Stałam jak słup soli, wpatrując się, w powoli idącego w moim kierunku Braina. Jego kroki były powolne, jakby chciał opóźnić te chwilę, ale i tak dla mnie przemieszczał się bardzo szybko. Co parę kroków moje ciało zaczęło się bardziej trząść, niczym galareta. Gdy był już zaledwie pół metra ode mnie zatrzymał się gwałtownie, nie odrywając ode mnie wzroku. Oddychaliśmy ciężko i głęboko, nie potrafiąc spojrzeć nigdzie inszej niż nasze oczy. Po chwili, która była dla mnie niczym dobre kilkanaście minut chłopak niebezpiecznie pokonał odległości dzielącą nas. Zamknął mnie w mocnym uścisku, że mogłam poczuć, jak powoli krew nie dochodzi mi do niektórych organów. Parę sekund później, które wydawały się dla mnie długimi minutami oderwał się ode mnie, analizując swoimi błękitnymi oczami zieleń mojego spojrzenia.
– Kendall, to naprawdę ty? – zapytał, jakby naprawdę nie mógł uwierzyć, że tu jestem. Niepewnie pokiwałam głową, na co on szeroko się uśmiechnął, znów zamykając mnie w ciasnym uścisku.
– Przepraszam cię Kendall, to wszystko moja wina – zaczął cicho. Oderwałam się od niego, gwałtownie mu przerywając.
– W którym niby momencie to twoja wina?
– Gdybym się tak nie zdenerwował, nie wpadłabyś pod ten samochód, nie miałabyś tego cholernego wypadku i prawdopodobnie nie było by żądnej tej twojej śmierci. A tak ogóle, czemu ty żyjesz? – spytał, przez co ostatnie zdanie delikatnie zachichotałam. – Znaczy, nawet nie wiesz, jak się cieszę, ze jesteś tu z nami, tylko po prostu tego nie rozumiem. Byłem przecież tam, gdy umierałaś i nagle cię widzę normalną, zdrową w szkole. Jak? – dopytywał się. Mogłam się domyślić, ze będzie miał miliony pytań, nie co dzień ktoś, kogo znasz jednego dnia umiera, później nagle odradza się jak w jakiejś grze, a za parę dni chodzi już normalnie do szkoły.
– Nie wiem, jak ci to wyjaśnić, lekarze mówią, że tak po prostu moje serce zaczęło ponownie działać, choć przedtem, mimo dłuższej pomocy reanimacji nie dali rady mnie odratować. – Pokiwał zrozumiale głową, spuszczając wzrok.
– Przepraszam cię Kendall, gdyby nie ja, to byś nie musiała tego wszystkiego przeżywać.
– Brain! – krzyknęłam ze zdenerwowania, na co chłopak zamilkł, wpatrują się we mnie niezrozumiale. Po chwili kontynuowałam. – Zrozum, że właśnie twojej winy w tym wszystkim jest najmniej, a najwięcej mojej. Ja jestem osobą, przez którą musieliśmy przeżywać to wszystko. Gdybym nie znalazła tego cholernego numeru na kartce i nie oszukiwała cię przez kilka tygodni na temat mojej tożsamości to by się nie zdarzyło.
– Ale ja nie żałuję. – odparł po chwili, a ja przystanęłam, nie rozumiejąc o co chodzi.
– Czego nie żałujesz? – spytałam po chwili.
– Tej całej sytuacji. Nie żałuję, że zgubiłem wtedy ten numer, może i dobrze, że nie zostawiłem go wtedy tej kelnerce. – Zaśmiał się cicho, kontynuując. – Nie żałuję, że wtedy do mnie napisałaś i prowadziliśmy wspólne, czasem dziwne rozmowy. Nie żałuję tego spotkania, choć przez to ucierpiałaś. Niczego nie żałuję – odpowiedział, a ja stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
– Czemu? – zapytałam cicho, nie chcąc, by chłopak mnie dosłyszał, jednak i tak usłyszał moje szepty.
– Co czemu?
– Czemu mnie nie nienawidzisz? Nie czujesz do mnie obrzydzenia? – zapytałam wprost, to, co leżało mi na sercu.
– Nie mam powodów by cię nienawidzić, Kendall. Nie żywię do ciebie żadnego wrogiego uczucia, ale wręcz przeciwnie, bardzo cię lubię.
– Też cię lubię Brain. – Uśmiechnęłam się. – Ale dalej nie mogę zrozumieć, dlaczego po tym wszystkim co ci zrobiłam nie jesteś nawet zły, czy obrażony na mnie. Po prostu nie mogę tego wszystkiego zrozumieć – powiedziałam szczerze.
– Nie potrafię się na ciebie długo gniewasz, sama o tym wiesz. Ale wiesz czemu wybaczyłem ci to? – Pokręciłam głową, nie miałam pojęcia, a właśnie tego chciałam się od niego dowiedzieć.
– Kendall, ja cię ko...
– Braini! Braini!
Nie mógł dokończyć, gdyż usłyszeliśmy jakiś krzyk za nami. Odwróciliśmy się i ujrzeliśmy Madison, która niezgrabnie biegła przez cały plac szkolny na swoich wysokich szpilkach, co chwilę potykając się o wystający chodnik. Gdy była już koło nas przytuliła się mocno do Braina.
– Gdzie mi uciekłeś? – powiedziała uśmiechając się, a później spojrzała na mnie, a na jej twarzy wstąpił znaczny grymas.
– O, Kendall, miło cię widzieć. Podobno nie żyłaś – odparła na luzie, gdyby to było nic.
– Odpowiedziałabym, że również mi cię miło widzieć, ale w domu nauczono mnie, że nie powinno się kłamać. – Uśmiechnęłam się sarkastycznie i odwróciłam się na pięcie, wracając do budynku szkoły.
– Kendall, czekaj! – krzyczał za mną Brain.
– Później pogadamy, spędź teraz czas ze swoją dziewczyną – odpowiedziałam, nakładając na swoją twarz maskę obojętności i weszłam do budynku szkolnego.
Zaraz po tym, jak wróciłam na korytarz, zaczął dzwonić dzwonek, a przedtem puste korytarze zaczęły się napełniać od uczniów, którzy wyszli na przerwę. Wtopiłam się między nich, kierując się do szatni, by przebrać się na zbliżający się WF. Myśląc o tym przedmiocie przypomniałam sobie, że muszę ustalić z Ashem jakiś konkretny grafik moich ćwiczeń, bo zazwyczaj nigdy nie wiedziałam kiedy mam trening, on jedynie mi wtedy pisał wiadomość, informując mnie o tym. Gdy przyjdę do domu będę musiała do niego pojechać na siłownie i to załatwić.
***
Zmęczona szłam do domu, nucąc pod nosem piosenki, które nabrzmiały w moich słuchawkach. Powoli, nie spiesząc się nigdzie. Było dopiero parę minut po godzinie 15. A w domu na pewno nie będzie jeszcze Zayna, a rodzice, no cóż, tata zapewne wrócił już do pracy, chodź mu jasno powiedziano, że nie może, musi odpoczywać. Ale on zawsze wie swoje. A mama to na pewno jest jeszcze w pracy. Wiec pozostaję mi samotny obiad przy moim serialu i nauka dopóki ktoś nie przyjdzie. Ugh, mogłam jeszcze zostać w domu, a nie już iść do tej szkoły.
Wchodząc do domu, rzuciłam torbę w kat przedpokoju, tak samo robiąc z moimi trampkami. Poszłam do kuchni, sprawdzając zawartość lodówki. Gdy już wyciągałam produkty na spaghetti, na które naszła mnie ochota usłyszałam dzwonek do drzwi, który było słychać w całym domu. Podeszłam do drzwi, a gdy je otworzyłam gwałtownie się zatrzymałam, nie wierząc swoim oczom.
~~~~
Znowu zrobię zagadke dla Was, kto tym razem zawitał u naszej Kendall? :D Pewnie większość się ucieszy (tak z 80% z was XD)
A tak ogólnie, to zapraszam na nową supi książkę mojej przyjaciółki ,,Teksty na podryw'' autorstwa Ma ona bardzo dużo takich tekstów, mówię Wam XD

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...