Rozdział 12

32.4K 1.6K 180
                                    

XX NIE SPRAWDZONY XX (Za chwilę dodam poprawiony, już nie mogłam się odczekać hihihi)

-Nic nie rozumiesz! – powtórzył, tym razem głośniej i agresywniej. Po chwili głęboko westchnął, uspokajając się.

-Zlecono mi twoje zabójstwo. – wydusił z siebie. Ja natomiast zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc ani trochę tej sytuacji. Zlecone zabójstwo? Kto do cholery, aż tak mnie bardzo nienawidzi, żeby nasyłać na mnie przyjaciela, która ma mnie zabić?

-Jak to? Dlaczego? Kto? – zaczęłam zadawać miliony pytań. Chłopak już otwierał buzię, żeby zapewnię dać mi odpowiedź, jednak przerwano mu.

-Niestety pani Malik, musi pani już opuścić pana George'a.

-Oczywiście, rozumiem. –westchnęłam, stajać z miejsca. Spojrzałam ostatni raz na bruneta, który trzymał twarz między dłońmi.

-Jeszcze się dowiem wszystkiego George i mam nadzieję, że będę mogła po tym wszystkim ci wybaczyć. – mruknęłam i wyszłam z celi, prowadzono powrotem przez policjanta przez długie, szare korytarze. Będąc już na głównym korytarzu, zaraz obok recepcji, do które przedtem podeszłam zobaczyłam siedzącego Zayna na krześle, zaraz obok wejścia, który cierpliwie na mnie czekał. Gdy spostrzegł, że już skończyłam rozmowę wstał z siedzenia, kierując do mnie swoje pytające spojrzenie.

-I jak? Co ci powiedział?

-Prawdę. To on to zrobił, ale wyznał mi, że mu to zlecono.

-Zlecono? Ktoś chce twojej śmierci? I dlaczego to właśnie Georg? Przecież to nasz znajomy.

-Sama bym chciała to wszystko wiedzieć Zayn, ale nie mogłam skończyc z nim rozmowy, musiałam już opuścić cele. Jutro jeszcze się z nim skontaktuje.

-Ok, wracajmy już do domu, za chwilę tata powinien wrócić, może on wie coś więcej.

-Może, będziemy musieli go zapytać. – stwierdziłam i razem z moim bratem wyszli z komisariatu, rzucając jeszcze policjantowi, który wrócił na swoje miejsce w recepcji szybkie ,,do widzenia''. Wychodząc na zewnątrz zauważyliśmy, ze już się powoli ciemniało. Czym prędzej wsiedliśmy do środka auta i ruszyliśmy spod budynku, prosto do naszego domu.

Oparłam czoło o szybę samochodu, uważnie przyglądając się budynkom, które mijaliśmy.

-Coś cię męczy? – spytał nagle Zayn. Oderwałam głowę od szyby, spojrzawszy na niego, o co mu dokładnie chodzi. Lecz on skupiał jedynie wzrok na jezdni.

-Jestem po prostu zmęczona. – odparłam beznamiętnie, wracając do wcześniejszej pozycji.

-Znam cię Kendall nie od wczoraj i widzę, jak cię coś gryzie. – westchnęłam cicho, w duchu przyznając mu racje.

-No kurde, jestem po prostu już zdenerwowana tą całą sytuacją, na początku Brain i Madison, później jeszcze przyjazd Nialla do tego jeszcze ten cały George i informacja, że ktoś chciał mnie zabić. No kurwa, kto by nie był wkurwiony, biorąc to wszystko pod uwagę? - mruknęłam rozgoryczona.

-Myślałem, że jesteś szczęśliwa, że Niall wrócił. – w jego głosie było wyczuć lekkie zdziwienie.

-Bo jestem, nawet nie wiesz jak bardzo. Tylko trochę się boję, co on mi powiedział.

-A co ci powiedział?

-Jak ci wcześniej mówiłam, powiedziałam mu o wszystkim, a on zaproponował, żebyśmy udawali parę, by wzbudzić u Braina zazdrość. Zgodziłam się, nawet nie wiem dlaczego, bo on jest z Madison, kocha ja i są ze sobą bardzo szczęśliwi. – mówiłam, a w moim głosie można było wyczuć sarkazm.

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz