-Chodźcie tutaj wszyscy! Harry, został ten kosz! Rebecca, nie wolno ci teraz iść do sklepu. Na miłość boską! Stójcie tam gdzie stoicie! - krzyczał na zmianę pan Black z panią Robinson, którzy chcieli zacząć sprawdzać obecność.
-Cisza! - przez cały parking można było usłyszeć donośny głos Irwina, który był jednym z naszych opiekunów. Po jednym jego słowie wszyscy zamilkli, patrząc na niego oczekująco na następne jego słowa.
-Ustawiać się parami przed autobusem, a ci co jeszcze nie włożyli swoich walizek do bagażnika autobusu niech to szybko zrobią, bo całego dnia nie mamy! - podniósł głos, że każdy uczeń dosłyszał jego słowa. Kilka dziewczyn z tyłu podeszły szybko do boku autokaru, wkładając do środka swoje torby sportowe i walizki. W ich ślady poszli również Louis z Niallem, którzy kłócili się kto będzie miał łóżko koło okna.
-Wszyscy? - zapytała cicho pani Robinson, spoglądając na tłum uczniów. Nic nie podszedł, więc troje nauczycieli zaczęło liczenie uczniów, którzy następnie zajmowali swoje miejsce w środku pojazdu.
Podeszłyśmy razem z Emmą do wejścia, w duchu licząc, że znajdziemy jeszcze jakieś dobre miejsce.
-A gdzie Brain? - zapytał trener, zerkając na mnie znad kilku kartek, które wypełniał.
-Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Po wczorajszym wieczorze chłopak szybko się ze mną pożegnał, mówiąc, że przyjedzie po mnie rano. Spóźniał się, więc swoją podwózkę zaoferował mi Zayn, który jakimś cudem odwiedził swój dom.
-Z tego co wiem to miał jechać, więc pewnie się tylko spóźni. - wzruszyłam ramionami.
-Musimy już jechać, by być na czas, mamy umówionego przewodnika, a na jednego ucznia nie będę czekać. - wtrąciła starsza nauczycielka, poprawiając czarne okulary.
-Ja poczekam, jak tak pani śpieszno do nowojorskich kaplic, to proszę wsiadać. - mruknął pan Black, gromadząc straszą od siebie kobietę wzrokiem.
-Adam... - zaczęła kobieta, jednak przerwało jej nagłe i głośne oddychanie. Odwróciliśmy się, marszcząc brwi na widok całego czerwonego Braina, który biegł w naszym kierunku, co chwilę poprawiając czerwoną torbę sportową, która spadała z jego ramienia.
-Jestem. - powiedział zdyszany blondyn, ocierając wierzchem dłoni czoło.
-Pospało się dłużej? - zaśmiał się cicho Ashton w jego stronę.
-Po prostu dzisiaj źle spałem. - odburknął w odpowiedzi, w międzyczasie wkładając do środka swój bagaż.
-Dobra, nie mam ochoty słuchać co uczniowie mogą robić w nocy. Wsiadajcie już do środka, to chyba wszyscy. - wtrącił się chemik, zerkając kątem oka na papiery, które trzymał wf-ista.
-Tak, mamy już wszystkich. Emma, Kendall, Brain, zajmijcie swoje miejsca w środku. - zwrócił się w naszym kierunku trener Irwin, uśmiechając się szeroko. Ominęliśmy go, wchodząc powoli po schodkach. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w środku autokaru.
-Spóźnialscy, chodźcie tutaj! - usłyszeliśmy. We trójkę udaliśmy się na sam koniec autokaru, gdzie znajdowały się trzy wolne miejsce między Harrym, Louisem i Niallem. Siadłam obok farbowanego blondyna, a miejsce obok mnie zajęła Emma, uśmiechając się do mnie. Po minie Braina było widać, że to on chciał zająć to miejsce, obok mnie. Zacisnął usta w cienką linie, siadając po lewej stronie, zaraz obok okno, skupiając swój wzrok na czymś, co go w tej chwili najbardziej interesowało.
-Jak wczorajsza impreza? - zapytałam z głupim uśmiechem Nialla, który pisał z kimś na telefonie. Kątem oka dostrzegałam, że Brain zwrócił na mnie uwagę, z pewnym grymasem obserwując mnie.
-No super było. Szkoda, ze cię nie było, ale mogę ci wszystko opowiedzieć.
-Ooo, z chęcią. - odparłam, uśmiechając się do Braina, który w tamtym momencie się ode mnie odwrócił.
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...