Rozdział 45

17.7K 1.1K 72
                                    

Jedliśmy ny obiad, rozmawiając na wszystkie tematy, które poruszaliśmy. Śmialiśmy się, czasem nawet kłócąc się o jakieś błahostki. 

-Idziemy już? - zapytał mnie, gdy obydwoje skończyliśmy jeść.

-Jeśli chcesz/ - wzruszyłam ramionami, wstając z krzesła. Chłopak powtórzył mój ruch, patrząc na coś w oddali. 

-Coś się stało? -zapytałam go, zakładając na siebie narzucany sweter. 

-Nic.... Wydawało mi się, że widzę kogoś znajomego, ale chyba mi się przywidziała. - mruknął, również zakładając  na siebie kurtkę. 

-Może. Ale dobra, chodźmy już, obiecałeś mi coś. 

-Co ci obiecałem? - popatrzył na mnie, łapiąc mnie za rękę i wyszliśmy z budynku. 

-Gadałeś coś o jakimś zabawianiu się. Nie pamiętasz? - uśmiechnęłam się szeroko, widząc jego niedowierzającą minę. Spoglądnął na mnie przerażony. 

-Ty tak na poważnie?

-Jasne, że nie. Najpierw ślub, później dzikie seksy. - prychnęłam. widząc jego minę. 

-Naprawdę chcesz to zrobić dopiero po ślubie? - zapytał. 

-Nazywaj rzeczy po imieniu Brain. I nie, nie zamierzam uprawiać seksu dopiero po ślubie, po prostu miałeś wtedy fajną minę, gdy ci tak powiedziałam. - uśmiechnęłam się zwycięsko, gdy na jego twarzy przeszedł cień lekkiego grymasu. 

-Nienawidzę cię.

-Kochasz mnie głuptasie. 

-Niestety. - westchnął, otwierając drzwi do auta.

-Brain! - usłyszeliśmy damski głos. Odwróciliśmy głowę do tyłu, widząc dwójkę dorosłych osób, którzy zmierzali w naszym kierunku. Od razu ich rozpoznałam. 

Brain, kochanie! Czemu nie dzwonisz, miałeś wpaść na obiad w tamtą niedzielę. - przywitała się ze swoim synem starsza kobieta.

-Miałem dużo nauki, całkiem mi to wyleciało z głowy, ale w ta niedzielę na pewno będzie/ - powiedział chłopak. Jego mama się uśmiechnęła, gdy spojrzała na mnie. 

-Kendall? Ależ ty wyrosła, pięknie wyglądasz! 

-Dziękuję proszę pani. - uśmiechnęłam się lekko. 

-Cóż moje oczy widzą. - do rozmowy włączył się tata Braina. -Wy jesteście razem? 

-Tak. - odpowiedzieliśmy równocześnie, z czego się po cichu zaśmialiśmy. 

-Czemu nam nic nie powiedziałeś? - oburzyła się jego mama.

-Nie miałem okazji, by wam powiedzieć. I tak pewnie byliście bardziej zajęci Cameronem. - prychnął.

-Nie bądź zazdrosny Brain. Sam mógłbyś kiedyś odwiedzić swojego siostrzeńca i swoją siostrę. 

-Ona tez by mogła. Sami wiedzie, że mam pełno nauki. - uśmiechnął się sztucznie w ich stronę/Jego mama westchnęła, nie wiedząc pewnie co już powiedzieć. Ja natomiast siedziałam cicho, nie chcąc się wtrącać w ich sprawy.

-Znowu się kłócą. - mruknął pan Horan. Spojrzał na mnie. -Macie jakieś plany na teraz?

-Mieliśmy jechać do Braina. - dowiedziałam. Mężczyzna klasnął w dłonie, patrząc na swoją żon ę. 

-No to może wpadniemy do ciebie synku. Co ty na to? - zapytał z wielkim bananem na twarzy. Młodszy Horan przewrócił oczami, cicho wzdychając.

-Jasne, i tak nie mieliśmy żadnych planów. 

-No to doskonale. Jedźmy już, pogadamy sobie, tak dawno nie widziałam Kendall. - powiedziała z wielkim uśmiechem pani Horan

Zaśmiałam się cicho, widząc minę Braina. Widać było, że był niezadowolony, że jego rodzice nam przeszkodzili. Nawet tego nie ukrywał/ 

-Daj spokój Brain, nadrobimy to później. - szepnęłam mu na ucho, pocierając dłonią jego ramię. 

-Mam nadzieje. - burknął, wchodząc do auta. Kątem oka zauważyłam jak jego rodzice wsiadają do swojego czarnego Mercedesa zaparkowanego trzy miejsca dalej. 

-Wsiadaj np, nie możesz oderwać wzroku od mojego ojca. - zaśmiał się cicho. O, humorek wrócił. 

-Jaki ojciec, taki syn. Chociaż prawdę powiedziawszy podobają mi się starsi. - powiedziałam z nutką podniecenia, zajmując miejsce pasażera.

-Powiedz, że żartujesz. - mruknął jakoś bez przekonania chłopak, patrząc na mnie z niedowierzaniem. 

-Oczywiście kochanie, przecież wiesz, że jesteś moim ulubionym Horanem. - pochyliłam się nad nim, złączając nasze usta razem. 


Rozdział trochę do dupy i długo na niego czekaliście, przepraszam za to. Jednak moja kochana zjebała mi klawiaturę, że nie da się na niej pisać, działają jedynie chyba z pięć literek i musiałam szukać jakiejś klawiatury, która bym mogła dopiąć zamiast niej. Jakoś nie lubię pisać rozdziałów na telefonie, nie jest to dla mnie swobodne tak bardzo,. jak na komputerze, więc musiałam jakoś szybko to ogarnąć. 

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz