Wyszłam z domu z zamiarem, by opieprzyć Braina. Przy okazji mogłabym grzecznie i kulturalnie przypieprzyć Madison, ale to swoją drogą. Na wszystko przyjdzie czas, prawda?
Już miałam wyjść, jednak stanęłam w miejscu uświadamiając sobie jedną rzecz. Nie mam pojęcia gdzie jest ta impreza i czym mogę w ogóle dojechać w to miejsce. Próbowałam co prawda dzwonić wcześniej do Nialla, jednak jak na złość nie odbiera. Tak samo jest z Brainem, Harrym, Louisem i resztą moich znajomych. Czy oni spili się, że nie umieją trafić w zieloną słuchawkę? Po chuj im te cholerne telefony, nad którymi siedzą 24 godziny na dobę, a kiedy się nich dzwoni to nie odbierają?
Siadłam na zimnych schodach, głośno wzdychając, przez co z moich ust zaczął wylatywać biały dym. Przez moją głowę przechodziły tysiące myśli, które od razu wyrzucałam, bo były albo głupie albo całkowicie niedopuszczalne. Prawdę mówiąc myślałam początkowo, by zadzwonić do Zayna, powinien mieć numer do reszty osób, które były na tej imprezie. Chociaż w sumie to nie jest taki zły pomysł.
Wyciągłam z kieszeni polarowej bluzy telefon i szybko wybrałam numer Zayna. Niemal natychmiast odebrał, jakby czekał właśnie na mój telefon.
-Siema siska, jak tam życie mija? - przywitał się, ale słabo słyszałam przez dochodzącą muzykę w tle.
-Hej Zayn, gdzie jesteś? - zapytałam, a mogłabym przysiąść, że usłyszałam w słuchawce stłumiony głos Braina.
-Na imprezie u jakiegoś chłopaka z drużyny z Nowego Yorku. Wbijaj do nas, jest taka dobra wiśniówka, że chyba wypiłem całą butelkę. - zaśmiał się cicho, chwilami czkając. Ten również nieźle się zabawił.
-Czy słyszałam w tle Braina? - zapytałam.
-No tak, łazi tam i z powrotem i coś majaczy pod nosem jak jakiś idiota. Dać ci go? - mówi szybko, że ledwie go rozumiem, jednak mniej więcej ogarniam.
-Jeśli możesz. - głośno wzdycham, gdy słyszę, że mój brat drze się do słuchawki, wołając do siebie mojego chłopaka.
-Haaalo? - cichy głos Horana mnie obudza. Jest jakiś za cichy.
-Brain, co robisz? - zapytałam głupio, jednak chciałabym to usłyszeć od niego.
-Siedzę. - odparł wymijająco.
-Ehhh, wystarczy chyba na dzisiaj zabawy.
-Zabawa dopiero się rozkręca! Przyjedź do nas, zagramy w butelkę!
-To dziecinna gra, co jest fajnego w całowaniu przypadkowych osób i kłamaniu na zadawane pytanie? - zapytałam. Jakoś nigdy nie rozumiałam idei grania w tą głupią grę, która swoją drogą nie ma najmniejszego sensu.
-Ja lubię całować dziewczyny, to bardzo fajne. I na wszystkie pytania odpowiadam szczerze! - oburzył się.
-Czyli lubisz całować mnie i inne dziewczyny?
-Ale ciebie najbardziej. - odparł, jakby dumny, ale nie mam bladego pojęcia z czego.
-Jeśli lubisz się lizać z innymi, nie musisz wcale ze mną być. - odparłam chłodno. Nie wiem po co do niego dzwoniłam. Wiem, że jest pijany i zapewne gada głupoty, jednak takie rzeczy mnie denerwują. I czuję się przez to gorzej.
-Ale chcę z tobą być. Jesteś super! - powiedział ucieszony. jednak mi za bardzo śmieszno nie było.
-Jestem tylko super? - prychnęłam, zadawając to pytanie. Super, to mogą być buty, a nie dziewczyna.
-No nie. Jesteś najpiękniejszą i najmądrzejszą dziewczyną jaką znam. - powiedział szybko, cały czas rzucając jakimiś epitetami.
-No, teraz jest o niebo lepiej. - zaśmiałam się cicho, jednak nadal byłam zła. Nie do końca wiedziałam o co tak dokładnie, ale o coś na pewno.
-Przyjedziesz tutaj? Trochę nudno bez ciebie, a Madison to niezbyt fajna towarzyszka. - automatycznie zmienił temat. Wstrzymałam oddech na wzmiankę o dziewczynie.
-Madison? Jest ona tam z tobą?
-No tak, siedzi koło mnie i coś do mnie gada, ale jej nie słucham, bo z tobą rozmawiam. - mówi, a mi uśmiech aż sam się ściska na twarz, słysząc jego słowa.
-Powiedz sobie, żeby znalazła jakiegoś innego faceta, bo jesteś zajęty.
-Mówiłem jej, to powiedziała, że może jednak zmienię zdanie.
-Uhh, no to... - chciałam powiedzieć coś jeszcze, jednak chłopak mi przerwał.
-To ja już kończę, bo mnie Archie woła. Do jutra, kocham cię! - rozłączył się.
Wstałam ze schodów i wkurzona weszłam do domu, od razu wchodząc do swojego pokoju. Nie marnowałam swojego czasu na ubranie piżamy. Położyłam się na łóżku w dresie, przyłapując się na tym, że myślę, co aktualnie robi Brain z Madison.
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Teen FictionOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...