-Kendall.
-Mhmm.. - mruknęłam, przewracając się na drugą stronę łózka, owijając się ścielniej kołdrą.
-No Kendall, kurwa mać! - nagle cała moja kołdra, którą byłam przykryta została przeze mnie ściągnięta. Podniosłam się do pozycji siedzącej, mierząc morderczym spojrzeniem uśmiechniętego od ucha do ucha Zayna.
-Czego? - oburzyłam się, stając się z łózka.
-Ubieraj się i idziemy.
-Gdzie niby? - zmarszczyłam brwi, próbując wstać z łózka. Przez przypadek stanęłam tak nogą na pościeli zwisającej po ziemi, że robiąc pierwszy krok wywinęłam dużego orła w powietrzu. Chłopak głośno się zaśmiał, nawet nie racząc mi pomóc.
-Dupek. - mrugnęłam, jakoś wychodząc z kołdry i stając a równe nogi.
-Słyszałem. - prychnął.
-No to gdzie idziemy?
-Zabieram cię dzisiaj na pyszne śniadanko. Dawno nie gadaliśmy.
-Daj mi pół godziny, to się ogarnę i pójdziemy.
-Co? Tylko pół godziny? - spytał sztucznie zszokowany.
-Mogę dwie godziny, jak wolisz. - burknęłam.
-Dobra, dobra. - uniósł ręce do góry. -Idź się ubierać niedobra kobieto, czekam na ciebie na dole.
Po tym wyszedł z pokoju, a ja przez chwilę mogłam usłyszeć stukot jego stó, które zderzały się ze schodami, kiedy schodził.
Wybrałam szybko jakieś ciuchy. Wybór padł na czarną bluzkę z kwiatkami, czarne spodnie i bordowe converse. W łazience szybko ogarnęłam się z twarzą, poprawiając ją kosmetykami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie je na szybko rozczesałam.
Gotowa zbiegłam po schodach i podeszłam do swojego brata, który lezał rozwalony na kanapie, przełączając na pilocie programy. Z rozmachem skoczyłam na niego w taki sposób, że o chwili nasza dwójka leżała na ziemi.
-Ale śmieszne. - prychnął, gdy cicho się zaśmiałam.
-To idziemy? - zapytałam, niezgrabnie z niego stając.
-No, chodźmy.
****
Siedzieliśmy już w kawiarni, a w rękach trzymaliśmy filiżanki z ciepłą kawą. Dodatkowo zamówiłam sobie pancakes z czekoladową polewą. Chłopak natomiast wziął sobie jajecznicę z bekonem. Rozmawialiśmy cicho co się ostatnio u nas działo.
-Czyli będziesz teraz mieszkać z Maddy? - zapytałam, biorąc łyka kawy.
-Tak, wynajmujemy razem mieszkanie niedaleko centrum. - powiedział,a po jego twarzy mogłam zauważyć, ze bardzo się cieszył z tego powodu.
-To super, będę musiała wasz odwiedzić.
-Jeśli się tam już ogarniemy urządzimy może jakąś małą domówke, tak na dobry początek. - mruknął. Chwilę milczał, aż zapytał mnie.
-A co u Braina? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
No chyba dobrze. Skąd mam wiedzieć?
-To jeszcze z nim nie jesteś? - popatrzył na mnie zszokowany, kręcąc głową.
-To dziwne? - spytałam.
-No, jeśli dwie osoby kochają siebie nawzajem, na przykład biorąc mnie i Madd, to są razem. Wiesz?
-Dalej nie rozumiem. - wzruszyłam ramionami, biorąc kęsa naleśnika.
-Ale ty jesteś trudna. - burknął głośnie.
-Nie jestem, Po prostu jestem szczera.
-Jeśli jesteś szczera, to odpowiedz mi na pytanie. Kochasz go?
-Kocham. - odpowiedziałam. To była niestety prawda.
-To nie widzę problemu. - wrócił do sniadania.
- czym niby?
-Byście byli razem.
-A ja widzę. - odpowiedziałam, sprawdzając na telefonie godzinę.
-On cię kocha.
-Chyba siebie. - parsknęłam.
-Ty jesteś ślepa.
-Byłam ostatnio u dr. Greena, mojego okulisty i stwierdził, ze mam bardzo dobry wzrok.
-Nie śmieszne. Ale odpowiedz mi na kolejne pytanie.
-A co za to dostanę?
-Odpowiedź na ciążące w tobie pytania. - moje milczenie wziął za zgodę, więc zaczął.
-Widzisz jego spojrzenie, gdy rozmawiasz z Niallem, Harrym cy z innym chłopakiem?
-No normalnie na mnie patrzy, o co ci chodzi?
-Nie widzisz, jak patrzy na nich z zazdrością, a szczególnie na Nialla, ze to on jest z tobą, a nie on?
-Jakoś nie zauważyłam. - burknęłam.
-Bo ślepa jesteś. A nie widzisz go, gdy cię nie ma? Gdy ci smutno? Nie widzisz, jak on o tobie myśli,, widać to po nim.
-Nie pierdol szopenie, bo to nie koncert.
-Bądź choć na chwile poważna. - widać było, ze się zdenerwował.
-Ja jestem cały czas poważna.
-Nie zauważasz swojego zachowania. Gdy się z nim pokłócisz, to chodzić zła cały dzień. Gdy z nim jesteś cała aż promieniejesz, gdy się uśmiechnie, to ty cały czas się uśmiechasz. A on ma tak samo. Czemu tego nie zauważacie?
-Chyba musimy obydwoje zmienić okulistę.
___________
Jprdl, ale będę miała dla was petardę w przyszłym tygodniu. Az się zajarałam tym wszystkim, hahah.
CZYTASZ
Bądźmy razem, proszę
Novela JuvenilOd dzieciństwa czysta nienawiść na przestrzeni lat zamienia się w cos w stylu przyjaźni, choć zauważalnie obie strony czują do siebie coś więcej, ale ani jedno, a ni drugie tego nie zauważa. Przez jeden numer, który ona znalazła na podłodze ich więź...