Rozdział 35

22.1K 1.3K 163
                                    


-Kendall. 

-Mhmm.. - mruknęłam, przewracając się na drugą stronę łózka, owijając się ścielniej kołdrą. 

-No Kendall, kurwa mać! - nagle cała moja kołdra, którą byłam przykryta została przeze mnie ściągnięta. Podniosłam się do pozycji siedzącej, mierząc morderczym spojrzeniem uśmiechniętego od ucha do ucha Zayna. 

-Czego? - oburzyłam się, stając się z łózka. 

-Ubieraj się i idziemy. 

-Gdzie niby? - zmarszczyłam brwi, próbując wstać z łózka. Przez przypadek stanęłam tak nogą na pościeli zwisającej po ziemi, że robiąc pierwszy krok wywinęłam dużego orła w powietrzu. Chłopak głośno się zaśmiał, nawet nie racząc mi pomóc. 

-Dupek. - mrugnęłam, jakoś wychodząc z kołdry i stając a równe nogi. 

-Słyszałem. - prychnął. 

-No to gdzie idziemy?

-Zabieram cię dzisiaj na pyszne śniadanko. Dawno nie gadaliśmy. 

-Daj mi pół godziny, to się ogarnę i pójdziemy. 

-Co? Tylko pół godziny? - spytał sztucznie zszokowany. 

-Mogę dwie godziny, jak wolisz. - burknęłam. 

-Dobra, dobra. - uniósł ręce do góry. -Idź się ubierać niedobra kobieto, czekam na ciebie na dole. 

Po tym wyszedł z pokoju, a ja przez chwilę mogłam usłyszeć stukot jego stó, które zderzały się ze schodami, kiedy schodził. 

Wybrałam szybko jakieś ciuchy. Wybór padł na czarną bluzkę z kwiatkami, czarne spodnie i  bordowe converse.  W łazience szybko ogarnęłam się z twarzą, poprawiając ją kosmetykami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie je na szybko rozczesałam. 

Gotowa zbiegłam po schodach i podeszłam do swojego brata, który lezał rozwalony  na kanapie, przełączając na pilocie programy. Z rozmachem skoczyłam na niego w taki sposób, że o chwili nasza dwójka leżała na ziemi. 

-Ale śmieszne. - prychnął, gdy cicho się zaśmiałam. 

-To idziemy? - zapytałam, niezgrabnie z niego stając. 

-No, chodźmy. 


****


Siedzieliśmy już w kawiarni, a w rękach trzymaliśmy filiżanki z ciepłą  kawą. Dodatkowo zamówiłam sobie pancakes z czekoladową polewą. Chłopak natomiast wziął sobie jajecznicę z bekonem. Rozmawialiśmy cicho co się ostatnio u nas działo. 

-Czyli będziesz teraz mieszkać z Maddy? - zapytałam, biorąc łyka kawy. 

-Tak, wynajmujemy razem mieszkanie niedaleko centrum.  - powiedział,a po jego twarzy mogłam zauważyć, ze bardzo się cieszył z tego powodu. 

-To super, będę musiała wasz odwiedzić. 

-Jeśli się tam już ogarniemy urządzimy może jakąś małą domówke, tak na dobry początek. - mruknął. Chwilę milczał, aż zapytał mnie.

-A co u Braina? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi. 

No chyba dobrze. Skąd mam wiedzieć?

-To jeszcze z nim nie jesteś? - popatrzył na mnie zszokowany, kręcąc głową. 

-To dziwne? - spytałam. 

-No, jeśli dwie osoby kochają siebie nawzajem, na przykład biorąc mnie i Madd, to są razem. Wiesz? 

-Dalej nie rozumiem. - wzruszyłam ramionami, biorąc kęsa naleśnika. 

-Ale ty jesteś trudna. - burknął głośnie. 

-Nie jestem, Po prostu jestem szczera. 

-Jeśli jesteś szczera, to odpowiedz mi na pytanie. Kochasz go? 

-Kocham. - odpowiedziałam. To była niestety prawda. 

-To nie widzę problemu. - wrócił do sniadania. 

- czym niby? 

-Byście byli razem. 

-A ja widzę. - odpowiedziałam, sprawdzając na telefonie godzinę. 

-On  cię kocha.

-Chyba siebie. - parsknęłam. 

-Ty jesteś ślepa.

-Byłam ostatnio u dr. Greena, mojego okulisty  i stwierdził, ze mam bardzo dobry wzrok. 

-Nie śmieszne. Ale odpowiedz mi na kolejne pytanie. 

-A co za to dostanę?

-Odpowiedź na ciążące w tobie pytania. - moje milczenie wziął za zgodę, więc zaczął. 

-Widzisz jego spojrzenie, gdy rozmawiasz z Niallem, Harrym cy z innym chłopakiem?

-No normalnie na mnie patrzy, o co ci chodzi?

-Nie widzisz, jak patrzy na nich z zazdrością, a szczególnie na Nialla, ze to on jest z tobą, a nie on?

-Jakoś nie zauważyłam. - burknęłam. 

-Bo ślepa jesteś. A nie widzisz go, gdy cię nie ma? Gdy ci smutno? Nie widzisz, jak on o tobie myśli,, widać to po nim. 

-Nie pierdol szopenie, bo to nie koncert. 

-Bądź choć na chwile poważna. - widać było, ze się zdenerwował. 

-Ja jestem cały czas poważna. 

-Nie zauważasz swojego zachowania. Gdy się  z nim pokłócisz, to chodzić zła cały dzień. Gdy z nim jesteś cała aż promieniejesz, gdy się uśmiechnie, to ty cały czas się uśmiechasz. A on ma tak samo. Czemu tego nie zauważacie?

-Chyba musimy obydwoje zmienić okulistę. 


___________

Jprdl, ale będę miała dla was petardę w przyszłym tygodniu. Az się zajarałam tym wszystkim, hahah. 

Bądźmy razem, proszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz