Kendall POV
Weszłam niepewnie do klasy, czując wzrok wszystkich uczniów. Niektóre wyrażały codziennie te samą minę, że mają dość szkoły, natomiast inni byli zdziwieni, można nawet powiedzieć, iż w niektórych przypadkach przerażeni moim widokiem. Nie ubyło się też bez zdezorientowania nauczyciela.
– Kendall Malik? – zapytał.
– Tak mnie rodzice nazwali, proszę pana. – Uśmiechnęłam się sarkastycznie. Odwróciłam się i udałam się na sam koniec sali, siadając w ławce razem z Emmą, która zmarszczyła brwi, uważnie mi się przyglądając.
– Po szkole krążyły plotki, że miałaś wypadek, którego nie przeżyłaś – ciągnął dalej temat profesor Materson. Jest on strasznie ciekawski, zawsze musi wszystko wiedzieć, nawet takie informacje, które nauczyciela nie powinny w żadnym stopniu interesować.
– Jak widać, proszę pana, jestem tu cała i zdrowa. Te osoby, które wierzyły, że nie żyję, może tego chciały, bo sama nie wiem, skąd ktokolwiek w szkole się o tym dowiedział. Uważam, że to, co się stało, to prywatna sprawa – odparłam, może niezbyt miło, ale nie lubię, gdy ktoś wtyka nos w nie swoje sprawy. Nie powinno nikogo obchodzić, co się ze mną stało, dlaczego nagle zmartwychwstałam, dlaczego miałam ten wypadek. To nie ich sprawa.
– W pełni się z tobą zgadzam Kendall. – Uśmiechnął się profesor, a ja jedynie przewróciłam oczami, bo dosłownie przed chwilą wypytywał się o to, czy o to.
Po chwili nauczyciel zaczął pisać dzisiejszy temat lekcji, który automatycznie zapisałam w zeszycie. Po krótkiej chwili poczułam, mocne szturchniecie w bok. Odwróciłam się w tę stronę i zobaczyłam złą Emmę, która wręcz mordowała mnie wzrokiem.
– Chyba powinnaś mi wszystko wyjaśnić, nie sądzisz? – szepnęła, ale w jej głosie można było wyczuć nutę rozczarowania. Byłam na siebie zła, bo Emma przed te kilka dni myślała, że naprawdę nie żyję. Martwiła się na pewno tym wszystkim, że nie powiedziałyśmy sobie wszystkiego, nie zrobiłyśmy tak wielu rzeczy, które planowałyśmy.
– Na przerwie, dobrze? – odpowiedziałam, na co pokiwała głową i wróciła do lekcji. Całą godzinę czułam na sobie intensywny wzrok Briana, który siedział dosłownie za moimi plecami. Chciałam w jednej chwili się odwrócić i przeprosić za wszystko, ale bałam się, że nie będzie nawet chciał na mnie spojrzeć.
Po skończonej lekcji spakowałam książki do torby i gdy ją zapinałam, zostałam mocno pociągnięta za ramię i zaciągnięta do damskiej toalety. Po chwili stanęła przede mną Emma, z wyraźną zmarszczką na czole.
– Powiedz mi do cholery, jak to się stało, że Brain zadzwonił do mnie i do chłopaków spłakany, że nie żyjesz, bo umarłaś w wypadku, a nagle ty przyłazisz do szkoły? – wypaliła na jednym wdechu.
– Brain przeze mnie płakał? – zapytałam i poczułam uścisk na sercu. To moja wina, dobrze, że chłopak nic sobie przeze mnie nie zrobił. Miałabym go na sumieniu chyba całe życie.
– Nie zmieniaj tematu. O co tu chodzi? W tym, że umarłaś, też go okłamałaś?
– Nie! – gwałtownie zaprzeczyłam. – W parku powiedziałam mu prawdę, że to ja byłam tą jego Kendall i on się wkurzył i chciał pojechać, a ja za nim pobiegłam. Nawet nie wiem, kiedy nadjechał z naprzeciwka jakiś samochód. Dalej nic nie pamiętam, obudziłam się parę godzin później, gdy przy moim łóżku siedział Zayn i powiedział mi o wszystkim, że straciłam tętno i na parę minut umarłam, ale jakimś cudem przywrócono mi puls i ponownie zaczęłam oddychać – starałam się wytłumaczyć jej najkrócej, jak umiałam tą całą chorą sytuację.
– To wszystko jest popierdolone, ale powiedz mi jeszcze jedno, czemu Brain nadal myślał, że nie żyjesz? – Zadała to pytanie, którego się obawiałam.
– Poprosiłam Zayna i rodziców, by nie mówił, że się obudziłam – powiedziałam cicho.
– Dlaczego!? – zapytała, nie dowierzając.
– Sama nie wiem. Brian mnie nienawidzi przez te całe SMS-y i pomyślałam, że będzie lepiej, jeśli będzie nadal myślał, że nie żyję, bo nie będę musiała patrzeć, jak stracił do mnie zaufanie. Jak mnie znienawidził. Nie chciałam takiego widoku – odparłam.
– Kendall... – zaczęła mówić o wiele łagodniej – czemu ty uważasz, że on życzy ci jak najgorzej? To największa bzdura, jaką słyszałam! Nawet nie wiesz, jak on cierpiał, winił się. Uważał, że to wszystko jego wina. Powinnaś mu to jakoś wytłumaczyć.
– Jak to siebie wyobrażasz? Pójdę do niego i powiem, że przepraszam go za wszystko, że go okłamałam, choć i tak wiem, że mi nie wybaczy, choć go kocham.
– Kochasz go? – zapytała mnie. Zaniemówiłam, gdy zdałam sobie sprawę, co przed chwilą powiedziałam. Czy naprawdę go kocham? Chyba tak, ale zbyt późno to sobie uświadomiłam.
– Tak, nie, znaczy... – zaczęłam plątać się we własnych słowach. Emma jedynie patrzyła na mnie z małym uśmieszkiem, który chciała chyba ukryć, bo próbowała ubrać na twarz maskę obojętności, albo przynajmniej złości. Coś jest na rzeczy.
– Czemu się uśmiechasz? – spytałam zdziwiona jej zachowaniem.
– Powiedziałaś chyba pierwszy raz, że go kochasz, choć nie powiem, widać to po tobie – odpowiedziała na moje pytanie.
– Widać po mnie, co czuję? – zdziwiłam się, że dziewczyna wiedziała, ile znaczy dla mnie ten chłopak, choć sama tego nawet nie wiedziałam.
– I to bardzo. Bylibyście uroczą parą!
– Emma! Nie zapominaj, że go oszukiwałam przez dłuższy czas i on teraz za bardzo nie będzie chciał nawet ze mną rozmawiać – mówiłam zbulwersowana. – Z resztą Harry powiedział mi ostatnio, że Horan się zakochał i widziałam to nawet na własne oczy – dodałam szeptem.
– Co? Jak? Przecież... – zaczęła dziewczyna, ale jej przerwałam.
– Nieważne. Teraz jedynie liczy się dla mnie, żeby Brian nie czuł do mnie żalu. Muszę go przeprosić – stwierdziłam.
– No dobra, ale tej rozmowy jeszcze nie skończyłyśmy. – Pogroziła mi palcem i razem wyszłyśmy z łazienki w momencie, kiedy zadzwonił dzwonek. Wychodząc, jednak musiałam się zatrzymać, gdyż wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Podniosłam wzrok i zamarłam.
– Kendall, możemy porozmawiać?
~~~~~~~~
Kto zgadnie na kogo wpadła Kendall, ten dostanie dedyka. :P
I wielkie propsy dla kochanej @KiraRoza, która pomaga mi z poprawianiem rozdziałów :D Dziękuję kochana <3

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...