-Wiesz co zauważyłam? - powiedziałam do Braina, który leżał na moim łóżku i nie odrywał wzroku od ekranu komórki.
-Co? - zapytał, marszcząc brwi.
-Gdy jedziemy od ciebie do szkoły, to zawsze się przez ciebie spóźniamy. A jeśli ode mnie, to zawsze przeze mnie.
-W większości przez ciebie. - mruknął, przesuwając palcem po ekranie.
-Nieprawda. - zaprotestowałam, nachylając się nad lustrem, by dokładniej zatuszować rzęsy.
-Nie zaprzeczaj prawdzie, bo z nią nie wygrasz. - wymamlał, zmieniając pozycję z brzucha na plecy.
-Po dłuższym przebywaniu w moim towarzystwie zrobiłeś się strasznie mądry. - powiedziałam niezwykle poważnie.
-Taa, i co jeszcze? - prychnął.
-Frytki. - mruknęłam, wystawiając chłopakowi język.
-Do McDonalda za daleko mamy. A po za tym i tak nie będziemy jeść, bo później mamy mecz.
-A co ma piernik do wiatraka?
-Jeśli pójdziemy zjeść to żarcie, to będziemy na zerze. A jeśli nie, to może schudniesz. - odłożyłam pędzel, odwracając się do chłopaka.
-Czy ty uważasz, że jestem gruba? - położyłam ręce na klatce piersiowej, patrząc na niego wyzywająco.
-Nie, skąd ci to przyszło na myśl?
-Czyli mogę żreć ile chcę? - zapytałam podejrzliwie.
-A rób co tam chcesz. Ale później nie drzyj się, jak nie zmieścisz mi się na łóżku. - zaśmiał się cicho, a mi do śmiechu nie było, chociaż wiem, że żartował.
-Jak ci nie pasuje, to wcale nie musimy. Mam swój dom i wielkie łóżko, które mnie pomieści. - powiedziałam, cicho prychając. Wstałam od stolika i podeszłam do łóżka, by wziąć moją torbę, która leżała obok nogi Braina.
-Obrażiłaś się?
-Nie.
-To co?
-Wkurwiłam się. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Chłopak westchnął i podniósł się z łóżka, by po chwili stanąć obok mnie.
-A ty tak serio? - zapytał, patrząc na mnie.
-Nie, na niby. - powiedziałam, na co parsknął.
-Jeju, obrażasz się o byle co. Powinnaś wiedzieć, że jesteś moją najpiękniejszą księżniczką. - chłopak wtulił się we mnie od tyłu, chowając głowę między moimi włosami.
-Po prostu czasem w to nie wierzę. - powiedziałam cicho.
-A powinnaś.
***
-Gotowi?! - krzyknął trener, patrząc na nas surowo. Cała drużyna stała przed Ashtonem w szeregu. Mieliśmy na sobie czarne stroje z żółtymi elementami. Do kompletu były jasne spodenki, który jak na mój gust były zbyt krótkie, ale co się dziwić, jak Ash je wybierał.
-Gotowi! – odkrzyknęli wszyscy, wypinając klatkę piersiową do góry.
-A z kim w ogóle gramy? – zapytałam głupio, przez co większość osób spojrzało się na mnie jak na idiotkę.
-Z drużyną nowojorską z jakiegoś najlepszego liceum. – odpowiedział trener Irwin, kręcąc na mnie głową. Zacisnęłam usta, słysząc pochodzenie przeciwnej drużyny. Tamta szkoła cały czas mnie prześladuje. Boję się tego.
-Coś ty taka wystraszona? – szturchnął mnie w bok Niall, obserwując moją reakcję po wcześniejszych słowach.
-A nic. Coś mi się przypomniało. – uśmiechnęłam się sztucznie, w co chłopak chyba uwierzył, bo po chwili odwzajemnił uśmiech i odwrócił wzrok. Spojrzałam w bok, na postać Braina, który ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się we mnie.
-Nie patrz się tak na mnie, bo mnie zawstydzasz. – mruknęłam, czując jak moje policzki zaczynają się czerwienić.
-Jak tak na ciebie działam samym spojrzeniem, to się boję co będę z tobą robił, gdy cię dotknę. – zaśmiał mi się cicho do ucha. Teraz aż moje policzki płonęły. Odwróciłam wzrok, jednak po chwili blondyn objął mnie wokół ramion, posyłając mi szeroki uśmiech.
-Dobra, Brainek, nie moletuj Kendallki. Wszyscy ruszać dupska i szybka rozgrzewka, bo zaraz zaczynamy. - odparł ze śmiechem Irwin.
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Novela JuvenilOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...