Rozdział 64

13K 952 32
                                    


-Chodźcie tutaj wszyscy! Harry, został ten kosz! Rebecca, nie wolno ci teraz iść do sklepu. Na miłość boską! Stójcie tam gdzie stoicie! - krzyczał na zmianę pan Black z panią Robinson, którzy chcieli zacząć sprawdzać obecność. 

-Cisza! - przez cały parking  można było usłyszeć donośny głos Irwina, który był jednym z naszych opiekunów. Po jednym jego słowie wszyscy zamilkli, patrząc na niego oczekująco na następne jego słowa. 

-Ustawiać się parami przed autobusem, a ci co jeszcze nie włożyli swoich walizek do bagażnika autobusu niech to szybko zrobią, bo całego dnia nie mamy! - podniósł głos, że każdy uczeń dosłyszał jego słowa. Kilka dziewczyn z tyłu podeszły szybko do boku autokaru, wkładając do środka swoje torby sportowe i walizki. W ich ślady poszli również Louis z Niallem, którzy kłócili się kto będzie miał łóżko koło okna. 

-Wszyscy? - zapytała cicho pani Robinson, spoglądając na tłum uczniów. Nic nie podszedł, więc troje nauczycieli zaczęło liczenie uczniów, którzy następnie zajmowali swoje miejsce w środku pojazdu. 

Podeszłyśmy razem z Emmą do wejścia, w duchu licząc, że znajdziemy jeszcze jakieś dobre miejsce. 

-A gdzie Brain? - zapytał trener, zerkając na mnie znad kilku kartek, które wypełniał.

-Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Po wczorajszym wieczorze chłopak szybko się ze mną pożegnał, mówiąc, że przyjedzie po mnie rano. Spóźniał się, więc swoją podwózkę zaoferował mi Zayn, który jakimś cudem odwiedził swój dom. 

-Z tego co wiem to miał jechać, więc pewnie się tylko spóźni. - wzruszyłam ramionami. 

-Musimy już jechać, by być na czas, mamy umówionego przewodnika, a na jednego ucznia nie będę czekać. - wtrąciła starsza nauczycielka, poprawiając czarne okulary. 

-Ja poczekam, jak tak pani śpieszno do nowojorskich kaplic, to proszę wsiadać. - mruknął pan Black, gromadząc straszą od siebie kobietę wzrokiem. 

-Adam... - zaczęła kobieta, jednak przerwało jej nagłe i głośne oddychanie. Odwróciliśmy się, marszcząc brwi na widok całego czerwonego Braina, który biegł w naszym kierunku, co chwilę poprawiając czerwoną torbę sportową, która spadała z jego ramienia. 

-Jestem. - powiedział zdyszany blondyn, ocierając wierzchem dłoni czoło. 

-Pospało się dłużej? - zaśmiał się cicho Ashton w jego stronę. 

-Po prostu dzisiaj źle spałem. - odburknął w odpowiedzi, w międzyczasie wkładając do środka swój bagaż. 

-Dobra, nie mam ochoty słuchać co uczniowie mogą robić w nocy. Wsiadajcie już do środka, to chyba wszyscy. - wtrącił się chemik, zerkając kątem oka na papiery, które trzymał wf-ista. 

-Tak, mamy już wszystkich. Emma, Kendall, Brain, zajmijcie swoje miejsca w środku. - zwrócił się w naszym kierunku trener Irwin, uśmiechając się szeroko. Ominęliśmy go, wchodząc powoli po schodkach. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w środku autokaru. 

-Spóźnialscy, chodźcie tutaj! - usłyszeliśmy. We trójkę udaliśmy się na sam koniec autokaru, gdzie znajdowały się trzy wolne miejsce między Harrym, Louisem i Niallem. Siadłam obok farbowanego blondyna, a miejsce obok mnie zajęła Emma, uśmiechając się do mnie. Po minie Braina było widać, że to on chciał zająć to miejsce, obok mnie. Zacisnął usta w cienką linie, siadając po lewej stronie, zaraz obok okno, skupiając swój wzrok na czymś, co go w tej chwili najbardziej interesowało. 

-Jak wczorajsza impreza? - zapytałam z głupim uśmiechem Nialla, który pisał z kimś na telefonie. Kątem oka dostrzegałam, że Brain zwrócił na mnie uwagę, z pewnym grymasem obserwując mnie. 

-No super było. Szkoda, ze cię nie było, ale mogę ci wszystko opowiedzieć. 

-Ooo, z chęcią. - odparłam, uśmiechając się do Braina, który w tamtym momencie się ode mnie odwrócił. 


Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz