-A to popularna na całym świecie Statua Wolności autorstwa wybitnego Frédérica Auguste'a Bartholdiego. - siwowłosy mężczyzna wskazał na prawie 100 metrową rzeźbę.
-To jest ten pomnik co był w San Andreas z sercem? - zapytał Thomas, szturchając w bok swojego brata bliźniaka, Evena.
-Ale ta Statua jest w Nowym Yorku, no tutaj przed nami. - stwierdził niepewnie, spoglądając kątem oka na pomnik.
-No ale graliśmy kiedyś w GTA to gdzieś tam wszedłeś do tej kobiety i tam było te takie żywe serce, co nie. - wytłumaczył bratu, przez co kilka osób z tyłu zaczęła się głośno śmiać.
-Nie dobijajcie mnie chłopcy tymi waszymi jakimiś dziecinnymi grami. - mruknęła pani Robinson, rzucając bliźniakom surowe spojrzenie.
-Dziecinnymi? Jak moja babcia zobaczyła, że zabiłem w tej grze jakąś tanią dziwkę to chciała mnie przeświecić. Ale no kurde, ta grafika jest tak wkurwiająca, ze mam ochotę zabijać tam wszystkich po kolei. - jęknął jeden z braci. Słyszałam cichy śmiech, który należał do trenera Irwina, jednak z tej racji, że jest tu nauczycielem, to próżnować opanować się.
-McConnors! Co to za słownictwo? - kobieta się oburzyła, robiąc się cała czerwona ze złości.
-Każdy tak mówi, wiec niech się pani nie spina tak. - mruknął z przekąsem chłopak, wyciągając telefonz kieszeni bluzy.
-Ale nikt przy mnie chłopce. Szacunku trochę! - zaczęła na niego wrzeszczeć, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia mijających nas nowojorczyków.
-Może na dzisiaj zakończymy naszą wycieczkę i pojedziemy do hotelu? - zaproponował nerwowo przewodnik, rzucając okiem na swój zegarek, by sprawdzić która jest godzina.
-Tak będzie najlepiej, widać, ze większość osób jest już zmęczonych. - mruknął pan Black, patrząc na wszystkich uczniów.
-Ale głodny jestem noooo. - jęknął Niall, waląc głową w plecy Harr'ego.
-W hotelu mamy jadalnie to zjedzie coś sobie jakąś kolację, więc nie marudź, nie jesteś dzieckiem już. - głos zabrała znowu starsza nauczycielka biologii.
-Niby nie jestem dzieckiem, a palić i pić alkoholu to nie mogę. Ale hipokryzja. - prychnął blondyn, trącając z łokcia bruneta obok, który zaczął się z niego śmiać.
-Wracajmy już do hotelu, już. Mało brakuje, aby ktoś zrobił tu jakaś awanturę. - westchnął cicho Ashton, a wszyscy się z nim zgodzili.
***
-Kendall, mogę pożyczysz od ciebie suszarkę do włosów? - uniosłam wzrok znad książki, zerkając na wychylających się postać Emmy zza łazienkowych drzwi.
-Jasne, leży ona gdzieś tam na półce. - uśmiechnęłam się do niej lekko, wracając do lektury.
-Dzięki. - mruknęła, zamykając ponownie drzwi, gdzie po chwili było słychać odgłos suszarki. Przewróciłam następną kartkę papieru, coraz bardziej zagłębiając się w lekturę.
-Witam piękne panie. - do pokoju wszedł Niall, trzymając w ręku niewielkie, kartonowe pudełko. Za blondynem weszli po kolei Harry, Louis wraz z Brainem. Ostatni miał minę jakby szedł na ścięcie. I pewnie miał rację, jeśli tu wszedł.
-Co wy robicie? - zapytałam, poprawiając spadające ramiączko od mojej różowej piżamy.
-Tak smutno razem we dwie siedzicie, że postanowiliśmy jakoś was rozruszyć. A tak mówiąc, gdzie Emma? - brunet zaczął się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu dziewczyny.
-Myje się. - odpowiedziałam szybko, odkładając książkę na półkę.
-Niech szybko kończy. - mruknął Brain, odbierając od swojego blond przyjaciela karton i kładąc go na sąsiednim łóżku.
-Co to jest? - zapytałam, wskazując przedmiot leżący na pościeli Emmy.
-Pudełko. - odpowiedział Louis, który wgapiał się w telefon komórkowy.
-Konkretnie Louis, bardzo konkretnie. - prychnęłam. Chłopak westchnął, chowając urządzenie do kieszeni spodni. Podszedł do łóżka, ściągając papierowy wierzch. Wyciągnął z niego niewielką butelkę wina.
-Wino? Czy wy doszczętni zgłupieliście?Jak ktoś tu wejdźcie, to będziecie mieli przejebane. - mruknęłam.
-Dlatego trzeba je bardzo szybciutko wypić. W butelkę nie powinno się grać z pełną butelką. - uśmiechnął się Niall, biorąc ją do reki i wysoko wystawiając.

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Novela JuvenilOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...