-Podasz mi gąbkę? zapytał mnie Brain, jeżdżąc swoją dłonią po mojej nagiej talii. Pochyliłam się lekko do przodu, sięgając ręką po gąbczasty przedmiot, który leżał na brzegu wanny.
-Czy będziesz miała coś przeciwko, jeśli umyję ci plecy? - zapytał z uśmiechem, odpierając ode mnie gąbkę.
-Oczywiście, że nie. Ale szybko, bo woda już się robi zimna. - zachichotałam cicho. Chwilę później poczułam jego męskie dłonie, które sunęły w górę w w dół po moich plecach.
-Co robimy później? - zapytałam, odchylając delikatnie głowę do tyłu.
-Możemy coś obejrzeć, podobno później ma lecieć Harry Potter. - mruknął chłopak w moją szyję. Gwałtownie się od niego odsunęłam, patrząc na niego.
-Za ile? - zapytałam, a w odbiciu w lustrze mogłam zauważyć, że przez jego słowa rozchyliłam usta.
-Za jakieś pół godziny? Nie pamiętam. - wzruszył ramionami, przyciągając mnie do siebie.
-Musimy wyjść, bo się spóźnimy! - jęknęłam, chcąc wyjść z wanny, jednak chłopak nie pozwolił mi na to.
-Zdążymy. Posiedźmy sobie tu jeszcze. 0 poprosił cicho, kładąc głowę na moim ramieniu. Westchnęłam.
-Pięć minut. I ani jedna więcej.
-Oczywiście Hermionko.
-Hermionko? - zapytałam głupio.
-No bo w końcu ja jestem twoim Harrym, a ty moją Hermionką.
-Ale wiesz, że oni nie byli razem?
-Wiem. Chyba każdy kto to czytał i oglądał, to wie. - popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Czemu się tak na mnie patrzysz? Ty głupio porównałeś.
-A ty głupia nie zrozumiałaś podtekstu.
-Jakiego niby? - zmarszczyłam brwi, patrząc na niego.
-Nie byli razem. A większość osób, które zna ich historię chciało, by ta dwójka była razem.
-Oczywista oczywistość Brain.- mruknęłam, wstając i wychodząc z wanny. Stanęłam na puchowym dywanie, oglądając się w poszukiwaniu za ręcznikiem.
-Za tobą, druga szafka od góry. - usłyszałam.
-Dzięki. - mruknęłam, uśmiechając się do niego. Wzięłam do ręki biały ręcznik i wytarłam dokładnie nim całe ciało. Następnie wzięłam go i owinęłam się nim wokół całego ciała.
-A ty zamierzasz siedzieć całą noc w zimnej wodzie? - odwróciłam się do tyłu, widząc jak chłopak nawet się nie ruszył z miejsca.
-Tak, zamierzam tu siedzieć. - mruknął z zamkniętymi oczami.
-Obraziłeś się?
-Tak.
-A o co, jeśli można księżniczkę zapytać. - westchnęłam, siadając na brzegu wanny.
-Nigdy nie pozwalasz mi powiedzieć czegoś do końca, a zazwyczaj to ma duże znaczenie.
-Kiedy niby ci nie pozwoliłam? - zmarszczyłam brwi, patrząc na niego uważnie.
-Naprawdę? Naprawdę? - zapytał z wyrzutem, wyprostowując się w wannie. Stanął w niej, będąc cały w pianie, przez co zasłoniłam sobie oczy dłońmi.
-Odpowiedz mi Kendall, a nie zawstydzaj się swoim chłopakiem. - powiedział, a ja usłyszałam szelest wody, a chwilę po tym odgłosy kroków po mokrej podłodze.
-Nie pamiętam. Naprawdę. - mruknęłam, lekko kiwając ramionami.
-Czemu ty nic nie zauważasz, ale wszyscy inni tak?
-Jak to?
-Normalnie. - westchnął chłopak, a katem oka zauważyłam, że już zdążył zawiesić na swoich biodrach ręcznik.-Dobra, nieważne. - machnął ręką.
-To idziemy na podbój czarownikom? - zapytałam z lekkim uśmiechem, który po dłuższej chwili odwzajemnił.
-Jasne. Chodź, dam ci jakąś koszulkę. - powiedział, otwierając drzwi. Wyszliśmy z łazienki, po drodze rozmawiając.
Stanęliśmy nagle, gdy usłyszeliśmy jakiś hałas, który dobiegał z dołu. Spojrzeliśmy na siebie chwilę, po czym zeszliśmy wspólnie po schodach, rozglądając się uważnie na boki.
-Przeszkodziliśmy w czymś? - usłyszeliśmy za nami.
Rozdział do dupy, wiem.

CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...