Rozdział 37

19.8K 1.6K 586
                                    


-Bo stoi za tobą od kilku minut i się uśmiecha na każde twoje słowo. 

Gwałtownie się odwróciłam, oddychając z ulgą, gdy nie zauważyłam chłopaka. 

-Nie strasz mnie tak! Myślałem, że on tam stoi! - wyrzuciłam ręce do góry. 

-Stałem, ale z drugiej strony. - na dźwięk tego głosu zamarłam. Odwróciłam się powoli, dostrzegając uśmiechającego od ucha do ucha Braina, który stał oparty o rząd szafek. 

-Br-rain? - zająkałam, robiąc kilka kroków w tył. Poczułam jak Emma lekko mnie popycha  w jego kierunku, posyłając mi lekki uśmiech. Po chwili zaczęła się wycofywać, aż całkiem zniknęła za korytarze. Obserwowałam jej sylwetkę, która znikała powoli, gdy nagle poczułam czyjąś obecność za moimi plecami. Przełknęłam głośno ślinę, stojąc oko w oko z blondynem. Mierzył mnie  uważnym spojrzeniem. Chwilami powiększając swój uśmiech.

Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, lecz nagle zadzwonił dzwonek. Odetchnęłam z ulgą, chcąc jak najszybciej stąd zniknąć. Nie zdążyłam zrobić nawet jednego kroku, a zostałam pociągnięta do tyłu, wpadając w czyjeś ramiona. 

-Teraz mi nie uciekniesz. Musimy szczerze porozmawiać, prawda? - powiedział Brain, mając ukryty nos w moich włosach. 

-Prawda. Ale to może potem? - zapytałam niepewnie. 

-Dlaczego chcesz to odłożyć na później?

-Lekcje mamy i...

-Bo mnie niby obchodzą lekcje. - prychnął, puszczając mnie. - Nic się nie stanie, jak opuścimy kilka godzin. - zaśmiał się cicho, łapiąc mnie za dłoń i ciągnąć w stronę wyjścia. 


Podjechaliśmy pod niewielką kawiarnię, która znajdowała się w centrum miasta. W drodze do tego miejsca w aucie panowała absolutna cisza. Niezręczna cisza. Parę razy próbowałam rzucić jakimś tematem. Lecz za każdym razem, gdy otwierałam usta to automatycznie je zamykałam, gardząc się w myślach. Zauważyłam też kilkukrotnie, jak chłopak próbował coś powiedzieć, ale zawsze się rozmyślał i tak samo jak ja, siedział cicho.

Wchodząc do środka Brain puścił mnie przodem, za co mu podziękowałam skinięciem głowy. Siedliśmy przy pierwszym stoliku, zaraz obok drzwi. Mierzyliśmy się wzrokiem, lecz nikt się nie odezwał. Gdy chłopak już otwierał usta pojawiła się kelnerka. 

-Dzień dobry! Czy mogę przyjąć wasze zamówienie? - powiedziała to z takim uśmiechem, że aż ja sama miałam ochotę szczerze się uśmiechnąć. Była to na pierwszy rzut oka bardzo pozytywna dziewczyna. 

-Poproszę ciasto marchewkowe i Frappuccino. - dziewczyna z zaczerwienionymi policzkami zapisała w swoim notatniku zamówienie Braina, po czym kątem oka na mnie  spojrzała. 

-A ty? 

-Poproszę to samo. - posłałam jej słaby uśmiech. Po chwili zniknęła, zostawiając naszą dwójkę samą.

-Czemu się tak cały czas uśmiechasz? - nie wytrzymałam panującej ciszy i jego spojrzenia. Dodatkowo cały czas się na mnie patrzył, szeroko uśmiechając. 

-Nie mogę się nadziwić. Ani sobie, ani tobie. - zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co u chodzi.

-Nie rozumiem o co ci chodzi. 

-Tyle żyłem w nieświadomości. - popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, a on jedynie głupkowato się uśmiechał. 

-Swojej głupoty? - zaśmiał się cicho, kręcąc głową. 

-Nie. Nie domyślałem się, że ty czujesz to samo, co ja. 

-To czemu nic nie powiedziałeś? 

-To samo mógłbym powiedzieć o tobie. - przerwał, gdy kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Gdy zniknęłam kontynuował. - Ale jeśli mam odpowiedzieć, to powiem prawdę, bałem się. Ale zamiast słów, pokazywałem, co czuję. Nie umiałem powiedzieć ,,Kocham cię'', ale tak zachowywałem. Nic nie zauważyłaś? - spytał, patrząc dokładnie w moje oczy.

-N-nie wiem. Nie zwracałam na to uwagi jakoś. - bąknęłam i mogłam zauważyć jego smutny wzrok. 

-Ale czułam, że jest jakoś inaczej, nie tak jak kiedyś. Lecz mówiłam sobie, że się mylę, że to jest niemożliwe. 

-A wiesz co jest najprzyjemniejsze, najlepsze, najmocniejsze?

-Nie wiem. 

-To co jest niemożliwe. Jak to, co żywimy do siebie. Chociaż w tym wypadku, nawet teraz, kiedy wiemy, jak jest między nami to jest niemożliwe. 

-Dlaczego niby?

-Bo jesteś z Niallem. - mówiąc to, widziałam, że sprawia to u niego smutek.

-To z Niallem... Nie jest na serio. - gdy to powiedziałam podniósł na mnie zszokowany wzrok. 

-Jak to? 

-Wpadł na pomysł, byśmy udawali parę, bo uważał, że ty coś do mnie czujesz i chciał coś zrobić w tym kierunku. 

-Czyli kłamaliście ze swoim związkiem?

-Tak. 

-Uff, na szczęście. - westchnął, a ja zmarszczyłam brwi. 

 -Cieszysz się?  

-No tak. Nie jesteście na serio razem, nie kochacie się. I jak tu nie być szczęśliwym? -  uśmiechnął się szeroko, a ja z nim. 


Wyszliśmy z kawiarni, kierując się do zaparkowanego auta.  W milczeniu znaleźliśmy się w środku. Chłopak zamyślony wpatrywał się w widok za przednia szyba, marszcząc brwi. 

-Wiesz... - zaczął. 

-Tak? 

-Zawsze chciałem to zrobić, a teraz to mogę zrobić bez konsekwencji. 

-Co masz na myśli?

-To. - powiedział, odwracając się w moją stronę. Nachylił się na de mną, łącząc nasze usta w czułym pocałunku. Oderwał się na sekundę, mówiąc. 

-Kocham cię Kendall. 

-Kocham cię Brain.


Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz