-Matko, ile Louis zaprosił osób. - mruknęłam, gdy zauważyłam ilość zaparkowanych aut przed jego mieszkaniem.
-Typowy Louis. - zaśmiał się cicho chłopak, parkując obok czarnego Jaguara. Wysiedliśmy wspólnie z auta, łapiąc się za rękę.
-To Madison? - zapytałam, mrużąc oczy. Chłopak popatrzył w tym samym kierunku. Stała tam, oparta o o wysokiego bruneta z zaczesaną grzywką do boku. Popijał duszkiem piwo, nie odrywając wzroku od rozgadanej Madison, która żywo dyskutowała o czymś z Vilde, dziewczyną z kółka teatralnego.
-Chodź, nie zwracaj na nią uwagi. - powiedział Brain, ciągnąc mnie do przodu.
-Czekaj, co to jest za chłopak? Kojarzę go skądś. - popatrzyłam ponownie na bruneta, który w tym momencie zawiesił na mnie wzrok. Uśmiechnął się do mnie prawie niezauważalnie.
-Z tego co mi mówił Matt z drużyny koszykarskiej to jakiś William. Chodzi on do Liceum Baylor University w Nowym Yorku. - powiedział marszcząc brwi, spoglądając na chłopaka. Wytrzeszczyłam oczy, słysząc do jakiej szkoły chodzi chłopak.
-Chodźmy już do środka. - poprosiłam cicho.
-Jasne. Musimy znaleźć gospodarza domu. - pociągnął mnie za rękę do środka. Przeszliśmy obok wspomnianego wcześniej bruneta, który mrugnął do mnie okiem, uśmiechając się przy tym. Popatrzyłam na niego pytająco, jednak nie mogłam zdążyć zobaczyć jego reakcji, gdyż weszłam do środka.
-O, tam jest! - Brain przekrzyczał muzykę, pociągając moją rękę w kierunku dużej, zielonej kanapy na środku salonu. Na niej siedzieli obok siebie Niall, Harry wraz z Louisem. Cała trójka trzymała w rękach czerwone kubki z jakimś napojem, który w mgnieniu oka znikał.
-Hej wam. - przywitałam się, siadając obok farbowanego blondyna.
-Witam młodą parę. - odezwał się brunet, szczerząc się do nas jak idiota.
-Na ślub za wcześnie. - powiedział Brain, siadając obok mnie, przez co zrobiło się ciasno.
-Najpierw dzieci, później studia, a na końcu ślub. Tak teraz się to robi. - zaśmiał się melodyjnie Louis, biorąc łyka z plastikowego kubeczka.
-Louis zawsze taki szczery. - uśmiechnął się sarkastycznie Horan w kierunku swojego przyjaciela.
-Zawsze i wszędzie. - puścił mu oczko.
-Otaczają mnie sami idioci. - mruknęłam, wyciągając z rąk Nialla kubeczek, biorąc z niego łyka.
-Przynajmniej masz towarzystwo równe sobie. - wzruszył ramionami Harry, który po chwili zachichotał, gdy walnęłam go z łokcia.
-Braini, opanuj swoją dziewkę, bo jest jakoś dziwnie pobudzona. - odezwał się lokowaty, cicho się śmiejąc.
-Mówiłam? Mówiłam. Sami idioci wokół mnie. - mruknęłam, krzyżując ramionami na klatce piersiowej.
-Styles ma trochę racji. - odezwał się chłopak siedzący obok mnie. -Dzisiaj jesteś jakaś taka ożywiona. Może to przez ten drink? - mój chłopak próbował być poważny, ale jakoś mu to nie wychodziło.
-Zamknij się. Nigdy nie mogę się zabawić. - burknęłam.
-Nie denerwuj się mycho, przed nami cały wieczór. - uśmiechnął się szeroko.
****
Było gdzieś po 23, a ludzi ciągle przybywało. Impreza stawała się coraz głośniejsza i zabawniejsza. W tym czasie poznałam dwójkę dziewczyn, Noorę i Evę, które chodzą do liceum w Nowym Yorku, o którym mi mówił pan Black. Gdy im powiedziałam, że jest możliwość, że będę z nimi kontynuowała tam naukę strasznie się ucieszyły. Jednak to zależy tylko ode mnie i od mojego wyniku w konkursie. Czy w ogóle ta propozycja będzie aktualna. Mimo, że polubiłam dziewczyny, to nie chcę tej możliwości. Chciałabym zostać tu, z Brainem, tatą. Ze wszystkimi. Ale...
-Kendall. - wybełkotał Brain, pojawiając się nagle obok mnie. Widać było, że trochę wypił.
-Brain. - zachichotałam, gdy chłopak objął mnie, układając głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Chodźmy na górę. Tu jak strasznie głośno. - szepnął w moją szyję, przez co poczułam ciarki na całym moim ciele.
-Na górze pewnie też jest dużo osób. - jęknęłam cicho, będąc pijaną.
-W pokoju siostry Louisa nie ma nikogo. Mam klucz. - zamruczał.
-Ale na chwilę, muszę później znaleźć jeszcze Noorę.
-Jasne skarbie, chodź. - pociągnął mnie za rękę. Weszliśmy niezgrabnie na schody, próbując ominąć osoby siedzące, ewentualnie leżące na nich.
-Uważaj, bo zabijesz siebie albo kogoś. - mruknął chłopak, gdy prawie wylądowałam na twarzy jakiegoś szatyna, który prowadził dialog z butelką po piwie.
-Nie moja wina, że sami mi pod nogi włażą. - burknęłam, pokonując ostatni schodek. Brain podszedł do jakiś drzwi na końcu korytarza, które były zamknięte. Wyciągnął z kieszeni spodni niewielki, metalowy klucz i wsadził go do dziurki, przekręczając go. Drzwi się otworzyły. Weszliśmy do środka, gdzie zaświeciłam światło. Był to niewielki pokój, ale za to bardzo łatnie zrobiony. Ściany były koloru jasnego fioletu, tak samo jak pościel i poduszki na łóżku oraz puchowy dywan. Większość mebli była pomalowana na biało lub szaro, co całkiem fajnie się komponowało.
-Gdzie jest siostra Louisa? - odwróciłam się do chłopaka, który zamknął z powrotem drzwi. Kluczyk położył na biurko, po czym spojrzał na mnie.
-Pojechała z rodzicami do dziadków. - odpowiedział chłopak, podchodząc do mnie. Położył swoje dłonie na moich biodrach, przyciągając mnie do siebie.
-A tak ogólnie, dlaczego zamknąłeś drzwi? - wybełkotałam. Mogłam nie pić tych kilku shotów i piw.
-Chciałem, byśmy byli sami. - szepnął mi do ucha. Po chwili poczułam jego usta na moim policzku, które schodziły powoli na szyję. Czułam na niej delikatne pieczenie, spowodowane mokrymi pocałunkami chłopaki.
-Pięknie dzisiaj wyglądasz. - cuchnął w zaczerwienie na mojej szyi.-Ja zawsze tak wyglądam. - prychnęłam. Zachichotał cicho, podnosząc twarz do góry.
-Ale dzisiaj wyjątkowo seksownie. Naprawdę. i jesteś cała moja. Tylko moja. - uśmiechnął się szeroko. Złączył nasze usta, chwilami pogłębiając pocałunek. Wplotłam swoje ręce w jego gęste włosy, na co zamruczał niczym kotek.
Poczułam pod plecami miękki materiał kołdry. Ręce chłopaka zaczęły jeździć po mojej moich nagich udach. Niejednokrotnie chłopak zahaczył palcami o rąbek sukienki, którą by mogła jak dla zostać już ściągnięta.
-Mogę? - zapytał Brain, a ja pokiwałam głową, wiedząc o co chodzi. Po chwili moja biała sukienka leżała już za łóżkiem.
~~
My name is Polsat. Of course. :))))))))))))))))))))

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...