Nie poszliśmy z Brainem do szkoły, bo i tak nie widzieliśmy w tym sensu. Po tym jak każde z nas poszło się trochę ogarnąć w łazience poszliśmy na dół, do kuchni, gdzie chłopak przygotowywał śniadanie. Postanowił zrobić tosty. Szybkie i dobre.
-No proszę! Powiedz mi! - prosiłam blondyna, by mi powiedział, gdzie mnie zabiera. Bałam się czego mogę się tam spodziewać, więc wolałam być przygotowana.
-Nie mów z pełnymi ustami. - zbeształ mnie. -I nie, nie powiem, to niespodzianka.
-To niesprawiedliwe. - burknęłam, przeżuwając kanapkę i popijając je herbatą.
-Inaczej będziesz mi później mówiła. - uśmiechnął się, a w tym uśmiechu było coś ukrytego, ale nie wiem co.
-Nie bądź taki. - wydęłam usta, patrząc n niego błagającym wzrokiem.
-Jeśli teraz ci powiem, to zepsuję ci niespodziankę. - powiedział, nie przerywając jedzenia. Po tym już się nie odzywałam, a w spokoju kończyłam ostatniego tosta.
Po śniadaniu chłopak zaproponował, że mnie odwiezie. Stwierdził, że już może jeździć, choć ma małego kaca. Chciałam pojechać sama, za jakiś czas powinien jechać od niego do mnie autobus, ale on zawsze wie lepiej i nie można mieć innego zdania niż on.
Czekałam w przedpokoju na Braina, który układał swoje włosy w łazience. Nerwowo stukałam stopą o ziemię, od czasu do czasu spoglądając na zegarek. Nie żeby coś, że mi proponuje podwózkę, a ja wybrzydzam. Ale no proszę, jeśli już mnie na coś namawia, niech nie robi tak, że muszę na niego czekać.
Po kilkunastu minutach blondyn zszedł z góry, poprawiając jeszcze po drodze swoje blond kłaki.
-Tak Brain, wyglądasz olśniewająco, żadna dziewczyna się tobie nie oprze. - prychnęłam sarkastycznie. On jedynie posłał mi szeroki uśmiech.
-A niestety jednej pani nie olśniłem.
-Twojej sąsiadki z naprzeciwka, co ma 65 lat? - uniosłam delikatnie prawą brew, śmiejąc się cicho.
-Nie, ciebie.
-Jeśli chciałeś zabłysnąć, wystarczyłoby, że posypiesz się brokatem. - mruknęłam, otwierając drzwi. Wyszłam na zewnątrz, a za mną szedł chłopak. Gdy odblokował auto weszłam na miejsce pasażera, a chwilę po mnie na miejsce kierowcy Brain. Odpalając samochód od razu włączyło się radio i pierwsze dźwięki 21 Guns.
-Dzisiaj ich koncert. - odezwałam się, by jakoś przerwać ciszę między naszą dwójką.
-Wiem. Chciałabyś pojechać.
-Bardzo. Ale może następnym razem się uda. - posłałam w jego stronę lekki uśmiech, co od razu odwzajemnił. Później panowało znowu cisza jednak ta nie był niezręczna. Tak jak przedtem.
Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się przed moim domem. Na szczęście nie było widać na podjeździe samochodu mojego taty.
Gdy chłopak zaparkował na podjeździe zwróciłam się w jego stronę.
-Wejdziesz? - zapytałam. Chłopak popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami, ale chwilę później delikatnie drgnął, kiwając głową. Wysiedliśmy z auta, idąc do domu, podeszłam jeszcze do dużej donicy, która była położna po prawej stronie schodów. Wyjęłam z niej parę kluczy i otworzyłem nimi drzwi. Wchodząc do mieszkania odwróciłam się na chwilę do tyłu, by zobaczyć czy chłopak za mną idzie.Szedł z dłońmi schowanymi w kieszeni spodni, patrząc na swoje stopy.
-Idziemy na górę obejrzeć jakiś film? - zapytałam przez co musiał podnieść głowę.
-Ok - odpowiedział zwięźle, ściągając z nóg swoje czarne trampki. Obydwoje przeszliśmy z przedpokoju do kuchni. Podchodząc do szafki odwróciłam się jeszcze tyłem do chłopaka.
-Ja zrobię coś do jedzenia, a ty wybierz film, ok? - chłopak pokiwał głową, lekko się uśmiechając.
-Na biurku masz laptopa jak coś. - krzyknęłam jeszcze, gdy zszedł już po schodach do góry.
Przygotowałam ciepły popcorn, chipsy i po jakimś napoju. Z pełnymi rękami przekąsek miałam zamiar iść już do góry. Jednak stanęłam w miejscu, gdy do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych drzwi. Słyszałam czyjeś kroki, które zmierzały w moją stronę.
-Tata?
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...