy.
-Śpieszy mi się jedynie, by cię odwieźć do domu. - uśmiechnął się do mnie figlarnie. Oddałam uśmiech i razem wyszliśmy z kawiarni, kierując się do zaparkowanego jeepa chłopaka. Nie zdążyłam nawet podejść do drzwi od miejsca pasażera, gdyż zostałam wyprzedzona przez Horana, który z szerokim uśmiechem otworzył mi drzwi. Pokręciłem ze śmiechem głową, wsiadając do środka, a chwilę później po drugiej stronie znalazł się Brain, który od razu odpalił samochód.
Sięgnęłam ręką do wbudowanego radia i przeskakiwałam wszystkie stacje radiowe w celu znalezienia czegoś sensownego. Gdy trafiłam na stacje, na której aktualnie było grane ,,American Idiot'' Green Day uśmiechnęłam się pod nosem zostawiając radio. Oparłam się wygodnie o fotel i odwróciłam głowę w stronę okna, obserwując jak mijaliśmy rożne obiekty w mieście, gdzie powoli się już ściemniało.
-Lubię twój gust muzyczny. - stwierdził po chwili chłopak. Odwróciłam się w jego stronę. Wzrok miał utkwiony w drogę.
-Czemu? - zapytałam głupio. Nie wiedziałam, czy to mówi na serio, czy po prostu sarkastycznie. Po prostu lubię taki typ muzyki.
-Lubimy słuchać podobnych piosenek, wykonawców. I szczerze, znam mało dziewczyn, chyba tylko ciebie, które z chęcią, a nie z przymusu słuchają takich zespołów jak Green Day, Nirvana. - wzruszył ramionami, będąc maksymalnie skupionym na drodze.
-To dobrze, czy źle?
-Bardzo dobrze. Przynajmniej mam z kim pogadać, oprócz z chłopakami. Podobno za jakiś czas chłopacy z Green Day mają mieć tu jakiś koncert. Słyszałaś o tym?
-Coś mi tam uszło o uszy,a le z tego co wiem, bilety się już niestety wyprzedały. - mruknęłam z rezygnacją. Z chęcią bym poszła na ich koncert, ale niestety tym razem się to nie uda. Może następnym razem.
-No to następnym razem. - uśmiechnął się do mnie tajemniczo, co zwyczajnie zignorowałam.
Powoli już dojeżdżaliśmy do mojego domu. Już z auta mogłam zauważyć czarnego Mercedesa Zayna zaparkowanego obok domu. Podjeżdżając zaraz pod bramę Brain zahamował. Wychodząc z auta odwróciłam głowę w jego kierunku, dziękując szybko za kawę i podwiezienie do domu. On jedynie skinął głową, posyłając mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.
-Kendall! - usłyszałam. Zatrzymałam się w pół kroku, odwracając się w jego stronę. Szedł do mnie szybkim rokiem i zatrzymał się centralnie przede mną.
-Zapomniałaś o czymś. - powiedział z szerokim uśmiechem. Zmarszczyłam brwi.
-Mam ze sobą plecak. Telefon też.. - mruknęłam.
-Nie o to chodzi. - odwrócił się do mnie bokiem, wskazując na swój lewy policzek. Przewróciłam oczami, podchodząc do niego. Stanęłam na placach, gdyż bądź, co bądź, chłopak był ode mnie wyższy z przynajmniej 15 centymetrów. Nie zdążyłam pocałowac go w policzek, gdyż zamiast w niego, poczułam aksamitne i miękke usta Braina. Oderwałam się od chłopaka z prędkością światła. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a on jedynie zaszczycił mnie swoim szerokim uśmiechem i wrócił do auta i odjechał. Tak po prostu.
W nieco dziwnym humorze, gdyż sama nie wiedziałam co czułam, wróciłam do domu. W planach miałam tylko pouczyć się na jutrzejszy dzień i pójść spać po wyczerpujących dniu.
Otwierając drzwi i wchodząc do domu odbiłam się nagle od czegoś twardego. A mówiąc czegoś twardego, mam na myśli czyjąś klatkę piersiową. Popatrzyłam do góry, zastykając w miejscu.-Co to do cholery było Kendall?!
•••••••••••
#ff_brz - hastag na tt
scorupcu - instagram/snapchat
Zapraszam serdecznie na moje portale społecznościowe 😂✋💕

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...