Rozdział 56

14.6K 1K 68
                                    


-Wiesz co zauważyłam? - powiedziałam do Braina, który leżał na moim łóżku i nie odrywał wzroku od ekranu komórki. 

-Co? - zapytał, marszcząc brwi. 

-Gdy jedziemy od ciebie do szkoły, to zawsze się przez ciebie spóźniamy. A jeśli ode mnie, to zawsze przeze mnie. 

-W większości przez ciebie. - mruknął, przesuwając palcem po ekranie. 

-Nieprawda. - zaprotestowałam, nachylając się nad lustrem, by dokładniej zatuszować rzęsy. 

-Nie zaprzeczaj prawdzie, bo z nią nie wygrasz. - wymamlał, zmieniając pozycję z brzucha na plecy. 

-Po dłuższym przebywaniu w moim towarzystwie zrobiłeś się strasznie mądry. - powiedziałam niezwykle poważnie.

-Taa, i co jeszcze? - prychnął. 

-Frytki. - mruknęłam, wystawiając chłopakowi język. 

-Do McDonalda za daleko mamy. A po za tym i tak nie będziemy jeść, bo później mamy mecz. 

-A co ma piernik do wiatraka?

-Jeśli pójdziemy zjeść to żarcie, to będziemy na zerze. A jeśli nie, to może schudniesz. - odłożyłam pędzel, odwracając się do chłopaka. 

-Czy ty uważasz, że jestem gruba? - położyłam ręce na klatce piersiowej, patrząc na niego wyzywająco. 

-Nie, skąd ci to przyszło na myśl?

-Czyli mogę żreć ile chcę? - zapytałam podejrzliwie. 

-A rób co tam chcesz. Ale później nie drzyj się, jak nie zmieścisz mi się na łóżku. - zaśmiał się cicho, a mi do śmiechu nie było, chociaż wiem, że żartował.

-Jak ci nie pasuje, to wcale nie musimy. Mam swój dom i wielkie łóżko, które mnie pomieści. - powiedziałam, cicho prychając. Wstałam od stolika i podeszłam do łóżka, by wziąć moją torbę, która leżała obok nogi Braina. 

-Obrażiłaś się? 

-Nie. 

-To co?

-Wkurwiłam się. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami. Chłopak westchnął i podniósł się z łóżka, by po chwili stanąć obok mnie. 

-A ty tak serio? - zapytał, patrząc na mnie. 

-Nie, na niby. - powiedziałam, na co parsknął. 

-Jeju, obrażasz się o byle co. Powinnaś wiedzieć, że jesteś moją najpiękniejszą księżniczką. - chłopak wtulił się we mnie od tyłu, chowając głowę między moimi włosami. 

-Po prostu czasem w to nie wierzę. - powiedziałam cicho.

-A powinnaś. 


***

-Gotowi?! - krzyknął trener, patrząc na nas surowo. Cała drużyna stała przed Ashtonem w szeregu. Mieliśmy na sobie czarne stroje z żółtymi elementami. Do kompletu były jasne spodenki, który jak na mój gust były zbyt krótkie, ale co się dziwić, jak Ash je wybierał.

-Gotowi! – odkrzyknęli wszyscy, wypinając klatkę piersiową do góry.

-A z kim w ogóle gramy? – zapytałam głupio, przez co większość osób spojrzało się na mnie jak na idiotkę.

-Z drużyną nowojorską z jakiegoś najlepszego liceum. – odpowiedział trener Irwin, kręcąc na mnie głową. Zacisnęłam usta, słysząc pochodzenie przeciwnej drużyny. Tamta szkoła cały czas mnie prześladuje. Boję się tego.

-Coś ty taka wystraszona? – szturchnął mnie w bok Niall, obserwując moją reakcję po wcześniejszych słowach.

-A nic. Coś mi się przypomniało. – uśmiechnęłam się sztucznie, w co chłopak chyba uwierzył, bo po chwili odwzajemnił uśmiech i odwrócił wzrok. Spojrzałam w bok, na postać Braina, który ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się we mnie.

-Nie patrz się tak na mnie, bo mnie zawstydzasz. – mruknęłam, czując jak moje policzki zaczynają się czerwienić.

-Jak tak na ciebie działam samym spojrzeniem, to się boję co będę z tobą robił, gdy cię dotknę. – zaśmiał mi się cicho do ucha. Teraz aż moje policzki płonęły. Odwróciłam wzrok, jednak po chwili blondyn objął mnie wokół ramion, posyłając mi szeroki uśmiech.

-Dobra, Brainek, nie moletuj Kendallki. Wszyscy ruszać dupska i szybka rozgrzewka, bo zaraz zaczynamy. - odparł ze śmiechem Irwin. 


Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz